[SZOK] Nie uwierzycie, co się dzieje z naszymi zużytymi ubraniami!

2017-07-15 17:12

Kiedy wyrzucamy zużytą odzież, nie zastanawiamy się nad tym, czy skończy na wysypisku śmieci. Wbrew pozorom duża część znoszonych ubrań zyskuje drugie życie w Indiach. Cykl życia odzieży z Zachodu opisał Shilpa Kannan, reporter BBC. Te dane naprawdę szokują.

Coraz częściej mówi się o segregacji śmieci, ale rzadko zastanawiamy się, dokąd trafiają wyrzucone ubrania. W Polsce istnieje kilka możliwości na wykorzystanie niepotrzebnych ubrań. Odzież można:
- umieścić w specjalnym kontenerze,
- oddać do sklepu charytatywnego,
- wystawić w workach podczas zbiórki odzieży,
- ofiarować potrzebującym po zamieszczeniu ogłoszenia na OLX, Gumtree lub Facebooku.

Jasne kontenery na odzież należą do firmy Wtórpol, która niegdyś współpracowała z Polskim Czerwonym Krzyżem. Chociaż na pojemnikach widniało logo PCK, to do organizacji trafiał tylko pewien procent ubrań i dochodu z ich sprzedaży. Reszta odzieży ofiarowana przez Polaków wracała na rynek - była ponownie wprowadzana do sprzedaży w sklepach z używaną odzieżą, eksportowana za granicę lub przerabiana na czyściwo przemysłowe. W 2008 r. Wtórpol zerwał umowę z Polskim Czerwonym Krzyżem, aby potem ponownie ją podpisać. Obecnie niektóre kontenery dzierżawi PCK, inne należą do Wtórpolu (posiadają logotyp Fundacji Eco Textil).

70 proc. szmatek nie nadaje się do ponownego użytku. Natomiast można je wykorzystać na czyściwo, ale również do uszczelniania czy przerobić na naturalne paliwo. - Pozyskiwana odzież sortowana jest na ok. 120 asortymentów. Ta najlepszej jakości trafia do sieci firmowych sklepów „second hand" na terenie kraju, bądź jest eksportowana do krajów Afryki, Azji i Europy Środkowo - Wschodniej. Pozostała część przetwarzana jest na czyściwo fabryczne - inforumuje Wtórpol na swojej oficjalnej stronie internetowej.

ZOBACZ: Odzież tej marki noszą Rihanna, Kendall Jenner i A$AP ROCKY [GALERIA, WYWIAD]

Wtórpol dzierżawi różnym przedsiębiorstwom z całej polski dziesiątki tysięcy kontenerów na używaną odzież. W zeszłym roku posiadał ich 60 tysięcy. Odzież zebrana przez partnerów spółki jest sprzedawana do Wtórpolu i sprowadzana do sortowni w Skarżysku-Kamiennej. W ten sposób udaje się odzyskać 50 tys. ton tekstyliów rocznie. Są one dystrybuowane do second handów w Polsce, ale także do Indii, Pakistanu, Dubaju, Afryki i Europy Wschodniej. Wyrzucając odzież do kontenerów, nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, że dokładamy się do lukratywnego interesu.

Nie każdy jednak wie, że ubrania, o które nie zatroszczymy się zawczasu, w dużej mierze trafiają do Indii, które stały się mekką handlu używaną odzieżą. Rokrocznie trafiają tam miliardy zużytych ubrań. Po odpowiedniej selekcji trafiają z powrotem na światowy rynek. Te szmatki, które nie dostaną się w ręce importerów z Indii, Rosji czy Pakistanu, lądują często na wysypiskach śmieci.

Stolicą second-handowego przemysłu stał się Panipat na północy Indii, w stanie Hariana. To tutaj zwożone są ubrania ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii oraz innych europejskich państw. Przedmieścia miasta można rozpoznać po korkach, w których stoją ciężarówki czekające na rozładunek. Wiozą one towar z portu u zachodnich wybrzeży Indii, który znajduje się w miejscowości Kandla w stanie Gudźarat.

CZYTAJ: 10 najdziwniejszych pomysłów na biznes [GALERIA]

Z analizy UN Comtrade wynika, że Indie są największym importerem używanej odzieży na świecie. Ubrania, które tu trafiają, są dzielone na dwie kategorie: zniszczone i zdatne do użytku. Te drugie nie mogą trafić na indyjski rynek. Aby wprowadzić je do obrotu, importer musi zdobyć specjalną licencję wydawaną przez rząd. Dostanie ją pod warunkiem, że wyśle zdatne do użytku ubrania z powrotem za granicę. W ten sposób indyjskie władze starają się chronić rodzimy przemysł włókienniczy.

Jednak "prawdziwy" biznes nakręcają zniszczone ubrania. To one stanowią większość wśród sprowadzanych do Indii tekstyliów. A w tym przypadku licencja nie jest wymagana, więc handlarze mogą sprzedawać podarte ubrania, a dokładniej to, co z nich zostało, w kraju.

Najpierw ubrania są segregowane według kolorów. Następnie partie odzieży o zbliżonym kolorze trafiają do maszyny, która rozrywa je na mniejsze części. Wełna, jedwab, bawełna i sztuczne włókna zostają wymieszane, a następnie... przerobione na przędzę. Z trzech ton tkaniny można uzyskać 1,5 tony przędzy, z której powstaje następnie szorstki materiał, z którego wyrabia się koce. To właśnie te produkty trafiają później do ofiar klęsk żywiołowych na całym świecie. Nie jest to jednak ich jedyne przeznaczenie.

Jeden koc można kupić za ok. 2 dolary (ok. 7,4 zł wg średniego kursu NBP z 15 lipca). Większość indyjskich tekstyliów z używanej odzieży trafia na rynek afrykański. Jednak zanim końcowy produkt trafi do Afryki, właściciele fabryk w Indiach muszą ponieść koszty związane z transportem, magazynowaniem, elektrycznością i pracą potrzebną do produkcji koca.

Oprac. na podst. bbc.com, nbp.pl, comtrade.un.org, nto.pl, wtorpol.com.pl, wiadomosci.gazeta.pl, nanowosmieci.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze