Historia wielkich marek. Jak Coco Chanel zbudowała swoje imperium

2016-10-01 10:00

To mogłaby być historia z bajki, ale wydarzyła się naprawdę. Coco Chanel z zahukanej dziewczynki wychowywanej prze siostry zakonne przeobraziła się w jedną z najbardziej wpływowych projektantek wszech czasów. Jej nazwisko jest znane na całym świecie, a hasła takie jak „mała czarna”, „mundur dla kobiety” czy „Chanel No. 5” do dziś rozpalają fanów kreatorki do czerwoności. W jaki sposób tak niepozorna osoba, jaką była Coco, zbudowała markę wartą dziś miliardy dolarów?

Na pierwszy rzut oka Coco Chanel nie kojarzyła się z trzęsącą światem mody bizneswoman. Blada, chuda jak patyk i niska dawała raczej wyobrażenie o tym, jak wielkim piętnem odcisnęło się na niej dzieciństwo. Kiedy była małą dziewczynką, Gabrielle - bo tak w rzeczywistości miała na imię - sama zapewne nie podejrzewała, że pewnego dnia będzie znana na cały świat. Na początku nie było łatwo. Gabrielle urodziła się w 1883 r. w zachodniej Francji. Choć później wielokrotnie powtarzała, jak ważne dla kobiety są szyk i elegancja, z tymi nie miała do czynienia od najmłodszych lat. Aby ludzie wiedzieli jak najmniej o jej smutnym dzieciństwie, sama rozpuszczała na swój temat nieprawdziwe informacje, dlatego do dziś pozostaje jedną z bardziej zagadkowych postaci w historii mody.

ZOBACZ TEŻ: Harry Potter wyczarował swoim twórcom krocie. Ile zarobiły książki, filmy i gadżety

Co wiadomo na pewno? Chanel przyszła na świat jako owoc nieformalnego związku (jej rodzice pobrali się wkrótce po jej narodzinach). Ojcem był Albert Chanel, który zajmował się handlem obwoźnym, matką - Jeanne Devolle, zgodnie z duchem XIX w., trudniąca się wychowywaniem dzieci. A trudnić się było czym, bo Gabrielle miała pięcioro rodzeństwa – dwie siostry i trzech braci. Wszyscy mieszkali w przytułku dla ubogich, gdyż ojciec, który z racji wykonywanego zajęcia w rodzinie był tylko gościem, nie był w stanie zapewnić im godnego życia. Zresztą, patrząc na jego zachowanie po śmierci żony (zawsze była chorowita, zmarła pozbawiona odpowiedniej opieki medycznej i leków), trudno stwierdzić, aby kiedykolwiek jakoś wyjątkowo się starał. Kiedy Jeanne Devolle odeszła, Albert przyjechał do przytułku, zabrał z niego dzieci i… synów oddał do pracy na farmie, a córki do sierocińca prowadzonego przez zakonnice! Sam zniknął z życia swoich podopiecznych, a Gabrielle nie widziała go już nigdy potem.

Według różnych źródeł dziewczynka miała wtedy 11 lub 14 lat. Była więc w wieku, kiedy kształtuje się charakter. Paradoksalnie, już jako dorosła, mogła być wdzięczna losowi, bo, gdyby nie trudna sytuacja, w której się znalazła, być może nigdy nie podbiłaby serc i kieszeni klientów. Gabrielle dorastała w świecie, w którym kobieta znaczyła tyle, co nic. Świadczył o tym nie tylko fakt, że panie nie mogły głosować, ale też, chcąc być eleganckimi i podobać się mężczyznom, zakładały na siebie niewygodne długie suknie, krępujące gorsety i ogromne, przeszkadzające w codziennym funkcjonowaniu, kapelusze. A przecież „luksus musi być wygodny, inaczej nie jest luksusem” - jak mawiała Chanel. Sama marzyła o nim przez cały pobyt w sierocińcu. Trudno się dziwić; siostry zakonne wychowywały ją w duchu dyscypliny i surowości, jedyną rozrywką Gabrielle było… wyglądanie przez okno. Opiekunki dały jej też jednak coś bardzo cennego – nauczyły ją szyć.

ZOBACZ TEŻ: Elżbieta II skończyła 90 lat! Ile wart jest jej majątek i ile kosztuje jej utrzymanie?

Kiedy Gabrielle, ukończywszy 18 lat, opuściła sierociniec, zamieszkała w Vichy u swojej ciotki. Tam najęła się jako szwaczka, a ponieważ zarobki były żenująco niskie, zaczęła sobie również dorabiać występami w żołnierskim klubie. Wojacy często prosili ją o wykonanie piosenki „Kto widział Coco?” opowiadającej o poszukiwaniach małego pieska o tym właśnie imieniu. Tak też narodził się pseudonim Gabrielle, którego początkowo nienawidziła, a potem używała zamiast imienia. Mało brakowało, a Coco pożegnałaby się w tym okresie z życiem. Jak później wspominała, miała myśli samobójcze. Czuła się odrzucona, uważała, że jej egzystencja jest nudna. Do pasji doprowadzały ją brak pieniędzy i płynące zewsząd ograniczenia. Coco, aby się im sprzeciwić, zaczęła nosić się po męsku i łamać stereotypy. Spodnie i krótko obcięte włosy stały się jej znakiem rozpoznawczym. Styl ten spodobał się oficerowi kawalerii, który przy okazji był zamożnym członkiem śmietanki towarzyskiej Paryża. Problem był taki, że traktował Coco bardziej jak swoją utrzymankę niż partnerkę, ale też to właśnie on przedstawił ją ówczesnym paryskim elitom.

Coco pomału zaczęła robić furorę. Jej skromne, wygodne ubrania zaciekawiły panie na tyle, że zaczęły do niej spływać pierwsze zamówienia. Chanel zajęła się też szyciem kapeluszy – prostych, zupełnie innych od dużych, przeładowanych ozdobami, modnych w tamtym czasie. Wraz ze wzrostem popularności, w 1909 r., Chanel postanowiła otworzyć w Paryżu swój pierwszy sklep. Było to wręcz szokujące dla ówczesnego społeczeństwa, bo jak to, kobieta chce powadzić własny biznes?! Coco się jednak nie poddawała. Na rozpoczęcie działalności zapożyczyła się u przyjaciół, którzy nawet nie liczyli, że kiedykolwiek odda pieniądze. Tymczasem biznes zaczął się kręcić. Siedem lat później Chanel miała już cztery butiki. W kreowaniu nowych strojów nie przeszkodziła jej nawet I wojna światowa. Wobec braku materiałów, Coco zaczęła tworzyć ubrania z dżerseju, lekkiej tkaniny kojarzonej dotychczas jedynie z męską bielizną. Kostiumy z tego wygodnego materiału podbiły serca klientek zmęczonych ciasnymi gorsetami i grubymi sukniami.

ZOBACZ TEŻ: Ta firma zawładnęła umysłami. Poznaj historię Apple

Prawdziwą sławę Coco zawdzięcza jednak nie swoim strojom, a słynnym perfumom Chanel No. 5. Powstały one, bo projektantkę denerwowało, że kobiety używają wyłącznie perfum wybranych dla nich przez partnerów. Powinny przecież mieć swój własny zapach! Ten, na prośbę Chanel, został wprawdzie stworzony przez mężczyznę, Ernesta Beaux (Francuza, który do rewolucji tworzył perfumy dla rosyjskiego cara), ale zatwierdzony przez samą projektantkę. Spośród pięciu przygotowanych dla niej zapachów, Coco najbardziej spodobały się perfumy zawarte we flakoniku z numerem 5, stąd też wzięła się nazwa najsłynniejszego zapachu świata. Premierę miał on 5 maja 1921 r. i do dziś podbija serca pań – flakonik sprzedaje się ponoć co pół minuty. Na całym świecie rozpoznawalne jest też logo Chanel, dwie splecione litery „C” pochodzące od jej inicjałów, które projektantka opracowała w 1925 r. Rok później Coco zaczęła też promować małą czarną, czyli prostą, elegancką sukienkę, podkreślającą figurę kobiety, ale niekrępującą jej.

Strój ten stał się znakiem rozpoznawczym utalentowanej Francuzki. „Jeśli na przyjęciu kobieta usłyszy: jaka piękna sukienka! Oznacza to, że sukienka wcale nie jest taka wspaniała. Jeśli jednak usłyszy: jaka piękna kobieta! Znaczy to, że sukienka była idealna” - mawiała Chanel. Małą czarną okrzyknięto „Fordem marki Chanel” czy „mundurem eleganckiej kobiety”. Tym mianem można też określić słynny kostium wykreowany przez Chanel, którego góra była inspirowana męską marynarką. Coco ozdobiła ją guzikami stylizowanymi na wojskowe. Kojarzona jest również z ubóstwianą przez nią sztuczną biżuterią. Kariera Chanel kwitła aż do 1939 r., kiedy z powodu wybuchu wojny, zamknęła swój dom mody, a zajęła się jedynie sprzedażą zapachów. Kiedy konflikt się zakończył, Coco została oskarżona o kolaborację z Niemcami (miała romans z nazistowskim oficerem), ale z zarzutów ją oczyszczono, gdyż ponoć pełniła rolę kogoś w rodzaju podwójnego szpiega. Do projektowania ubrań Coco wróciła dopiero w 1954 r. Jej nowa kolekcja została chłodno przyjęta przez francuską publiczność, ale bardzo spodobała się za oceanem. Trzy lata później Chanel zdobyła nawet w Dallas nagrodę nazywaną modowym Oscarem i została okrzyknięta najbardziej wpływową projektantką XX w. W jej strojach rozkochana była choćby Jacqueline Kennedy.

ZOBACZ TEŻ: Producenci czekoladowych słodkości. Sprawdź, do kogo należą popularne marki

Coco Chanel zmarła w 1971 r. dożywszy pięknego wieku 87 lat. Pod koniec życia narzekała, że za bardzo zainspirowała kobiety, które, jej zdaniem, zaczęły nosić uwielbiane przez nią spodnie za często i na nieodpowiednie okazje. Nawet mimo tych słów raczej wątpliwe, by kiedykolwiek żałowała swojego dorobku. Jak do tego wszystkiego doszła? Dzięki gigantycznemu zaangażowaniu w pracę. Kiedy stworzyła perfumy, sama je promowała, rozpylając w swoich butikach i restauracjach, do których chodziła. Kiedy szyła żakiet, robiła to do upadłego, tak, by był idealny. Ponoć najchętniej nie wychodziłaby z pracy w ogóle. To wszystko dało światu markę wartą dziś 7,2 mld dolarów (ok. 28 mld zł), zatrudniającą, według danych za rok 2010, ok. 1,3 tys. osób, z przychodami na poziomie 280 mln euro (1,2 mld zł) rocznie.

Źródła: gala.pl, biznesflow.pl, oprah.com, famouslogos.net, forbes.com, wonderlandmagazine.com, bbc.com

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze