Laptop

i

Autor: Pixabay.com

Rekruterzy są wszędzie. Zobacz, jak dbać o reputację w sieci

2017-04-17 20:00

CV i list motywacyjny, w epoce web 2.0, to tylko część źródeł, na podstawie których rekruter ocenia potencjalnego kandydata do pracy. Większość specjalistów HR, jeszcze przed zaproszeniem danej osoby na spotkanie kwalifikacyjne, sprawdza ją w internecie. To, co zobaczą, może zachęcić lub zniechęcić ich do dalszych rozmów. Podpowiadamy, jak dbać o reputację w sieci, aby nie pozbawiać się szansy na dobrą pracę.

Wrzucenie w wyszukiwarkę internetową hasła, o którym chcemy się czegoś więcej dowiedzieć, stało się również popularne wśród rekruterów w kontekście sprawdzania kandydatów do pracy. Warto sprawdzić co wyświetla się na kilku pierwszych stronach, gdy wstukamy w pasku wyszukiwania nasze imię i nazwisko. To samo zobaczy bowiem specjalista ds. HR, który zastanawia się czy zaprosić nas na rozmowę kwalifikacyjną. Warto, aby od razu widział, że ma do czynienia z profesjonalistą, ale i człowiekiem, którego chciałby widzieć w swoim teamie.

Zaprezentuj się jako ekspert
Budowanie marki osobistej w internecie warto zacząć od założenia kont w społecznościowych portalach specjalistycznych, takich jak: LinkedIn czy Goldenline. Mamy tam nie tylko możliwość pełnej prezentacji swojej kariery zawodowej, wykształcenia oraz odniesionych sukcesów, lecz także wypowiadania się na forum publicznym na tematy ważne dla naszej branży. To sprawia, że pracujemy nad swoim wizerunkiem eksperta.

Sprawdź także: Rekrutacja oczami kandydatów. Jakie błędy popełniają rekrutujący

– Na takich portalach, jak Linkedin czy Goldenline, rekruterzy zwracają uwagę na umiejętność prezentacji kandydata – profesjonalne zdjęcie, konkretny i spójny opis umiejętności i osiągnięć, spójny przebieg kariery zawodowej oraz przynależność do branżowych grup – komentuje Piotr Dziedzic, dyrektor w Michael Page.

Dbaj o swoją prywatność
Rekruter zajrzy jednak nie tylko na branżowe portale społecznościowe, lecz również na te służące do celów bardziej towarzyskich, jak np.: Facebook, YouTube, Snapchat czy Twitter. Zwykle dzielimy się w nich opiniami oraz doświadczeniami i scenkami z życia. Nierzadko są to zdjęcia z imprez czy wakacji. Nie wszystkie z nich powinien zobaczyć przyszły pracodawca.
Właśnie dlatego warto studiować ustawienia prywatności w mediach społecznościowych i zadbać o to, aby część treści była widoczna jedynie dla znajomych, a publicznie udostępniać tylko neutralne lub dobrze o nas świadczące wpisy. Możemy również zastrzec, że chcemy akceptować każde oznaczenie nas w postach znajomych.

Czytaj też: Masz dosyć swojej branży? Sprawdź, jak zmienić ścieżkę kariery

– Portale „lifestylowe" takie, jak Facebook, zazwyczaj pomagają w dodatkowej weryfikacji dopasowania kulturowego kandydata. Tutaj istotne są przede wszystkim publikowane przez kandydata treści, udostępniane publikacje czy ewentualne zdjęcia, które mogą wpłynąć na jego postrzeganie przez przyszłego pracodawcę, współpracowników czy klientów – wyjaśnia Piotr Dziedzic.

Czasami lepiej być incognito
Media społecznościowe to nie jedne miejsca, z których rekruter może czerpać wiedzę w sieci. Jeśli będzie miał taką możliwość na pewno zajrzy także fora oraz aukcje internetowe. Może dowiedzieć się dzięki temu np. co kupujemy. Jak to możliwe? Bardzo często loginem używanym przez internautów jest początek adresu mejlowego. Świadomi tego faktu rekruterzy wpisują w wyszukiwarkę nie tylko imię i nazwisko kandydata, lecz także właśnie tę frazę.

Zobacz również: Pracujesz w jednej firmie trzy lata? Czas na zmiany

Aby nie dać się szpiegować, warto korzystać co najmniej z kilku loginów oraz założyć oddzielnego mejla do celów rekrutacji. Jeśli jednak znalazłeś się już w miejscu, z którym nie chcesz być kojarzony, masz jeszcze możliwość stamtąd zniknąć. Zwykle wystarczy w takiej sytuacji skontaktować się z właścicielem danej strony internetowej.

Źródła: Monster Polska, Michael Page, Superbiz.pl

Najnowsze