Świąteczne zakupy na ostatnią chwilę? Uwaga na nieuczciwych ochroniarzy sklepów

2015-12-24 12:00

Już dziś Wigilia! Wieczorem będziemy obdarowywać się prezentami, ale wielu z nas nie zdążyło z zakupami i szuka podarunków na ostatnią chwilę. W sklepach roi się nie tylko od spóźnialskich klientów, ale i od złodziei, którzy korzystają z rozgardiaszu. To właśnie na nich polują sklepowi ochroniarze. Problem w tym, że często robią to nieuczciwie w stosunku do Bogu ducha winnych klientów.

Chyba każdemu z nas zdarzyła się sytuacja, w której wychodził z jakiegoś sklepu wyposażonego w bramki antykradzieżowe i jedna z nich zaczęła piszczeć. Przeważnie, kiedy coś takiego się wydarzy, jak spod ziemi wyrasta koło nas ochroniarz i prosi o pokazanie mu zawartości torby. Choć wiemy, że nie zrobiliśmy nic złego, stosujemy się do prośby - w końcu bramka mogła uruchomić się przypadkiem.

ZOBACZ TEŻ: Posłowie zdradzili nam, ile wydadzą na święta!

Taka sytuacja zdecydowanie jednak do przyjemnych nie zależy, no i zabiera nam czas, szczególnie cenny w taki dzień jak dziś. Niestety okazuje się, że bramka wcale nie musiała włączyć się przypadkowo. To sam ochroniarz ma możliwość jej uruchomienia i korzysta z tego, jeśli wytypował nas jako potencjalnego złodzieja. Taka właśnie sytuacja przytrafiła się niedawno czytelnikowi portalu Gazeta.pl, panu Jarosławowi. Kiedy wychodził z jednego ze sklepów dużej sieci odzieżowej, bramka antykradzieżowa się uruchomiła.

Nieuczciwa praktyka ochrony

Pan Jarosław zauważył, że stało się to dokładnie w momencie, w którym ochroniarz stojący nieopodal, poruszył ręką w taki sposób, jakby naciskał przycisk ukrytego w niej pilota. Poproszony przez klienta o pokazanie zawartości dłoni, odmówił. Dziennikarze portalu postanowili zbadać sprawę i ruszyli do sklepu z ukrytą kamerą. Okazało się, że typowanie klientów jako potencjalnych złodziei to stała praktyka sieci. Nawet sam ochroniarz zapytany wprost, czy celowo uruchamia bramkę antykradzieżową, nie zaprzeczył, dodając, że takie polecenie dostał od szefostwa. Kierowniczka sklepu nie widziała w tym nic złego, bo, jak powiedziała „jeśli ktoś nie ma nic na sumieniu, nie powinno być problemu”.

ZOBACZ TEŻ: Szaleństwo na punkcie trufli. Nawet 4 tys. zł za kilogram!

Problem jednak jest – ochrona sklepu nie ma prawa zatrzymać klienta bez powodu, bo to naruszanie naszych dóbr osobistych. Jeśli mamy pewność, że ochroniarz celowo włączył bramkę, aby nas sprawdzić, można zgłosić to Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji, czyli organowi, który wydaje koncesje firmom ochroniarskim. Należy też pamiętać, że ochrona sklepu nie ma prawa żądać od nas okazania zawartości torby, kieszeni, zdjęcia kurtki czy okazania dokumentów – to uprawnienia policji. Ochroniarz może zatrzymać klienta do przyjazdu policjantów, ale tylko wtedy, gdy ma uzasadnione podejrzenie, że ten dokonał kradzieży, np. podparte nagraniem z monitoringu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze