Skażone jaja i drób oczami ekspertów [WYWIAD]

2017-08-26 18:00

W wakacje w Polsce wykryto jaja i mięso skażone fipronilem. Drób zawierający tą toksyczną substancję trafił do sklepów na Mazurach, Pomorzu i Podlasiu. Zapytaliśmy ekspertów z Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej o to, czym grozi spożycie skażonych produktów i jak dotarły one do naszego kraju.        

Anna Bartosiewicz: Czy spożycie fipronilu może zagrażać życiu lub zdrowiu człowieka?

Łukasz Dominiak, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej: Spożycie samego fipronilu – tak. Z pewnością jest to substancja nieprzeznaczona do spożywania przez ludzi. Fipronil nie znajduje się na liście substancji, które mogą stanowić dodatek do żywności.

Aleksandra Porada, ekspertka ds. bezpieczeństwa żywności i weterynarii KRD – IG, była zastępczyni głównego lekarza weterynarii, była pracowniczka SANEPID-u: Podejrzewam, że nie są prowadzone badania w tym zakresie. Fipronilu nie wolno stosować u zwierząt, od których lub z których pozyskuje się tkanki. Fipronil nie jest dopuszczony do użytku w przypadku zwierząt gospodarczych i nie ma prawa znaleźć się w żywności. Przykładowo, fipronilu nie wolno podawać krowom, od których pozyskuje się mleko. Podobnie, nie należy stosować go u drobiu, kurcząt czy kur niosek, od których pozyskuje się jaja albo mięso. Dlatego ekspertom bardzo ciężko jest określić poziom fipronilu, który stanowiłby zagrożenie dla człowieka.

Z tego, co obserwujemy, te ilości fipronilu, jakie znajdowano w jajach czy mięsie drobiowym, stanowią tysięczne po przecinku. Nie są to nawet gramy czy miligramy, ale 0.016 czy 0,032 mg/kg. To naprawdę śladowe ilości i nie uważam, aby stanowiły one zagrożenie, ale w tej kwestii powinni wypowiedzieć się lekarze czy toksykolodzy. My możemy ocenić sytuację z punktu widzenia produkcji zwierzęcej. Co jest istotne, do tej pory w Unii Europejskiej oraz krajach, do których ewentualnie trafiły skażone jaja czy mięso drobiowe, nie stwierdzono żadnych zgłoszeń dotyczących zatruć, ani złego samopoczucia po spożyciu skażonych produktów. Dlatego można sądzić, że zagrożenie dla ludzi jest znikome.

Łukasz Dominiak: Z dużym prawdopodobieństwem obecność fipronilu w drobiu czy jajach nie będzie stanowiła zagrożenia dla ludzi.

Czy lekarze są przygotowani na wypadek zatrudnia fipronilem?

Aleksandra Porada: W sytuacji, gdy substancja toksyczna jest znajdowana w żywności, służby sanitarne czy lekarze są o tym informowani tak, aby byli w stanie rozpoznać objawy zatrucia. Mogą zapytać chorego, czy nie spożywał w ostatnim czasie danego produktu. Nie słyszeliśmy o tym, aby w Unii Europejskiej miała miejsce taka sytuacja.

W jaki sposób drób i jaja z fipronilem trafiły do Polski?

Łukasz Dominiak: Problem występowania fipronilu w produktach spożywczych trzeba rozdzielić na dwa obszary. Pierwszy wybuch „kryzysu z fipronilem" dotyczył jaj konsumpcyjnych i zaczął się w Belgii. Belgijska firma zgłosiła do unijnego Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach – RASFF, że w jajach konsumpcyjnych istnieje ryzyko udziału fipronilu. Środek pochodził z Holandii, gdzie też występowały skażone jaja. Potem kryzys „rozlał się" na producentów w Niemczech i Francji. W tych czterech krajach wystąpiło źródło skażonych jaj.

Do Polski jaja z fipronilem zostały sprowadzone z Niemiec, przy czym trafiły one do jednego z zakładów przetwórczych w postaci jaj ugotowanych na twardo. Miały być dodane do sałatek. Zgodnie z moim stanem wiedzy, finalnie nie zostały wprowadzone do obrotu. Nasze służby nadzoru nad produkcją żywności „wyłowiły ten przypadek", zadziałały prawidłowo i wycofały jaja z obiegu. Produkty nie trafiły bezpośrednio do konsumentów, zostały w odpowiednim momencie zablokowane.

Drugi przypadek dotyczy kurcząt, które zostały sprowadzone z Niemiec i ubite w polskim zakładzie ubojowym w miejscowości Zalewo. Zgodnie z informacjami, które pozyskaliśmy w Głównym Inspektoracie Weterynarii, mięso pochodzące z tego uboju trafiło do sprzedaży hurtowej. Jak się później okazało, przełożyło się to również na sprzedaż detaliczną i konsumenta. Mięso zostało zlokalizowane, a następnie wycofane z obiegu. Na skażonym mięsie były prowadzone badania, które realizował Państwowy Instytut Badawczy w Puławach (PIWet). Wykrył on śladowe ilości fipronilu w mięsie.

Polscy konsumenci nie powinni jednak czuć się zagrożeni. Także w tym przypadku służby nadzoru nad produkcją żywności zachowały się poprawnie, zareagowały odpowiednio szybko po komunikatach RASFF-owskich, zlokalizowały i zablokowały mięso. Skażony drób został zutylizowany.

Co powinien zrobić klient, który obawia się, że mógł kupić mięso z fipronilem?

Łukasz Dominiak: Pamiętajmy, że nie nastąpiło bezpośrednie spożycie fipronilu. Śladowe ilości tej substancji dostały się do mięsa na etapie produkcji żywca. Organizm ptaka stanowi dodatkowy filtr. Spożycie mięsa ze śladowymi ilościami fipronilu może nie stanowić zagrożenia lub – skutkować lekkimi dolegliwościami.

Fipronil stwierdzono w brojlerze kurczęcym. Pamiętajmy, że takie mięso na polskim rynku w istotnej części, w dziewięćdziesięciu kilku procentach, jest sprzedawane jako mięso schłodzone, z krótkim okresem przydatności. Najpewniej już w ogóle nie ma go na rynku.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze