Hubert Biskupski: Biznes to ryzyko natrafienia na urzędnika

2013-01-22 3:00

Prowadzenie własnego biznesu zawsze wiąże się z ryzykiem. To oczywiste, jak to, że dwa razy dwa daje cztery. Zmiana trendów, pojawienie się na rynku konkurencji, niesolidny kontrahent, który zalega z płatnościami - tę listę znać powinien każdy przedsiębiorca. W Polsce jednak występuje jeszcze jeden typ ryzyka, nieznany powszechnie w cywilizowanym świecie. To ryzyko natrafienia podczas prowadzenia własnej działalności na głupich/leniwych/skorumpowanych urzędników.

O istnieniu takiego ryzyka boleśnie przekonali się przedsiębiorcy, którzy postanowili rozwinąć działalność w obrębie lub w okolicy Portu Lotniczego Warszawa-Modlin. Na pytanie, na który z wymienionych powyżej typ urzędnika trafili, drodzy Czytelnicy, odpowiedzcie sobie sami.

Otóż spora grupa ludzi uwierzyła w to, że lotnisko w Modlinie stwarza szanse na spory zarobek. Zainwestowali czas i pieniądze, zakładając sklepy, punkty gastronomiczne i parkingi. Początek ich działalności był obiecujący, bo ruch się zwiększał i uruchamiano połączenia na nowych kierunkach.

Ale pewnego dnia okazało się, że pas startowy został wykonany tak źle, że lotnisko należy zamknąć, żeby przeprowadzić remont.

Remont po niespełna roku działalności! Jak to możliwe, że wyłoniona w przetargu firma oddała do użytku taki bubel? Jak to możliwe, że ten bubel został odebrany przez inspektorów? Jak to w końcu możliwe, że nikt - władze lotniska, inwestorzy, nadzór budowlany oraz wykonawca partacz - nie poczuwa się do odpowiedzialności za tę kompromitację? Nie wiem, jaki finał będzie miała historia z lotniskiem w Modlinie. Czy sprawą zajmie się prokuratura i polecą głowy osób odpowiedzialnych za ten skandal? Wiem natomiast na pewno, że najwięcej stracili na niej przedsiębiorcy, którzy, decydując się na otwarcie tam własnego biznesu, nie uwzględnili ryzyka głupiego/leniwego/skorumpowanego urzędnika.

Najnowsze