Strajk zapowiedziano już w połowie listopada, bez podania konkretnego terminu, z powodu fiaska negocjacji płacowych. Szef związku Cockpit Ilja Schulz zaznaczył wtedy, że zagrożenie strajkiem nie będzie obowiązywać jedynie w czasie świąt Bożego Narodzenia - od 24 do 26 grudnia.
Początkowo planowano, że potrwa jeden dzień, jednak we wtorek zadecydowano o jego przedłużeniu do czwartku do północy.
Zobacz koniecznie: 10 sposobów na tanie latanie
Związek podkreśla, że piloci nie dostali od pięciu lat żadnej podwyżki. Lufthansa wypracowała w tym czasie zysk w wysokości 5 mld euro. Cockpit domaga się wzrostu wynagrodzenia o 22 proc. w pięciu etapach, za okres od końca kwietnia 2012 r., kiedy wygasło poprzednie porozumienie płacowe, do kwietnia 2017 r. Lufthansa oferuje podwyżkę wynagrodzeń o 2,5 proc. za okres do końca 2018 roku.
Kwestią sporną w Lufthansie są również przywileje emerytalne. Firma chce podnieść wiek uprawniający do przejścia na emeryturę i odebrać możliwość wcześniejszej emerytury nowo zatrudnianym pilotom.
Sprawdź też: Smartfony Samsung Galaxy Note 7 zakazane w samolotach
Jak podaje Lufthansa odwołanych jest 876 z prawie 3 tys. zaplanowanych na środę lotów. Niemiecki przewoźnik dodał, że odczuje to 100 tys. pasażerów.
Linie lotnicze dodały, że strajk nie objął innych przewoźników do nich należących w tym: Germanwings, Eurowings, Austrian Airlines, SWISS czy Brussels Airlines.
Źródło: wnp.pl