Pieniądze

i

Autor: Shutterstock

Pożyczki społecznościowe. Polacy pożyczają sobie coraz chętniej

2017-02-18 13:52

Ekonomia współdzielenia doszła także do Polski. Przykładem jest serwis Airbnb, Uber, Polakpotrafi.pl czy BlaBlaCar. Dzielimy się wszystkim: mieszkaniem, przejazdem, wspólnym gotowaniem czy wychodzeniem z psem. Ekonomia współdzielenia to także poważne źródło zysku i rosnąca w siłę gałąź gospodarki. Dzielenie się to nie tylko oszczędność czasu, budowanie relacji, ale też... zarabianie pieniędzy. Pożyczać od siebie wzajemnie można bez pośredników, taniej i z ratą, którą sami wyznaczamy. Tylko jak zaufać, że dłużnik odda na czas?

Ekonomia współdzielenia, bo tak fachowo nazywa się gałąź gospodarki, która charakteryzuje się społeczną wymianą usług rośnie w siłę. Choć bazuje głównie na zaufaniu, w Polsce cieszy się coraz większym powodzeniem. Pożyczamy od sobie wszystko: mieszkanie, miejsce do spania, samochód czy właśnie gotówkę.
Social lending, czyli pożyczki społecznościowe to okazja dla tych, którzy potrzebują w szybkim czasie małej sumy, a boją się formalności, wysokiego oprocentowania, a na słowo: „kredyt" dostają dreszczy.
Szybsze, wygodniejsze i łatwiejsze pożyczanie bez pośredników, banków i firm pożyczkowych ma łączyć wszystkich tych, którzy potrzebują pomocy finansowej i tych, którzy chcą jej udzielić.
Jednym z przykładów platformy, działającej na zasadach peer-to-peer economy jest Finansowo.pl, za pośrednictwem którego od 2008 roku zaciągnięto zobowiązania na kwotę w sumie 89 mln, a otwarte wnioski to równowartość ponad 246 tys. zł. Pożyczyć można już od 50 zł do nawet 30 tys., a chcących zarobić na tym przedsięwzięciu nie brakuje.

Zobacz także: Na co bierzemy kredyty i pożyczki? [RAPORT]


Po zalogowaniu się następuje weryfikacja konta i można wnioskować o pożyczkę informując na forum, ile potrzebujemy. Przykłady ogłoszeń to: „300 zł na trzy miesiące na 10 proc. + 60 zł bonus", „100 zł na 7 dni, na 10 proc. + 50 zł gratis" czy „700 zł na 30 dni na 10 proc. w skali roku".
Uproszczona procedura finansowa kusi coraz większą liczbę osób, jednak wciąż jest to skala mikro w porównaniu do rynków zachodnich, gdzie social lending jest prawdziwym trendem. Chiny, USA czy Anglia mogą się pochwalić nawet tysiącem platform social lending oraz branżą wycenianą na ok. 64 mld dolarów w skali globalnej. W Polsce wciąż jest tylko kilka portali oferujących społecznościową wymianę.
Choć wartość rynku za pewne będzie rosnąć, a potencjał rozwojowy jest olbrzymi, pewnie nie rozwinie się on takim stopniu, jak poza granicami kraju. Dlaczego? Przyczyną jest brak zaufania i ciągłe przekonanie o konieczności pośredniczenia przez instytucję bankową, która jest gwarantem tego, że zarówno pożyczy pieniądze, jak i będzie ich oddanie egzekwować.

Sprawdź również: Kobiety pożyczają więcej niż mężczyzni


Piotr Strzelecki z Finansowo.pl uważa, że wciąż niskie zainteresowanie pożyczkami społecznościowymi w Polsce wynika po pierwsze z dobrze rozwiniętego sektora bankowości detalicznej oraz silnej konkurencji ze strony firm pożyczkowych, które - pomimo drogich produktów - zyskują zainteresowanie klientów, gdyż są w stanie dostarczyć pożyczkę w 15 minut. „Platformy pożyczek społecznościowych obecnie nie są w stanie dostarczyć porównywalnej jakości usługi, gdyż ograniczają je obowiązujące regulacje. Dodatkowo, pożyczkodawcy mają trudności w szybkim odzyskaniu swoich wierzytelności." - wskazuje.
Ostatnim, ale równie istotnym elementem jest czynnik kulturowy – wciąż nie jesteśmy na tyle otwarci na nowe formy inwestowania, nie mając jednocześnie najważniejszego kapitału: zaufania.

Źródło: /Finansowo.pl / wyborcza.pl / forsal.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany

Najnowsze