Rio 2016. Ile polscy olimpijczycy mogą zarobić na igrzyskach?

2016-08-05 22:00

W nocy z piątku na sobotę czasu polskiego ruszają XXXI Igrzyska Olimpijskie, na których biało-czerwone barwy będzie reprezentować 245 sportowców. Powalczą oni o sportowe sukcesy, prestiż, uznanie kibiców, ale także o niemałe pieniądze.

Polskę reprezentuje 245 sportowców. Każdy z nich walczy o 306 zestawów medali. Za wygrane indywidualne otrzymają: 120 tys. zł, 80 tys. zł lub 50 tys. zł (kolejno za medal złoty, srebrny i brązowy).

Zobacz koniecznie: Specjalne monety NBP na igrzyskach w Rio [ZDJĘCIA]

W konkurencjach drużynowych (deble, załogi, osady, sztafety) podział wygląda następująco: 90 tys. zł, 60 tys. zł oraz 37,5 tys. zł. Wyjątek stanowi osada "ósemka" w wioślarstwie, gdzie podział wynosi 60-40-25 tys. zł.

Osobną kategorią są gry zespołowe jak siatkówka czy piłka ręczna. Tu ustalono pulę na całą drużynę: 720 tys. zł, 480 tys. zł oraz 300 tys. zł. O tym czy wszyscy zawodnicy dostaną po równo, decydować będą poszczególne związki.

Niemało zarobią również trenerzy w przypadku zdobyczy medalowych. Złoto warte będzie wówczas do 60 tys. zł, srebro 40 tys. zł, a trzeci z krążków 25 tys. zł. To nagrody, jakie polscy medaliści z Rio otrzymają z PKOl. Własne wyróżnienia pieniężne planuje również Ministerstwo Sportu. Resort przewiduje 64,4 tys. zł za złoty medal, 46 tys. zł za srebrny oraz 36,8 tys. zł za brąz.

To aż o 100 proc. niż ministerstwo płaciło medalistom igrzysk dotychczas (wcześniej złoty medal wart był 32 tys. zł, srebro - 23 tys. a brąz - 18,4 tys.). Nie zmieniły się natomiast kwoty dla trenerów. Opiekunowie medalistów nadal za medal swoich podopiecznych będą otrzymywać maksymalnie 8-krotność 2300 zł – podaje money.pl.

A to nie wszystko. Niektóre ze związków sportowych, zrzeszających sportowców poszczególnych dyscyplin, nierzadko dorzucają także swoją dolę.

Przykładowo Kamil Stoch za dwa złote krążki na igrzyska zimowych w Soczi otrzymał w sumie 408 tys. zł (240 tys. zł od komitetu olimpijskiego, 120 tys. od związku narciarskiego i 48 tys. od Ministerstwa Sportu). Justyna Kowalczyk zgarnęła 216 tys. zł, Zbigniew Bródka jedynie 189 tys. zł, choć zdobył dwa medale. Niestety związek łyżwiarski nie wypłaca premii.

Czytaj również: Sportowcy tracą miliony na dopingu. Biznes nie wybacza oszustw

Olimpijczycy mają jeszcze jeden finansowy powód, który motywuje ich do wytężonego wysiłku. To tzw. emerytura olimpijska. To potoczna nazwa świadczenia wypłacanego przez resort sportu byłym sportowcom, którzy zdobyli medal na igrzyskach.

I choć jest nazywana emeryturą, to nie ma nic wspólnego z ZUS-em. Wprowadzono ją w 2000 roku i objęto nią wstecznie wszystkich medalistów letnich i zimowych igrzysk (sześć lat później emeryturę sportową zaczęto wypłacać również medalistom igrzysk paraolimpijskich oraz igrzysk głuchych).

W 2009 r. emerytury olimpijskie otrzymywało łącznie 459 sportowców. Świadczenie przyznawane jest na wniosek sportowca. W 2010 jego wysokość wynosiła 2483,77 zł miesięcznie brutto (sportowcy muszą odprowadzić od tej sumy podatek, ale bez składek ZUS).

Dziś łączny koszt emerytur olimpijskich to około 8 mln złotych rocznie – oszacował Eurosport.pl.

 

Źródło: Eurosport.pl, Money.pl, Superbiz

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze