Henryk Kowalczyk

i

Autor: Stanisław Kowalczuk

Nie podniesiemy podatków, ale obciążenie przesuniemy

2016-10-13 16:32

Rozmowa z ministrem Henrykiem Kowalczykiem, przewodniczącym Stałego Komitetu Rady Ministrów

„Nie będzie wyższych podatków, a możliwe jest nawet obniżenie stawek VAT po czerwcu - mówiła premier Beata Szydło na początku kwietnia 2016 r. "Nie zamierzamy absolutnie podnosić podatków. Jestem optymistycznie nastawiona, jeśli chodzi o sytuację finansów publicznych w Polsce" - zapewniała 8 września szefowa rządu. No i nie mówiliście prawdy. Okazuje się bowiem, że będziecie podnosić podatki tym lepiej zarabiającym.
Pani premier miała tu na myśli VAT.

Którego podwyższona stawka zostaje co najmniej do 2019 roku, choć miała zostać obniżona już w przyszłym roku.
W kwestii VAT zawsze było zastrzeżenie, że zostanie obniżony pod warunkiem, że system uszczelnienia tego podatku zadziała znakomicie.

No i nie zadziałał.
Zadziałał. Ściągalność jest dużo wyższa od założeń budżetowych. Uzyskaliśmy już ok. 9 mld zł. Ale nie jest to „znakomicie” . A mówiąc znakomicie, mam na myśli pozyskanie z tytułu uszczelnienia VAT 50 mld zł. To jest ambitny plan, który, uda nam się osiągnąć do 2018 roku.

Utrzymaliście wyższe stawki VAT, ale za, to wprowadzając jednolity podatek, podniesiecie podatki.
Nie, absolutnie nie będziemy podnosić podatków. Dla budżetu ten podatek zostanie neutralny. Nie chcemy na nim zarabiać.

Przecież mówił pan minister, że ci zarabiający najmniej zyskają. Skoro cała operacja ma wyjść na zero, to ktoś musi stracić. Oczywiście ci najlepiej zarabiający.
Istotnie, nastąpi pewne przesunięcie obciążeń podatkowych. Ale w tej chwili podatek jest degresywny, czyli maleje wraz ze wzrostem dochodów. To wynika głównie z zaprzestania pobierania składki ZUS po przekroczeniu trzydziestokrotności najniższych zarobków. Osoby, które zarabiają kilkaset tysięcy złotych rocznie, płacą de facto mniejszą daninę, niż ci najbiedniejsi, bo oni mogą nawet płacić 60 proc. podatku.

Mówimy o tych, którzy weszli w drugi próg podatkowy, ale dalej muszą opłacać ZUS?
Tak.

Czyli nastąpi koniec trzydziestokrotności? ZUS będziemy płacić od całości dochodów?
Nie. Ale w momencie przekroczenia tego progu - w tej chwili jest to ok. 120 tys. zł -  będzie obowiązywała wyższa stawka podatku. Chcemy, aby łączne opodatkowanie  nie malało wraz ze wzrostem dochodów.

Wspólne opodatkowanie małżonków pozostaje?
Tak

A co z ulgą na dzieci?
Również pozostaje.

Czy nie zastawialiście się nad wdrożeniem modelu francuskiego, w którym dochód jest dzielony nie tylko pomiędzy dwoje dorosłych, ale wszystkich członków rodziny. Ten model preferuje wielodzietność - im większa liczba dzieci, tym niższe podatki.
Bardzo zasadne pytanie. Mógłbym na nie odpowiedzieć twierdząco, gdybyśmy nie wdrożyli programu Rodzina 500+, który stanowi silne wsparcie rodzin i jest sprawiedliwszy niż model francuski, z którego tak naprawdę nie korzystają najbiedniejsi.

W jakiej wysokości będzie kwota wolna od podatku?
8 tys. zł.

Dla wszystkich.
Na pewno dla najuboższych. Trwają jeszcze dyskusje, czy ona ma maleć wraz ze wzrostem dochodów, ale skłaniamy się raczej ku rozwiązaniu obecnie obowiązującemu, czyli dla wszystkich taka sama kwota wolna. I robimy symulacje, uwzględniając właśnie tę kwotę.

To teraz najważniejsze pytanie, jakie będą progi i stawki nowego jednolitego podatku?
W tej chwili nie mogę odpowiedzieć na to pytanie. Bo konkretne decyzje zapadną dopiero wtedy, kiedy będziemy mieli złożone bazy danych ZUS oraz urzędów skarbowych . Na pewno będzie więcej, niż obecne dwa progi podatkowe. Chcemy silniejszej progresji.

To chociaż jakieś ramy. Najniższa stawka wyniesie 0 proc?
Najniższa stawka zawsze jest 0 proc. Żartuję oczywiście. Będziemy chcieli pobierać część ZUS-owską, czyli 19,52 proc., także od najmniejszych zarobków. Czyli to będzie ta najniższa stawka podatku jednolitego.

A najwyższa?
Na pewno będzie niższa niż ta obowiązująca dzisiaj. A przypomnijmy, dzisiaj łączna stawka przekracza 60 proc.

Czyli ile to będzie?
Poczekajmy cierpliwie na ostateczne wyliczenia.

Wprowadzenie jednolitego podatku oznacza likwidację liniowej stawki 19 proc. dla osób prowadzących działalność gospodarczą.
Takie są przymiarki, ale jesteśmy na etapie uzgodnień.

Dla części tych osób będzie to de facto oznaczało podwyżkę podatków.
Chcemy zastosować szereg przywilejów czy też ulg dla osób prowadzących działalność gospodarczą, gdyż jest ona obciążona ryzykiem. A przecież chcemy zachęcać do rozwijania przedsiębiorczości. Nie będzie więc tak, że każdy dochód z działalności gospodarczej będzie opodatkowany w taki sam sposób, jak dochód z pracy. Chcemy zastosować pewne współczynniki korygujące.

To znaczy, w jaki sposób będzie opodatkowany?
Na pewno mniej. O ile mniej, to jest pole do dyskusji. Chcemy zastosować pewne współczynniki korygujące. Weźmy przykład osób osiągających niewielki dochód, które obecnie są zmuszone do opłacania stałej składki na ZUS, teraz w wysokości 1120 zł. Po wprowadzeniu podatku jednolitego zapłacą równowartość składki emerytalno-rentowej, czyli 27,52 proc. Przyjmując, że zarejestrowanie działalności gospodarczej  wiązałoby się z opłacaniem składki od równowartości pensji minimalnej – płaciliby ok. 500 zł. Czyli ponad dwa razy mniej niż obecnie. Oczywiście wraz z dużym wzrostem dochodów wzrastałaby ta składka, ale należy pamiętać, że dzięki niej rosłoby również przyszłe świadczenie emerytalne.

Nie boi się pan, że część z osób osiągających te wyższe dochody  zarejestruje swoją działalność  za granicą?
Według naszych szacunków, na reformie podatkowej zyska ok. 97-98 proc. podatników.

Ale właśnie te dwa-trzy procent najzamożniejszych może chcieć uciec z działalnością za granicę.
Bez przesady. W jaki niby sposób przeniesie się za granicę taki choćby prezes spółki skarbu państwa zarabiający setki tysięcy złotych, czy nawet miliony? Oczywiście, że się nie przeniesie, a moim zdaniem powinien płacić nieco wyższe podatki niż tych 19 proc. obecnie, gdyż procentowo płaci najmniej.

Czy 1 stycznia 2018 roku jest terminem realnym wprowadzenia jednolitego podatku?
Na pewno takie mamy plany. Czy się uda? To się okaże.

Zmieniamy temat. Wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński powiedział, że rząd nie widzi przeciwwskazań do podpisania  CETA. Czy to jest oficjalne stanowisko rządu?
Cały czas trwają dyskusje o tym, jakie są korzyści i jakie wiążą się zagrożenia z tym dokumentem. W mojej opinii te zagrożenia po decyzji, że umowa musi być ratyfikowana większością dwóch trzecich głosów, tak naprawdę znikają.

Ale umowa CETA wchodzi w życie zaraz po jej podpisaniu, a nie po ratyfikacji.
Tak, ale tylko w części handlowej, wobec której nie było wielu uwag. Znacznie trudniejsza jest ta część inwestycyjna, ale ona automatycznie nie wchodzi w życie.

PSL podnosi, że CETA to zagrożenie dla Polskiego rolnika i konsumenta. Że zaleje nas modyfikowana genetycznie i tania żywność produkowana przez wielkich farmerów północnoamerykańskich.
Jeśli chodzi o GMO, to nie nastąpią żadne zmiany. Taka żywność nie będzie do Polski sprowadzana. Ale proszę pamiętać, że  już teraz mamy paszę zawierającą na przykład soję zmodyfikowaną genetycznie.

Czyli rząd opowie się za ratyfikacją tej umowy?
Rząd powiedział tyle, ile powiedział.

A kiedy będzie formalna decyzja, bo słów ministra Kwiecińskiego chyba jednak za formalną decyzję nie można uznać?
Mamy jeszcze trochę czasu i chcemy go wykorzystać na dyskusję na ten temat.

Co ze spuścizną po Ministerstwie Skarbu Państwa?
Trochę za wcześnie na ten temat rozmawiamy, bo cały czas napływają i są obrabiane materiały, o które wystąpił minister Mariusz Kamiński.

Które resorty obejmą nadzór nad spółkami będącymi dotychczas w gestii MSP?
Trwają w tej sprawie uzgodnienia.

To znaczy trwa walka ministrów  o te najatrakcyjniejsze.
Nie, nie walka. To są naturalne uzgodnienia. Bo są spółki, które wszyscy chcą i takie, których nikt nie chce. Na pewno będziemy chcieli podzielić je branżowo pomiędzy resorty infrastruktury, energii, rozwoju.

Ciekaw jestem, których to spółek nikt nie chce?
Proszę wybaczyć, nie mogę wymienić.

A co z tzw. resztówkami, czyli takimi spółkami, w których skarb państwa ma minimalny udział?
One zostaną zgromadzone w jednym podmiocie. Kiedyś nazywano to Fundusz Rozwoju Spółek. Można to też wrzucić do Agencji Rozwoju Przemysłu.

Kiedy poznamy ostateczne decyzje w tej sprawie?
Chciałbym, żeby nastąpiło to do końca października.

Mimo olbrzymich protestów społecznych i odrzucenia restrykcyjnego projektu autorstwa Ordo Iuris także głosami posłów PiS, nie odpuszczacie ustawy antyaborcyjnej.  Kto będzie pracował nad nową wersją projektu – posłowie PiS czy rząd?
W trakcie debaty w klubie parlamentarnym uznaliśmy, że realizacja projektu obywatelskiego nie została należycie przygotowana. To znaczy, nie przygotowano żadnego programu osłonowego. Teraz  odwrócimy kolejność – najpierw program osłonowy, a potem ewentualnie powrót do ustawy antyaborcyjnej. Choć nie wiadomo, jaki kształt ona przybierze.

Czy na te, działania osłonowe, jak nazywa to pan minister, są już przeznaczone środki? Jeśli tak, to jakie?
Nie, nie mamy na ten cel zabezpieczonych pieniędzy. Możemy to zrobić dopiero wtedy, kiedy projekt nabierze kształtu i będziemy mogli oszacować koszty jego realizacji. Na pewno uda się wygospodarować na ten cel kilkaset milionów złotych.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze