Kobieta straciła zasiłek, bo bierze 500+. Czy urzędnicy mieli prawo zabrać jej pieniądze?

2016-06-03 14:36

Radość Beaty Maciejan (36 l.), matki dziewięciorga dzieci z pieniędzy z programu „Rodzina 500 plus" trwała tylko dwa miesiące. Co prawda otrzymała 4500 zł w ramach programu Rodzina 500+, tale suwalski MOPS odmówił jej dofinansowania w wysokości około 2000 zł. Czy urzędnicy postąpili zgodnie z prawem?

Beata Maciejun (36 l.) z Suwałk (woj. podlaskie) jest matką dziewięciorga dzieci: Roksany (16 l.), Cypriana (14 l), Samanty (13 l.), Sary (11 l.), Nicoli (10 l.), Igora (9 l.), Luizy (8 l.), Oliwii (5 l.) i Carmen (2 l.). Osiem lat temu zmarł jej pierwszy mąż, Marek (+34 l.), ojciec siódemki najstarszych pociech. W 2012 roku pani Beata ponownie stanęła na ślubnym kobiercu – z drugim mężem, Józefem (61 l.), doczekała się dwóch córeczek. Kobieta jest po operacji nóg nie może wykonywać prac stojących i dźwigać ciężarów. Jej mąż cierpi na astmę – choć ma grupę inwalidzką, nie przyznano mu renty, a lekarz zabronił wykonywania prac fizycznych. W jedenaście osób zajmują 65-m. mieszkanie komunalne ogrzewane piecami kaflowymi. Ściany zaatakował grzyb, gniją meble i ubrania, a dzieci często chorują.

Zobacz koniecznie: Mapa wstydu. Sprawdź, gdzie brakuje pieniędzy na obsługę 500 [INFOGRAFIKA]

Wielka radość trwała krótko
Rodzina od lat korzysta ze wsparcia Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Suwałkach. W drugim miesiącu obowiązywania rządowego programu „Rodzina 500 plus" wszystko się zmieniło. Jako rodzinie o niskim dochodzie przysługuje im z tego programu 500 zł także na pierwsze dziecko, więc zgodnie z prawem należało im się 4500 zł. – Jeszcze w kwietniu wszystko było w porządku. Za pieniądze z programu wreszcie mogłam kupić moim dzieciom wymarzonego laptopa i rowery, a kolejne wpłaty planowaliśmy odkładać na studia najstarszej córki – opowiada pani Beata.

Koniec wsparcia z MOPS
Na początku maja, jak zwykle co trzy miesiące, złożyła wniosek do MOPS o zasiłek celowy na opłaty za mieszkanie, opał i środki czystości oraz na dofinansowanie posiłków. Dotychczas otrzymywała z tych dwóch źródeł około 2000 zł. Tym razem dostała odpowiedź odmowną. Z pisma z MOPS, wynika, że urzędnicy wliczyli pieniądze z programu „Rodzina 500 plus" do dochodu rodziny, co było przyczyną odrzucenia ich wniosku o dofinansowanie. „Pomoc społeczna nie służy do podnoszenia standardu życia" – czytamy m.in. w piśmie z MOPS. I dalej: „Przy racjonalnym gospodarowaniu posiadanymi środkami [z programu „Rodzina 500 plus" – przyp. autora] jest Pani w stanie zabezpieczyć zgłaszane potrzeby we własnym zakresie."

– Do tej pory dla urzędników byłam wzorową matką, a teraz nagle okazałam się niegospodarna – złości się 36-latka. – Sądziłam, że pieniądze z programu „Rodzina 500 plus" mają być dla dzieci, na rzeczy, których dotychczas nie mogłam im kupić czy na zabezpieczenie ich przyszłości, a nie na opał czy proszki do prania – złości się kobieta. – Urzędnicy robią to złośliwie, z zawiści, że dostaliśmy te 4500 zł z rządowego programu – dodaje jej mąż, Józef.

Będzie walczyć o swoje
Rodzinie już złożyła odwołanie od decyzji z MOPS. Pani Beata chce jeszcze napisać list do premier Szydło: – W liście wypomnę pani premier, że zostałam przez nią oszukana. Przecież obiecywała, że pieniądze z programu „500 plus" nie będą wliczane do dochodu, a w moim przypadku tak się właśnie stało. Z tych pieniędzy korzystają wszyscy, nawet bogacze. Co prawda dostałam 4500 zł, ale jednocześnie straciłam prawie 2000 zł z MOPS – mówi. – Cierpliwie poczekam, co z tego wyniknie, ale nie pozwolę, aby moje dzieci były krzywdzone – dodaje kobieta.

MOPS działał zgodnie z prawem?
Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zanim program wystartował zapewniało, że pieniądze w ramach programu Rodzina 500+ nie będą wliczane do progów dochodowych przy ubieganiu się o inne świadczenia. Dotyczyło to w szczególności świadczeń z pomocy społecznej, funduszu alimentacyjnego, świadczeń rodzinnych, czy dodatków mieszkaniowych. Nigdzie jednak nie był wymieniony konkretnie zasiłek celowy. Zapytaliśmy o zdanie wiceministra rodziny, pracy i polityki Bartosza Marczuka, który o dziwo jest innego zdania.
- Gmina, która wypłaca zasiłek celowy musi wręcz zbadać sytuację osób, którym pomaga. I jeśli dana osoba ma jakiś dodatkowy dochód, gmina musi sugerować się tym jakie są możliwości finansowe tej osoby.
Trzeba pamiętać o tym, że gmina ma zawsze tych pieniędzy za mało i zmuszona jest podejmować trudne decyzje. Jej zadaniem jest pomagać tym, którzy tej pomocy najbardziej potrzebują. Jeśli ktoś uzyskuje ekstra dodatkowy dochód z różnych źródeł, gmina musi brać to pod uwagę – tłumaczy nam Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.

Czym jest zasiłek celowy?
Zasiłek celowy jest świadczeniem przyznawanym na zaspokojenie niezbędnej potrzeby bytowej, a w szczególności na pokrycie części lub całości kosztów zakupu żywności, leków i leczenia, opału, odzieży, niezbędnych przedmiotów użytku domowego, drobnych remontów i napraw w mieszkaniu, a także kosztów pogrzebu.
Przysługuje on osobom bezdomnym i innym osobom nie posiadającym dochodu oraz możliwości uzyskania świadczeń zdrowotnych może być przyznany zasiłek celowy na pokrycie części lub całości wydatków na świadczenia zdrowotne.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze