Super Biznes. Hubert Biskupski: Resort Finansów głuchy na argumenty

2014-10-14 4:00

Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, walczy o zwiększenie tzw. kwoty wolnej od podatku. Kilka miesięcy temu zwróciła się w tej sprawie do resortu finansów, ale niczego nie wskórała.

Niezrażona tym niepowodzeniem zwróciła się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności zapisów ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych z ustawą zasadniczą. Z niecierpliwością czekam na rozstrzygnięcie.

W Polsce zwolniony od podatku jest dochód, który nie przekracza rocznie 3089 zł. To kuriozalnie niska kwota. Gdyby chcieć porównać ją z podobnymi w innych krajach UE, byłoby jeszcze gorzej. Z raportu przygotowanego przez KPMG wynika, że u nas jest ona najniższa. I tak dla porównania w Hiszpanii można zarobić do 75 tys. zł bez podatku, w Niemczech do 30 tys. zł, a w W. Brytanii do 50 tys. zł.

Jakby tego było mało, ta śmiesznie niska suma 3089 zł od pięciu lat jest zamrożona, co oznacza, że każdego roku jej realna wartość ulega zmniejszeniu. Urzędnicy resortu finansów, impregnowani na wszystkie racjonalne argumenty, przekonują, że podniesienie tej kwoty pociągnęłoby za sobą budżetowe obciążenia. Pominę tu kwestię społeczną i to, że podatkami u nas najbardziej obciążeni są ci najubożsi. Ale wyższa kwota wolna od podatku oznacza dla wielu wyjście z szarej strefy, w której obecnie tkwią, i wyższe przychody dla budżetu z tytułu podatków pośrednich (VAT, akcyza), bo przecież te pieniądze zostaną u nas wydane. Czysty zysk dla budżetu i gospodarki, która dostałaby dodatkowego kopa. Ale impregnowani urzędnicy resortu finansów wolą trzymać się swoich wyliczeń, choć jak pokazuje życie - na przykład z podniesioną akcyzą na tytoń i alkohol - zwiększony fiskalizm zamiast zysków potrafi przynieść straty.

Zobacz też: Super Biznes. Hubert Biskupski: exposé jak cienka kiełbaska wyborcza

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Najnowsze