izba wytrzeźwień, Łódź

i

Autor: ARCHIWUM

Skąd się wzięły izby wytrzeźwień i za co można tam trafić

2017-05-20 13:00

Dokładnie 15 maja obchodziliśmy 66. rocznicę powstania pierwszej na świecie izby wytrzeźwień. Jako że zbliża się sezon letni, z którym zakrapiane imprezy i powroty po nich do domu kojarzą się nierozerwalnie, postanowiliśmy sprawdzić, za co dokładnie grozi nam umieszczenie i ile kosztuje pobyt na izbie wytrzeźwień.

Był 1948 r., kiedy w Pradze, przy ul. Apolinarskiej, powstało centrum leczenia alkoholizmu. Przebywający tam pacjenci w trakcie terapii rozmawiali ze znanym czeskim psychiatrą Jaroslavem Skalą. Zwracali oni uwagę na to, że leczenie, owszem, jest bardzo potrzebne, ale przydałoby się również miejsce, do którego mogliby trafiać ludzie w stanie upojenia alkoholowego, tak, by umożliwić im dojście do siebie. Zdaniem pacjentów doktora Skaly, byłby to świetny wstęp do podjęcia terapii. Według nich, jeśli ktoś był w ciągu alkoholowym, większym niż samo upojenie zagrożeniem było dlań to, co wskutek niego może się przytrafić. Leczeni w ośrodku alkoholicy wskazywali, że pijana osoba stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie, ale i innych, łatwiej może wejść w konflikt z prawem itd.

ZOBACZ TEŻ: Jaka kara grozi za prowadzenie po alkoholu?

Psychiatra, wysłuchawszy ich, 15 maja 1951 r. otworzył w ośrodku pierwszą na świecie izbę wytrzeźwień. Pomysł bardzo szybko się przyjął i zaczął się rozprzestrzeniać. Do Polski „wytrzeźwiałki” przywędrowały w 1956 r., kiedy uchwalono Ustawę o zwalczaniu alkoholizmu (pierwszą izbę wytrzeźwień otwarto w Szczecinie). Cel ich powstania był identyczny jak w Pradze – chodziło o to, by ograniczyć karanie pijanych osób, próbując im pomóc, dając miejsce, w którym nie będą stwarzały zagrożenia. Po zmianach ustrojowych „wytrzeźwiałki” skierowano pod jurysdykcję samorządów. Do 1998 r. każde miasto liczące ponad 50 tys. mieszkańców musiało prowadzić swoją izbę wytrzeźwień, później obowiązek ten zlikwidowano.

Samorządy, w ramach oszczędności i w obliczu złej opinii krążącej wokół „wytrzeźwiałek”, zaczęły izby zamykać. „Izb wytrzeźwień jest z roku na rok coraz mniej. Jeszcze w 1994 r. było ich 64, w 2001 r. – 53, w 2010 r. – 46, a dziś są już tylko 34 i co chwilę kolejne miasto zapowiada likwidację swojej” - czytamy w materiałach dydaktycznych dla policjantów wydanych w Legionowie w 2015 r. Co ciekawe, w tym samym roku zapowiedziano utworzenie pierwszej w Polsce prywatnej izby wytrzeźwień, którą w połowie stycznia 2016 r. otwarto w Sosnowcu. W niczym nie przypomina ona obskurnych publicznych placówek. Jednocześnie może tu przebywać dwadzieścia osób, z czego szesnaście w salach wieloosobowych i cztery w salach VIP. Te wyposażone są we własne łazienki, telewizory, mają bezprzewodowy dostęp do internetu.

ZOBACZ TEŻ: Czego Polacy nie wiedzą o alkoholu?

Próżno szukać informacji, ile kosztuje pobyt w takiej luksusowej sali, jeśli zaś chodzi o pobyt standardowy, trzeba na niego wyłożyć 300 zł, czyli dokładnie tyle, ile zapisano w Ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Wyższe koszty generują dodatkowe usługi, takie jak spotkanie z psychiatrą (150 zł) czy psychologiem (130 zł). Jeżeli chodzi o izby wytrzeźwień prowadzone przez samorządy, koszt pobytu w nich zależy od kwoty zapisanej we wspomnianej wcześniej ustawie, ale też od waloryzacji, w oparciu o którą maksymalną cenę pobytu ustala minister zdrowia. W 2017 r. kwota ta wynosi 298,18 zł i żadna publiczna izba wytrzeźwień działająca w naszym kraju nie może zażądać od pacjenta ani grosza więcej. Kto może trafić do izby wytrzeźwień?

To również zapisano w ustawie. „Osoby w stanie nietrzeźwości, które swoim zachowaniem dają powód do zgorszenia w miejscu publicznym lub w zakładzie pracy, znajdują się w okolicznościach zagrażających ich życiu lub zdrowiu albo zagrażają życiu lub zdrowiu innych osób, mogą zostać doprowadzone do izby wytrzeźwień (...)” - czytamy w dokumencie. Warto tu zaznaczyć, że w izbie możemy przebywać do wytrzeźwienia, nie dłużej jednak niż 24 godziny. To, w jakim stanie się znajdujemy, ustalane jest na podstawie badania na zawartość alkoholu w organizmie. Aby jednak je przeprowadzić, potrzebna jest zgoda pacjenta. Jeśli lekarz jej nie uzyska, ocenia po prostu, czy wykazujemy oznaki upojenia alkoholowego i na tej podstawie decyduje o przyjęciu nas na izbę. Wspomniane badanie może zostać przeprowadzone niezależnie od naszej woli, jeśli np. zachowujemy się agresywnie.

ZOBACZ TEŻ: Alkohol i świętowanie

Jak wygląda pobyt w „wytrzeźwiałce”? Przede wszystkim przez cały czas znajdujemy się pod opieką lekarską, są nam podawane wszelkie niezbędne leki, a do tego płyny, takie jak np. woda, kawa czy herbata. Może się jednak zdarzyć, że z powodu naszego zachowania zostaną przeciwko nam użyte środki przymusu bezpośredniego takie jak przytrzymanie, unieruchomienie, przymusowe podanie produktu leczniczego lub izolacja. Na czym polegają wspomniane formy przymusu? Przytrzymanie polega na doraźnym, krótkotrwałym unieruchomieniu osoby z użyciem siły fizycznej, z kolei unieruchomienie to dłużej trwające obezwładnienie osoby z użyciem pasów, uchwytów, prześcieradeł lub kaftana bezpieczeństwa.

Przymusowe podanie produktu leczniczego polega na doraźnym lub przewidzianym w planie postępowania leczniczego wprowadzeniu produktu leczniczego do organizmu osoby, a izolacja to umieszczenie osoby pojedynczo w zamkniętym pomieszczeniu. Na koniec warto wskazać, że, jeśli nie zgadzamy się z decyzją o umieszczeniu na izbie wytrzeźwień, mamy prawo złożenia zażalenia do sądu rejonowego właściwego ze względu na to, gdzie izba się znajduje.

Źródła: podroze.onet.pl, pl.wikipedia.org, en.wikipedia.org, tp.com.pl, katowice.wyborcza.pl, medics-24.pl, isap.sejm.gov.pl, Alicja Twardo, „Przyjmowanie i pobyt osób doprowadzonych do izb wytrzeźwień”, Centrum Szkolenia Policji, Legionowo 2015

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze