Komputer Apple - iMac

i

Autor: Chip

Ta firma zawładnęła umysłami. Poznaj historię Apple [WIDEO]

2016-03-19 9:00

21 marca to nie tylko pierwszy dzień wiosny. W tym roku to także wielkie święto dla fanów nowoczesnych technologii. To właśnie tego dnia w głównej siedzibie firmy Apple w Kalifornii odbędzie się konferencja, podczas której najprawdopodobniej zostaną zaprezentowane nowe urządzenia elektroniczne. O wydarzeniu od tygodni informują media branżowe, prześcigając się w spekulacjach, co właściwie zostanie przedstawione fanom marki, dla których Apple to wręcz religia. Oto historia firmy, która zawładnęła umysłami tysięcy ludzi na całym świecie.

Raczej nie ma nikogo, kto nie słyszałby choć raz o iPhone'ie – chyba najbardziej pożądanym smartfonie świata. Już w poniedziałek niemal na pewno zostanie zaprezentowana kolejna wersja urządzenia skierowana do mniej zamożnych użytkowników. Jego premiera to jedno z najbardziej oczekiwanych wydarzeń w świecie mobilnych technologii. Ale jak to wszystko się zaczęło?

ZOBACZ TEŻ: Poseł Liroy chce usunąć papier z urzędów! Szykuje się cyfryzacja Polski?

Firmy Apple nie byłoby bez Steve'a Jobsa i Steve'a Wozniaka, którzy poznali się w 1971 r. Jobs miał wtedy 16 lat, Wozniak był pięć lat starszy – obaj od zawsze interesowali się nowoczesnymi technologiami. Wozniak zbudował swój pierwszy komputer, będąc 14-latkiem, Jobs miał wręcz obsesję na punkcie elektroniki. Pasja związała obu panów przyjaźnią (chodzili np. razem do klubu komputerowego), a później doprowadziła do prawdziwej elektronicznej rewolucji.

Obaj Steve'owie w 1973 r. rozpoczęli pracę dla legendarnej wręcz firmy informatycznej Atari. 1 kwietnia 1976 r. postanowili rozkręcić własny biznes. Pewnie nie byli wtedy nawet świadomi, że właśnie zaczynają tworzyć kolejną legendę. Tak też powstała firma Apple (ang. jabłko), której fani sami siebie nazywają dziś „sadownikami”. Skąd wzięła się tak oryginalna nazwa przedsiębiorstwa? Pomysł przyszedł do głowy Jobsowi, kiedy wraz z Wozniakiem jechali samochodem i urządzili sobie burzę mózgów.

Mało brakowało, a dziś ich firma nazywałaby się… Executek lub Matrix Electronics, jednak propozycje te odpadły w przedbiegach, bo wydawały się byt skomplikowane. Jobs doznał olśnienia. Zasugerował nazwę Apple, argumentując, że zaczyna się ona na „a” i będzie wysoko pozycjonowana w książce telefonicznej. Za nazwaniem tak firmy przemawiało też to, że Jobsowi „jabłko” dobrze się kojarzyło, bowiem pojawiało się w nazwie wytwórni Apple Records, która została założona przez członków jego ulubionego zespołu – The Beatles.

ZOBACZ TEŻ: Ransomware, czyli "porwania" komputerów dla okupu. Coraz większa plaga

Wozniak zaakceptował ten wybór i obu panom pozostało już tylko stworzenie logo firmy. Stoi za nim bardzo ciekawa historia. Mało kto wie, że znane dziś na całym świecie nadgryzione jabłko nie od zawsze było symbolem Apple. Pierwsze logo przedsiębiorstwa zaprojektował Ronald Wayne, którego Jobs i Wozniak wzięli do spółki. Było ono niezwykle skomplikowane – składało się z grafiki (przedstawiającej Isaaca Newtona siedzącego pod jabłonią) owiniętej ozdobną wstęgą z napisem „Apple Computer Co.”. Logo to było używane jednak bardzo krótko. Jobs uznał je za mało czytelne, tym bardziej, że trudno było stwierdzić, co właściwie przedstawia, kiedy próbowano je wydrukować w miniaturze (np. na wizytówkach).


Opracowanie nowego logotypu zlecono więc grafikowi, Robowi Janoffowi. To właśnie on w 1976 r. zaprojektował symbol używany do dziś. Początkowo charakterystyczne nadgryzione jabłko było… tęczowe. Mówiono wtedy, że to wyraz sympatii dla środowisk homoseksualnych, jednak oficjalnie miało się ono wiązać z innowacyjnością firmy. Inna ciekawa teoria stoi za tym, dlaczego jabłko w logo jest nadgryzione. Mówiono, że to hołd złożony genialnemu brytyjskiemu matematykowi Alanowi Turningowi, który przyczynił się do rozszyfrowania kodu Enigmy, a popełnił samobójstwo poprzez ugryzienie jabłka nasączonego cyjankiem.

Sam projektant tłumaczył jednak, że owoc w logotypie jest nadgryziony z powodu gry angielskich słów „bite” (pol. ugryźć) i „byte” (pol. bajt – jednostka pamięci komputera), a także po to, by od razu było wiadomo, że w logo jest jabłko, a nie np. pomidor czy wiśnia. Przez kilkadziesiąt lat symbol Apple zmienił się nieznacznie – przestał być kolorowy, a dziś jest srebrzysty.

ZOBACZ TEŻ: Niecodzienny eksperyment dla dzieci i młodzieży. Trzy doby bez kontaktu z telefonami!

Nawet jednak najlepsze logo czy nazwa nie przyczyniłyby się do sukcesu firmy, gdyby nie miała nic ciekawego do zaoferowania. Apple zaczynało skromnie, w garażu Jobsa. Ekipa montująca pierwszy komputer firmy, nazwany Apple I, składała się wraz z Jobsem i Wozniakiem z czworga ludzi (warto tu zaznaczyć, że jedną z pierwszych osób, które później dołączyły do tego zespołu była Joanna Hoffman, córka znanego polskiego reżysera Jerzego Hoffmana). Wspomniany wcześniej Wayne już wtedy opuścił spółkę, bojąc się po prostu ryzyka. Sprzedał 10 proc. swoich udziałów za marne 800 dolarów. Jak się okazało, była to pechowa decyzja – dziś za jedną akcję Apple trzeba zapłacić ok. 106 dolarów (ok. 401 zł), a więc udziały Wayne'a przyniosłyby mu miliardy dolarów.

Przedsiębiorstwo swój rozwój zawdzięczało ogromnej charyzmie Steve'a Jobsa. Już w 1977 r. jego firma zaprezentowała nowy komputer, Apple II, a trzy lata później była jednym z najbardziej znanych przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych. W 1981 r. Apple zadebiutowało na giełdzie, a dziś warte jest ponad 700 mld dolarów (ok. 2,7 biliona zł!). Według danych z 2014 r. na całym świecie firma zatrudniała prawie 100 tys. pracowników. Nie zawsze jednak było tak kolorowo.

W 1985 r. Jobs skonfliktował się z zarządem Apple. Poszło o bardzo trudny charakter założyciela firmy i ostre obchodzenie się przezeń ze współpracownikami. W tle sporu stał plan wprowadzenia na rynek komputera Macintosh, który dziś jest jedną z wizytówek przedsiębiorstwa, a wtedy wydawał się zarządowi projektem nietrafionym. W wyniku konfliktu Jobs został wyrzucony ze swojej własnej firmy. Bez niego poradziła sobie jedenaście lat, jednak, kiedy zaczęła przegrywać wyścig o klienta z coraz bardziej cenionym Microsoftem Billa Gatesa, Jobsa poproszono o powrót na stanowisko prezesa, z którego ustąpił dopiero w 2011 r. z powodu pogarszającego się stanu zdrowia. Kilka miesięcy później zmarł (chorował na raka trzustki).

ZOBACZ TEŻ: Superkomputer ochroni nas przed hakerami? Światłowody z Zegrza do Warszawy

Krok zarządu był trafiony. Jobs odbudował potęgę firmy. Nie tylko tworzył nowe modele komputerów, postawił też na rynek muzyczny. W 2001 r. do sprzedaży wprowadził choćby pierwszą generację iPoda – najpopularniejszego przenośnego odtwarzacza muzycznego na świecie. Prawdziwy hit przyniósł też ze sobą rok 2007, kiedy zadebiutował iPhone. Było to urządzenie bez fizycznej klawiatury, lecz z dotykowym ekranem, łączyło w sobie trzy funkcje – telefonu, odtwarzacza muzycznego i komputera. Zanim ustalono ostateczną nazwę, planowano nazwać je „Mobi”, „Telepod” lub „Tripod”.

Na początku telefon był mocno krytykowany. Jego twórcom zarzucano m.in., że jest za drogi, ma słaby aparat fotograficzny, który w dodatku nie potrafi kręcić filmów, co już wtedy było standardem w przypadku urządzeń z wyższej półki. Wskazywano też, że użytkownik nie ma dostępu do baterii urządzenia i w razie czego nie będzie mógł jej sam wymienić. Nie odstraszyło to jednak fanów marki, którzy ustawiali się przed sklepami w długich kolejkach, by jak najwcześniej kupić nowy gadżet.

ZOBACZ TEŻ: Nowy iPhone i iPad od Apple? Premiera już 21 marca

iPhone zatrząsł rynkiem. To właśnie dzięki jego popularności inni producenci zaczęli wprowadzać powszechnie telefony z dotykowymi ekranami, które wyparły tradycyjne „słuchawki”. Co roku Apple prezentuje nową generację urządzenia. Konferencja, która odbędzie się pojutrze jest jednak wyjątkowa – Apple może przedstawić tańszą wersję smartfonu, która najpewniej będzie nazywała się iPhone SE. Czy okaże się on sprzedażowym hitem?

Kolejne generacje iPhonów notują coraz to wyższe wyniki sprzedaży – według stanu na koniec września 2015 r., Apple sprzedało aż 13 mln najnowszego w ofercie iPhone'a 6s. Ogółem od 2007 r. sprzedano prawie 75 mln sztuk urządzenia, co przyniosło Apple 52 mld dolarów (ok. 200 mld zł). I choć byli tacy, którzy twierdzili, że po śmierci Jobsa, który był prawdziwym wizjonerem, Apple nie będzie sobie już tak świetnie radzić na rynku, na razie nic nie wskazuje na to, by ten scenariusz miał się szybko ziścić.

Źródła: myapple.pl, histurion.pl, polityka.pl, macworld.co.uk

Najnowsze