Morawiecki w Londynie

i

Autor: Mariusz Grzelak

Wicepremier Morawiecki. Milioner, który walczy z klasą średnią? [SONDA]

2016-11-21 17:14

- Polska klasa średnia musi się rodzić od dołu, właśnie poprzez rodziny, które są beneficjentami 500 Plus, właśnie poprzez przedsiębiorców, którzy z trudem się przebijają w trudnych realiach – mówił jakiś czas temu minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. Po ostatnich wypowiedziach wicepremiera i jego kolegów z rządu widać, że, aby tę nową klasę stworzyć, rząd uderzy w przedstawicieli już istniejącej klasy średniej. Dajcie nam znać, co wy myślicie o planach Morawieckiego.

Wicepremier Morawiecki jest najbogatszym członkiem rządu Beaty Szydło. Początkowo nie chciał upublicznić informacji o swoich zarobkach. I choć nie zobowiązywało go do tego prawo, jego poprzednicy ujawniali stan swojego majątku. Minister przełamał się jednak, dzięki temu wiemy, że: „Na koncie ma ponad 3 mln zł, prawie 4 mln zł w akcjach oraz pokaźne nieruchomości. Polityk PiS pozbył się też polis ubezpieczeniowych na łączną sumę 610 tys. zł oraz w trzy miesiące spłacił resztę kredytu (665 tys. zł) na zakup domku letniskowego z działką” - pisaliśmy w maju br. Co ciekawe, choć sam zalicza się do bogatych, Morawiecki chce nałożyć na zamożnych obywateli wyższe zobowiązania podatkowe. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że do grona osób zamożnych wlicza on także klasę średnią.

ZOBACZ TEŻ: Jak będzie wyglądało wspólne rozliczanie podatkowe małżonków po zmianach?

Wiele kontrowersji wzbudziła zapowiedź wprowadzenia od stycznia 2018 roku jednolitego podatku. Wciąż niewiele o nim wiadomo, ministrowie podają rozmaite informacje, częstokroć wykluczające się, ale ogólny keirunek - by obciążyć większymi podatkami klasę średnią wydaje się oczywisty. Jak ujawnił na początku października minister Henryk Kowalczyk, prawa ręka Morawieckiego w Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów, jednolity podatek uderzy po kieszeni osóoby zarabiające od 5,9 tys. zł na rękę miesięcznie. Owszem, dla kogoś, kto co miesiąc ma najniższe wynagrodzenie krajowe, taka kwota jest wręcz niewyobrażalna, ale czy rzeczywiście jest ona aż tak wysoka, by zarabiającego zaliczyć do grupy najlepiej uposażonych, a nie klasy średniej? Patrząc choćby na zarobki prezesów państwowych spółek, których gigantyczne kwoty przewijają się w mediach, czy też uposażenia poselskie, a nawet ministerialne, raczej nie. Jako że jednak rząd chce klasę średnią zredefiniować, może w tym szaleństwie jest metoda.

„W większości społeczeństw Zachodu [klasa średnia – red.] zawdzięcza swój status i zamożność własnej pracy. Właśnie dlatego zalicza się do niej indywidualnych przedsiębiorców czy osoby pracujące umysłowo. Ze słów Morawieckiego wynika jednak, że nowa klasa średnia będzie czerpać swój status i zamożność z... woli państwa. Inaczej nie można zrozumieć jego deklaracji, że mają tworzyć ją rodziny korzystające z programów 500 Plus lub Mieszkanie Plus” - pisał przed miesiącem w portalu rp.pl dziennikarz i publicysta Michał Szułdrzyński. Zmiana pojęcia klasy średniej miałaby według niego zagwarantować PiS większe poparcie wśród wyborców. Morawiecki nie tylko chce jednak redefiniować klasę średnią. Wartościuje też pracę Polaków.

ZOBACZ TEŻ: Szydło: Podatek jednolity niepewny. Co z kwotą wolną od podatku?

Według słów wicepremiera, które padły w ostatnim wywiadzie dla PAP, wzrostu podatków powinni spodziewać się ci, którzy pracują na etatach, nie zaś prowadzą własne przedsiębiorstwa (dla nich CIT i jednolity podatek ma pozostać bez zmian). To właśnie bowiem ci pierwsi, według wicepremiera, „pracują osiem godzin od 8.00 do 16.00” i ich praca jest „w dużym stopniu bezpieczna” w odróżnieniu od przedsiębiorców, którzy „ryzykują cały swój majątek i pracują 16 godzin dziennie”. Taki pogląd może bardzo dziwić, bo kwestia zaangażowania w pracę, siedzenia po godzinach itp. jest niezwykle indywidualna, trudno tu generalizować. Kontrowersyjnych wypowiedzi Morawieckiego jest więcej. W tym samym wywiadzie mówi on np., że „dla osób, które zarabiają więcej, nie powinno być kwoty wolnej od podatku”. - Skoro jednak wprowadziliśmy zasiłki na dzieci [500 Plus – red.], to kwota wolna powinna przysługiwać każdemu podatnikowi niezależnie od jego dochodu. Jeżeli rządzący politycy chcą zwiększyć progresję podatku dochodowego, to powinni to uczynić, otwarcie wprowadzając wyższe stawki podatkowe – uważa tymczasem Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan.

Morawiecki chciałby również, by małżeństwa straciły możliwość wspólnego rozliczania się, jeśli mówimy o osobach naprawdę zamożnych. Minister wskazał tu jako przykład parę zarabiającą 500 tys. zł rocznie. Taka, według niego, nie powinna móc wspólnie składać zeznania podatkowego, ale do tej opinii nie przychyla się rząd i wygląda na to, że wszystko zostanie po staremu. Jako przykład tych, którzy mogliby się wspólnie rozliczyć, gdyby to on decydował, Morawiecki podał parę zarabiającą 50 tys. zł rocznie, czyli, w przeliczeniu na osobę, jakieś 2,1 tys. zł miesięcznie. Idąc tym tropem, można wywnioskować, że osoby realnie należące do klasy średniej znów byłyby „za bogate” na wspólne rozliczenie się. Takie podejście jest bardzo ciekawe w kontekście osoby samego Morawieckiego, który, aby dojść do tego, co ma dzisiaj, także musiał przejść drogę od pucybuta do milionera, czego trudniej byłoby mu dokonać, gdyby na etapie „średniaka” ktoś uznał go za zamożnego i obłożył wyższymi daninami.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze