72. rocznica Powstania Warszawskiego. Jakie odszkodowanie należy się Warszawie? [ZDJĘCIA]

2016-07-31 21:07

W poniedziałek 1 sierpnia, jak co roku, Warszawa i jej mieszkańcy zatrzymają się w codziennym pędzie o godzinie 17, aby oddać hołd powstańcom i ludności warszawskiej. Przy okazji 72. rocznicy Powstania Warszawskiego podliczamy straty materialne miasta i potencjalną kwotę odszkodowania, którego Polska dotąd nie otrzymała i - wbrew komunistycznej propagandzie, nigdy się nie zrzekła.

Powstanie Warszawskie trwało 63 dni - od 1 sierpnia do 3 października 1944 roku. W momencie wybuchu szacowano, że potrwa najwyżej kilka dni. Niepodległościowy zryw pociągnął za sobą ogromne ofiary. Śmierć poniosło blisko 16 tys. żołnierzy – z czego 10 tys. poległo oraz 6 tys. uznano za zaginionych, których należy uznać za zabitych. Rannych zostało 20 tys. uczestników powstania, z czego 5 tys. ciężko (do niemieckiej niewoli trafiło ok. 15 tys. żołnierzy).

W walkach o Warszawę na prawym brzegu życie utraciło również 5,5 tys. żołnierzy oddziału 1. Armii Wojska Polskiego.

Jeszcze bardziej zatrważające straty szacuje się wśród ludności cywilnej stolicy Polski. Początkowo - na podstawie niemieckich źródeł - mowa była aż o 250 tys. zabitych. Polscy i zagraniczni historycy przyjmują dziś, że było to od 150 tys. do 200 tys. zabitych. Po kapitulacji powstania Niemcy zmusili 550 tys. mieszkańców do opuszczenia miasta. Ten sam los spotyka ok. 100 tys. osób z podwarszawskich miejscowości. Aż 150 tys. ludzi z tej grupy trafiło do obozów koncentracyjnych lub zostało wywiezionych na roboty przymusowe w głąb Rzeszy. Opuszczone miasto poddano masowej i zorganizowanej destrukcji.

Zobacz także: I wojna światowa była bardzo kosztowna. Ile wydano na zbrojenia?

Plan wyburzania miasta realizowano precyzyjnie. Kwartały ocalałych domów najpierw były przeszukiwane. Rabowano meble, porcelanę, obrazy, bieliznę, rozmaite sprzęty. Potem domy podpalano miotaczami ognia lub wysadzano w powietrze.

Zniszczeniu uległo wówczas 25 proc. zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. W okresie popowstaniowym, na skutek systematycznego i planowego wyburzania miasta przez Niemców, zniszczeniu uległo natomiast ponad 30 proc. zabudowy lewobrzeżnej Warszawy.

Gdy dodać do tego straty poniesione w wyniku oblężenia miasta we wrześniu 1939 roku i zagłady warszawskiego getta, okazuje się, że wojna przyniosła zniszczenie 84 proc. zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Jeśli przyjąć szacunek dla całego miasta z Pragą włącznie, to wynosił on 65 proc.

Autorzy sporządzonego w 2004 z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego "Raportu o stratach wojennych Warszawy" oszacowali całość strat materialnych poniesionych przez miasto i jego mieszkańców podczas II wojny światowej na 18,20 miliarda przedwojennych złotych (według wartości złotówki z sierpnia 1939), czyli 45,3 miliardów dolarów (według wartości z 2004 r.). Po skorygowaniu błędów oraz rozszerzeniu szacunków straty Warszawy wyniosły w sumie ponad 54 mld dolarów.

Szczegółowe wyliczenia szacują wartość (w złotych polskich z 1939 r.) zburzonych budynków, głównie mieszkalnych na 8,40 mld zł. Straty wojenne przemysłu warszawskiego to ponad 2,8 mld zł. Wartość zniszczonego wyposażenia mieszkań prywatnych 5,3 mld zł. Straty w należącej do miasta infrastrukturze i mieniu komunalnym oceniono na ok. 0,35 mld zł.

- Te roszczenia traktujemy bardzo poważnie. To nie jest element jakiejś gry - zaznaczał prezydent Warszawy, przedstawiając 12 lat temu 300-stronicowe opracowanie. - To pierwszy tego typu raport w kraju - mówił w 2004 r. ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński.

Doktor Kostrzewa-Zorbas, ekspert prawa międzynarodowego w tygodniu "wSieci" przekonywał, że Polska nadal może ubiegać się o odszkodowania, ponieważ nigdy nie zrzekła się praw do roszczeń.

- Po wojnie komunistyczne władze Polski rzekomo miały zrezygnować z odszkodowań za straty wojenne. - Nawet jeżeli przymkniemy oko na fakty i uznamy, że komunistyczne władze coś takiego stwierdziły, to i tak nie ma to znaczenia prawnego. W rzekomej deklaracji władze PRL zrzekły się bowiem odszkodowań od NRD. Nie dotyczyło to więc żadnych spraw wobec Republiki Federalnej Niemiec - przekonywał w rozmowie z "Super Expressem" niemiecki prawnik Stefan Hambur, który wielokrotnie reprezentował Polaków przed niemieckimi sądami.

Tym bardziej, że rządzący w PRL nawiązali stosunki dyplomatyczne z RFN dopiero na początku lat 70-tych.

W roku 2000 niemiecki Bundestag uchwalił ustawę odszkodowawczą. Przyznaje ona tytuł do roszczeń między innymi za pracę niewolniczą w zakładach, za prace przymusową u rolników niemieckich, za eksperymenty medyczne na ludziach. Zgodnie z literą ustawy prawo do odszkodowań mają osoby krzywdzone przy współudziale przedsiębiorstw niemieckich, a przecież to właśnie niemieckie firmy brały udział w rabowaniu mienia warszawiaków po kapitulacji Powstania Warszawskiego - dodał Hambur.

10 września 2004 r. stwierdzono, że Polska nie otrzymała stosownej rekompensaty finansowej i reparacji za zniszczenia wywołane przez niemiecką agresję, ludobójstwo i okupację. Sejm wezwał wówczas polski rząd do podjęcia działań wobec Niemiec. Uchwałę odczytał ówczesny wicemarszałek Sejmu Donald Tusk. W tym roku minęła 71. rocznica zakończenia II wojny światowej, do dziś jednak kwestia odszkodowań została nierozwiązana.

 

Źródło: wikipedia.pl, polityka.pl, "Wyborcza", um.waw.pl, materiały własne

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze