Kolejna wygrana frankowicza z bankiem w sądzie. Pieniądze do zwrotu

2016-08-24 14:37

Bank zapłaci frankowiczce ponad 50 tys. zł za niedozwolone zapisy w umowie kredytowej. To już kolejna instytucja, która przegrała proces sądowy dotyczący kredytu denominowanego we franku. Wrocławski sąd zasądził zwrot 49 tys. zł spreadu oraz odszkodowanie za wysokie oprocentowanie, waloryzację, koszty windykacji i ubezpieczenie niskiego wkładu własnego.

Sąd Rejonowy we Wrocławiu ogłosił wyrok, zgodnie z którym Santander Consumer Bank ma oddać swojej klientce 54 tys. złotych. Podstawą werdyktu stały się niedozwolone zapisy w umowie kredytu hipotecznego, tzw. klauzule abuzywne. O kolejnym wyroku na korzyść frankowiczki poinformowała „Gazeta Wyborcza”.

Powódka  zadłużyła się we franku na 300 tys. zł, na okres 30 lat. Przedmiotem sporu stały się m.in.: sposób, w jaki bank przeliczał złotówki na franki, nieustannie rosnące oprocentowanie kredytu frankowego oraz wysokie opłaty, jakie Santander naliczył za korespondencję pocztową z klientką. Nie dość, że instytucja przyjęła własny kurs kupna walut podczas wypłaty kredytu, to w umowie nie pojawił się zapis informujący o sposobie jego ustalania. Już po zawarciu umowy bank zastosował przelicznik wypłaty środków, który znacznie odbiegał od kursu NBP. Mechanizm przeliczeniowy w ogóle nie został podany do wiadomości klientki. Na piśmie ustalono jedynie, że spłata kredytu będzie odbywać się „po kursie sprzedaży szwajcarskiej waluty ustalanym przez NBP”.

Przeczytaj również: Frankowicz wygrał z bankiem rekordową kwotę 100 tys. zł

Sąd stwierdził, że praktyka zastosowana przez bank godzi w dobre obyczaje i rażąco narusza interesy kredytobiorcy. „Za nieuzasadnione należy uznać zastosowanie kursów walut ustalanych przez dwa różne podmioty: a to pozwany Bank, a to NBP. (…) Kurs ustalany przez NBP ma charakter obiektywny i niezależny, w przeciwieństwie do kursu ustalanego przez pozwany Bank. Oznacza to, że w drugim przypadku strona pozwana może w sposób dowolny i niekontrolowany ingerować w wysokość tego kursu” - napisał sędzia w uzasadnieniu do wyroku (cyt. za polskatimes.pl).

Kolejny niedozwolony zapis w umowie dotyczył zmiennego oprocentowania kredytu. Umowa zakładała, że w przypadku wystąpienia określonych czynników bank może zmienić oprocentowanie kredytu. W praktyce za każdym razem, kiedy wskaźniki ekonomiczne były korzystne dla banku, oprocentowanie szło w górę. Bank mógł zmieniać oprocentowanie za każdym razem, gdy uznał to za stosowne. Kiedy jednak sytuacja gospodarcza zmieniała się na korzyść klientki, oprocentowanie pozostawało bez zmian.

Zobacz także: Frankowicze przygotowują czarną listę banków. Będą przenosić kredyty?

Wyrok sądu nie jest jeszcze prawomocny. Nie wiadomo również, czy instytucja złoży apelację. Poprosiliśmy Santander Consumer Bank o komentarz. W chwili obecnej czekamy na odpowiedź.

Przypadek klientki hiszpańskiego banku nie jest odosobniony. Ostatnio pisaliśmy o sukcesie osoby, która zadłużyła się w Millenium Banku. W tym przypadku sąd zdecydował, że instytucja ma zwrócić kredytobiorcy ponad 100 tys. złotych.

Źródła: wyborcza.biz, polskatimes.pl, bankier.pl, santanderconsumer.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze