WORD Radom

i

Autor: mat. prasowe Tak właśnie zakończyła manewry na placu radomska kursantka... Fot. WORD w Radomiu

Legendy WORD. Niesamowite historie związane z prawem jazdy [CZĘŚĆ II]

2017-07-01 12:00

Legendy – tak działające w Polsce Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego (WORD-y) nazywają kursantów, którzy w szczególności zapadli w pamięć egzaminatorom. Ponieważ poprzedni artykuł dotyczący owych „legend” wzbudził wasze ogromne zainteresowanie, postanowiliśmy przygotować jego kolejną część. Zasoby ciekawych historii związanych ze zdającymi na prawo jazdy są bowiem niemal niewyczerpane.

Cykl „Legendy WORD” publikuje serwis info-car.pl, należący do Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, do której zadań należy m.in. produkcja praw jazdy. W serwisie tym znajdziemy nie tylko przydatne informacje dla kierowców i ciekawostki, ale też sprawdzimy np. status przygotowania naszego dokumentu, zapłacimy za jego wydanie itd. Bardzo ciekawe są relacje między zdającymi a ich rodzinami opisywane we wspomnianym cyklu. W WORD-zie lubelskim zdarzył się przypadek, że do egzaminatorów przyszedł mąż, który zarzucił im, że utrudniają zdanie egzaminu jego małżonce, zawsze każąc jej wyjechać na miasto w lewo (manewr ten jest powszechnie uważany za trudniejszy od skrętu w prawo). Ów mężczyzna stwierdził, że co ładniejsze kursantki zawsze skręcają w prawo, a jego żona zawsze musi jechać w lewo! Czy była to złośliwa ocena wyglądu żony, czy też niefortunna wypowiedź, trudno stwierdzić.

Trudny rozwód

Niewątpliwą złośliwością wykazał się za to mężczyzna z Gdańska. W tamtejszym Pomorskim Ośrodku Ruchu Drogowego istniała możliwość telefonicznego przełożenia egzaminu, o co poprosił „troskliwy” małżonek jednej z kursantek, tłumacząc, że jest chora i na egzaminie się nie zjawi. Na drugi dzień kobieta na egzamin jednak przyszła – mało tego, była zaskoczona, że została wykreślona z listy zdających tego dnia. Okazało się, że kobieta jest w trakcie rozwodu z mężem, który robił jej rozmaite złośliwe „żarty”. Po tej sytuacji zrezygnowano z możliwości przekładania egzaminów przez telefon… W obronie żony stanął z kolei mąż w WORD-zie w Radomiu, który, powołując się na wpływy w prokuraturze, kazał egzaminatorowi zaliczyć egzamin swojej drugiej połowie! Zapytany, czy WORD ma do prokuratury zadzwonić, by sprawdzić, czy dostał upoważnienie do wypowiadania się w jej imieniu, mężczyzna ulotnił się z ośrodka.

ZOBACZ TEŻ: Niesamowite historie związane z prawem jazdy [CZĘŚĆ I]

W tym samym WORD-zie zdarzyła się historia, że młody człowiek podchodzący do egzaminu upoważniającego do prowadzenia ciężarówki, już na samym początku oświadczył, że wcale nie chce zdać. Egzamin faktycznie oblał, dziękując egzaminatorowi, bo teraz nie będzie musiał wozić świń ciężarówką, czego wymagał od niego ojciec. We wspomnianym już wcześniej ośrodku gdańskim doszło z kolei do sytuacji, w której za swoją 19-letnią córkę egzamin próbowała zdać już na pierwszy rzut oka wyraźnie starsza matka, a do gabinetu dyrektora wtargnął oburzony ojciec innej kursantki, który zaproponował za przepuszczenie jego córki na egzaminie nietypową łapówkę – reklamówkę jabłek! Zapewnił, że córka będzie jeździła wyłącznie do kościoła. Co ciekawe, dziewczyna ta po każdym egzaminie pokazywała swój mało chrześcijański charakterek, nie chcąc opuścić pojazdu, z którego musiała ją wyciągać policja!

Samobójca

Wracając do Radomia – tu z kolei kursant nie zaliczył egzaminu przez swojego ojca, który cały czas jechał za nim swoim mercedesem, by sprawdzić, jak idzie potomkowi. Okazało się, że chłopak tak frapował się samochodem ciągle jadącym za nim, że w ogóle nie patrzył, co dzieje się na drodze przed nim… Szokujący wręcz przypadek, już niezwiązany z historią „rodzinną” zdarzył się z kolei w Łodzi. Na egzamin przyszedł „kamikadze”, który celowo próbował doprowadzić do czołowego zderzenia z innym pojazdem! Braku kolizji należy upatrywać wyłącznie w refleksie egzaminatora, który w porę wyhamował. Kursant ów odmówił opuszczenia pojazdu po egzaminie, nie chciał też odpowiedzieć na pytanie, dlaczego planował doprowadzić do wypadku. Został skierowany na badania psychologiczne, które… przeszedł pomyślnie!

W Łodzi próbował zdawać po raz drugi i znów jechał na czołówkę! Kolejny raz zainterweniował egzaminator. Po tej próbie zdający przepisał się do WORD-u w Sieradzu. Za którymś razem zdał egzamin, już nie próbując powodować wypadku. Jego motywy do dziś nie są znane, być może była to próba swoistej zemsty za odebranie mu wcześniej prawa jazdy? Ów człowiek nie tylko stracił dokument, ale miał też wyrok w zawieszeniu; być może zaprzestał „zemsty”, orientując się, że przez tak głupie zachowanie wyrok może zostać odwieszony. W tej historii egzaminatorzy wykazali się nie lada refleksem. Okazuje się jednak, że nie każdy egzaminujący ma podobne umiejętności. W ośrodku gdańskim, który jako jeden z niewielu WORD-ów w kraju ma zadaszony plac manewrowy, kursant uderzył autem w słup podtrzymujący zadaszenie. Egzamin został przerwany, egzaminator wsiadł za kierownicę i… sam uderzył w słup! Ponoć długo na stanowisku się nie utrzymał.

ZOBACZ TEŻ: Szokujący pomysł rządu! Każdy kierowca co roku będzie musiał zdawać egzamin teoretyczny?

Jeszcze ciekawiej (i straszniej jednocześnie) było w przypadku starszego egzaminatora, który zataił przed dyrekcją WORD-u, że choruje na cukrzycę. Jak to cukrzyk, miał tendencję do częstego zapadania w sen, ale nigdy nie zdarzyło mu się to w pracy. Do czasu jednak… Podczas jednego z egzaminów starszy pan wydał kursantowi polecenie jazdy prosto. Chłopak jechał i jechał, aż w pewnym momencie egzaminator się obudził. Byli 30 km od ośrodka! Szczeciński WORD odnotował dla odmiany niezłe cwaniactwo egzaminowanego. Chłopak chciał zdobyć uprawnienia na motocykl, przebrał się już w odpowiedni strój, założył kask, zapomniał tylko o jednym - okularach, które miał obowiązek mieć na egzaminie. Egzaminatorowi powiedział, że zostawił je w poczekalni. Pobiegł do niej, nie zdejmując kasku, i zaczął wypytywać ludzi, czy ktoś pożyczy mu jakiekolwiek okulary. Kiedy okazało się, że nikt ich nie nosi, powiedział, że wmówi egzaminatorowi, że ma soczewki. Zapomniał, że kask ma wmontowany zestaw radiowy i ów egzaminator wszystko słyszał...

ZOBACZ TEŻ: Prawo jazdy 2017. Ile musisz wydać, by zostać kierowcą

Na sam koniec historia z Radomia. Młoda kursantka wykonała manewr na tzw. łuku i, kiedy już miała zatrzymać samochód, pomyliła hamulec z pedałem gazu! Im szybciej „hamowała”, tym szybciej jechała do tyłu! Samochód zatrzymał się dopiero na ośnieżonej skarpie. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale na pamiątkę zostało zdjęcie, które ilustruje niniejszy artykuł.

Źródło: info-car.pl; zdjęcie zostało użyte dzięki uprzejmości WORD-u w Radomiu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze