Senior za kółkiem.

i

Autor: Shutterstock Senior za kółkiem.

Niesamowite historie seniorów, którzy zdają „prawko”. Legendy WORD [CZĘŚĆ IV]

2017-09-17 11:00

Kiedy kilka miesięcy temu, zainspirowani m.in. historiami zamieszczanymi w serwisie info-car.pl, zaczęliśmy publikować cykl „Legendy WORD”, spodziewaliśmy się, że wzbudzi on zainteresowanie Czytelników, ale nie że aż takie! Cykl ten, w którym opisywaliśmy różne przedziwne sytuacje związane z osobami chcącymi zdobyć upragnione prawo jazdy, a także egzaminatorami, cieszył się tak dużą popularnością, że postanowiliśmy opublikować czwartą (być może nie ostatnią) jego część. Dziś skupiamy się na historiach osób, które zdecydowały się na zdawanie „prawka” w starszym wieku.

Prawo jazdy to dokument, który każdy powinien starać się zdobyć tuż po ukończeniu 18. roku życia; tak przynajmniej uważa wiele osób. W życiu jednak różnie bywa – a to ktoś nie może sobie pozwolić finansowo na kurs w młodym wieku (a, jak wiemy, zdobycie prawa jazdy tanie nie jest), a to jeszcze nie czuje takiej potrzeby, a to utrudniają mu to różne sytuacje losowe. Czasem dzieje się i tak, że dana osoba nie robi prawa jazdy przez kilkadziesiąt lat, a dopiero na starość stwierdza, że chciałaby w końcu spełnić swoje marzenia. Dlatego też zdarza się, że „prawko” robią ludzie w starszym wieku.

Zobacz koniecznie: Szokujący pomysł rządu! Każdy kierowca co roku będzie musiał zdawać egzamin teoretyczny?

„Włosy wychodziły z cebulek”
W Polsce nie istnieje coś takiego, jak górna granica wieku, po przekroczeniu której nie można zrobić prawa jazdy. Dokument może więc zdobyć i 100-latek, oczywiście, jeśli tylko przejdzie przez wymagane badania lekarskie. Skorzystał na tym choćby 88-letni Piotr Lipa z Goczałkowic pod Pszczyną, którego historię opisał tvn24.pl. Mężczyzna ów prawo jazdy miał przez 60 lat. Jak twierdzi, jeździł bezwypadkowo, ale zdarzyło mu się przekroczyć prędkość. Tak też było w kwietniu br., kiedy to został przyłapany na zbyt szybkiej jeździe, w dodatku przejechał na czerwonym świetle.

Jako że po popełnieniu tych wykroczeń liczba punktów karnych na jego koncie wzrosła do 28, zabrano mu prawo jazdy. Zgodnie z prawem, musiał jeszcze raz przystąpić do egzaminów. Teoretyczny zdał za drugim razem, praktyczny za piątym – w WORD-zie w Jastrzębiu-Zdroju, trzy miesiące po odebraniu mu „prawka” i miesiąc po 88. urodzinach - popełniając tylko jeden błąd (niepotrzebnie zatrzymał się przed skrzyżowaniem, przez co mógł zatamować ruch – na szczęście nic za nim nie jechało i egzamin można było kontynuować). Tym samym stał się najstarszym Polakiem, któremu udało się zdobyć prawo jazdy kategorii B! Jak podkreślał pan Piotr, egzaminy były bardzo stresujące – zaschło mu w gardle i czuł, jakby włosy wychodziły mu z cebulek.

Dokument był jednak niezbędny, co motywowało go do poradzenia sobie ze stresem. Starszy pan zamierza prowadzić auto do setnych urodzin. Wtedy, jak deklaruje, za „kółko” już wsiadać nie będzie. Przy okazji opowieści o 88-latku tvn24.pl przypomniał historię 70-letniej kobiety, która bezskutecznie stara się o prawo jazdy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego (WORD) w Katowicach. Egzamin teoretyczny zdała za, uwaga, 107. razem! Raczej trudno spodziewać się więc, by poradziła sobie na części praktycznej; tym bardziej, że, w odróżnieniu od pana Piotra, prawa jazdy nigdy nie miała.

Miejska legenda?
Bardzo ciekawy przypadek zdarzył się z kolei w WORD-zie w Gdańsku. Opisuje go serwis info-car.pl należący do Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, do której zadań należy m.in. produkcja praw jazdy. W serwisie tym znajdziemy nie tylko przydatne informacje dla kierowców i ciekawostki, ale też sprawdzimy np. status przygotowania naszego „prawka”, zapłacimy za jego wydanie itd. Według relacji gdańskiego WORD-u, jeszcze przed wprowadzeniem tzw. nowych egzaminów na prawo jazdy (czyli, kiedy obowiązywały tzw. zestawy egzaminacyjne na teorii i parkowanie na placu manewrowym na praktyce) zgłosiła się tam 75-letnia kursantka, która nigdy prawa jazdy nie miała i postanowiła je zrobić w podeszłym wieku.

Zapytana, dlaczego, odparła, że zmarł jej mąż – to on zawsze kierował autem, które teraz tylko kurzyło się w garażu. Postanowiła więc nauczyć się prowadzić, by móc podjechać do sklepu, na cmentarz itd. Pani ta zdała zarówno egzamin teoretyczny, jak i praktyczny za pierwszym razem. Egzaminator nie mógł wyjść z podziwu. Wtedy kobieta powiedziała, że w życiu podchodzi do wszystkiego bardzo na poważnie i wyjeździła w szkole jazdy aż 450 godzin (standardowo trzeba wyjeździć 30 godzin).

Co ciekawe, niemal identyczną historię opowiadał serwisowi info-car.pl egzaminator z Łodzi. Wszystkie szczegóły się zgadzają – 75-letnia kobieta po śmierci męża zdała prawo jazdy po ogromnej liczbie wyjeżdżonych godzin. Z tym, że tu pojawia się element dodatkowy; staruszka miała obiecać mężowi przed śmiercią, że w końcu zrobi „prawko”, a egzamin praktyczny zdała za trzecim razem. Być może więc historia ta tak zapadła w pamięć egzaminatorom, że stała się tzw. miejską legendą, czyli zaskakującym wydarzeniem, które wszyscy relacjonują jako prawdziwe, a być może… w ogóle do niego nie doszło. Tu zakładać jednak należy, że w którymś z polskich WORD-ów faktycznie pojawiła się rzeczona staruszka, a z czasem opowieść o niej się zniekształciła.

Na pocztę po rentę
Wracając do Gdańska, najstarszą osobą, która próbowała tu zdobyć prawko, był 84-letni mężczyzna, który zdecydował się na posiadanie upragnionego dokumentu po śmierci żony (sic!), która zawsze go woziła. Pan ów, niestety, choć bardzo się starał, prawa jazdy nie zdobył. Zrezygnował po czterdziestym oblanym egzaminie. Zgoła inny przypadek odnotowano w Rzeszowie. Tu też do egzaminu podchodził starszy mężczyzna, który chyba nie był zbyt zadowolony ze swojej jazdy, bo tuż przed końcem egzaminu zaczął prosić egzaminatora, by ten warunkowo mu go zaliczył. Jak tłumaczył, musi wozić żonę do lekarza.

Egzaminator postanowił wypuścić go w maliny. Powiedział, że zaliczy mu egzamin, ale prawo jazdy będzie ważne wyłącznie na odcinku od domu starszych państwa do przychodni. Egzaminowany senior był bardzo zadowolony i poprosił nawet, by dopisać kurs na pocztę, aby mógł odebrać rentę, i do kościoła. Wtedy egzaminator wybuchnął śmiechem i poinformował staruszka, że tylko żartował – starszy pan prowadził bardzo dobrze, egzamin zaliczył i teraz będzie mógł jeździć autem, gdzie tylko mu się podoba.

Na sam koniec przypominamy historię z Łodzi, która opisywaliśmy już wcześniej. Do egzaminu podchodziła tam pani, która miała na karku ponad 70 lat. Dopiero w tym wieku chciała zostać kierowcą; problem był taki, że nie była najlepiej przygotowana do egzaminu. Zdawała ponad dwadzieścia razy! Za którymś z nich oblała, bo nie zauważyła znaku stop i minęła go bez zatrzymania. Kiedy egzaminator przerwał jej egzamin, usłyszał: „To nie trza było puknąć w ramię starą babkę, że znak jest?!”.

TU ZNAJDZIESZ POZOSTAŁE ODCINKI CYKLU:

>>> Przychodzą pijani, widzą diabła… Legendy WORD [CZĘŚĆ I]

>>> Niesamowite historie związane z prawem jazdy [CZĘŚĆ II]

>>> Wpadki i oszustwa zdających na prawo jazdy [CZĘŚĆ III]

Źródła: tvn24.pl, info-car.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze