Traficar - fot. materiały prasowe

i

Autor: NB Traficar - fot. materiały prasowe

Traficar kontra Uber. Porównanie aplikacji i cen przejazdów

2017-08-05 14:00

Sharing economy – ekonomia współdzielenia opanowuje Polskę. Właśnie w ramach idei gospodarki dzielenia można korzystać nie tylko ze wspólnych rowerów, mieszkań, posiłków, ale również przejazdów. Alternatyw jest coraz więcej: wypożyczalnie elektrycznych skuterów, miejskich rowerów, ale również samochodów. Uber czy car sharing? Wybór między tradycyjną taksówką a alternatywnym środkiem transportu zależy od samego klienta. Jedno jest pewne: nowy trend przynosi kolejne pomysły, przy tym stając się rentownym pomysłem na biznes. Kolejne inicjatywy okazują się strzałem w dziesiątkę. Oceniamy i sprawdzamy, który środek transportu jest nie tylko wygodniejszy, ale i tańszy.

Uber
Wydaje się, że tej aplikacji nie trzeba już nikomu przedstawiać. Choć nadużyciem będzie stwierdzenie, że znają ją już wszyscy, z dnia na dzień zyskuje na popularności, ciesząc się zarówno dobrą, jak i złą sławą. Dobrą, bo w kwietniu przekroczyła magiczną liczbę miliona zarejestrowanych użytkowników. Złą, ponieważ nieustannie toczy wojny z rządami wielu państw, prawem i taksówkarzami. Choć w Polsce nadal jest legalna, rząd ma jesienią rozpocząć prace nad zmianą przepisów, które będą nakładały na kierowców konieczność posiadania licencji, a niedostosowanie się do regulacji będzie mogło skutkować zablokowaniem aplikacji. Choć to pieśń przyszłości, nie jest to wcale tak nierealne – działalność Ubera została zakazana w takich państwach jak Francja, Niemcy czy Włochy. Zarzut stosowania nieuczciwej konkurencji w stosunku do taksówkarzy powoduje, że losy Ubera stoją pod znakiem zapytania. Aczkolwiek na razie firma nie ma na co narzekać – liczba klientów, jak i kierowców rośnie, a każdy z prowadzących pojazd „oddaje" firmie 20 proc. ze swojego zarobku.

Na czym to polega?
Dla tych, którzy nie znają jeszcze aplikacji – mechanizm jest bardzo prosty: użytkownik loguje się do systemu podając swoje dane oraz numer karty kredytowej. To z niej regularnie, po każdym przejeździe będą ściągane pieniądze za przejazd. Dla tych, którzy mają wątpliwości i nie lubią podawać danych, „podpinać" do nieznanych systemów swojej karty: jest to całkowicie bezpieczne, a kwota należności jest dokładnie taka, jaka wyświetla się po zakończeniu przejazdu. Informacja o kosztach przychodzi po kilku sekundach na maila – tym samym można od razu sprawdzić, czy wszystko się zgadza.
Wpisując adres określamy trasę: z punktu w którym się znajdujemy (na podstawie mapy Google) do punktu docelowego, gdzie chcemy dotrzeć. Wyświetla nam od razu kwotę szacunkową, jaką zapłacimy po wyjściu z pojazdu. To zazwyczaj widełki, np. 20-24 zł. Możemy wybrać także opcję „Uber SELECT" - wtedy kierowca wybierany jest spośród posiadających pojazd o wyższym standardzie, a cena za przejazd jest automatycznie wyższa.
Użytkowanie aplikacji jest niezwykle proste. Jakie są plusy, a jakie minusy korzystania z Ubera?

Plusy:
→ Czynnik ludzki: kierowcy zazwyczaj są mili. Choć przeważająca część to mężczyźni w okolicach 30-stki, zdarzają się również panowie, którzy dorabiają do emerytury. Do tej pory (Ubera zainstalowałam ponad rok temu) zdarzyło się, że tylko raz wiozła mnie kobieta. Można odbyć naprawdę interesujące rozmowy z osobami, które często jeżdżą, ponieważ chcą poznać ciekawych ludzi.
→ Komfort przejazdu: Przykro to przyznać, ale jest wyższy niż w standardowej taksówce. Flota pojazdów w korporacjach jest różna, jednak nadal nie brakuje panów, którzy przewożą klientów starym mercedesem czy starym oplem. Uber wymaga, aby auto nie było starsze niż 15 lat, o nienagannym stanie technicznym. Zdarza się często, że kierowcy wożą dla klientów wodę w butelkach w upalne dni z której można do woli korzystać.
→ Możliwość rozdzielenia rachunku z osobą, która z tobą jedzie. Płacicie wtedy po połowie.
→ Opcja: „wyślij status" - znajomi mogą dowiedzieć się, jaki jest szacowany czas przejazdu i kiedy dotrzemy na miejsce
→ Szacowana opłata przejazdu: to widełki wynoszące ok. 4 złotych, zazwyczaj cena to jednak dolna granica szacunków. Przykładowo oszacowano 14-18 złotych, wynik: 15 złotych.
→ Uber Eats – możliwość dowozu jedzenia, również w trakcie przejazdu. Dodatkowo można skorzystać ze zniżki na jedzenie w zamian za skuteczne zaproszenie znajomych do aplikacji. Obecnie codziennie na ulicach Warszawy można zobaczyć poruszających się na rowerach dostawców Ubera. Za polecenie aplikacji Uber POP znajomemu również możemy dostać 15 złotych na przejazd.
→ Możliwość bycia kierowcą: plus i minus jednocześnie – ze względu na trwającą wojnę z taksówkarzami, która – można się tego spodziewać: kiedyś będzie miała swój koniec.

Minusy:
→ Czynnik ludzki: to także minus jednocześnie. Nie brakuje kierowców z zagranicy, którzy nie znają miasta, a jeśli GPS zawodzi, nie trafią na miejsce. Błądzą, podjeżdżają w inny punkt i liczą, że klient obiegnie całe osiedle w ich poszukiwaniu (mimo dokładnego adresu, wskazanego w aplikacji)
→ Odwołanie przejazdu – obciążenie konta – nie zawsze, ale jednak istnieje możliwość obciążenia konta za odwołanie przejazdu, w wysokości ok. 10 złotych. Odwołać przejazd można do 5 minut od zamówienia, chyba że to kierowca się spóźnia i nie może trafić na miejsce.
→ Czas oczekiwania = obciążenie konta – ta zasada nie działa jeszcze w każdym mieście (testowo w Krakowie i Wrocławiu), ale jeśli kierowca będzie czekał dłużej niż 2 minuty może rozpocząć naliczanie opłaty za każdą minutę
→ To chyba największy minus użytkowania aplikacji. Za drogę, którą standardowo zapłacimy 20 złotych można zapłacić 40 złotych czy nawet... 60 złotych. Wszystko zależy od tzw. ruchomych stawek, które zmieniają się w zależności od zapotrzebowania klientów. Tym sposobem Uber może naliczyć opłatę x1,3, x1,8 czy nawet x2,7. Zamawianie Ubera przykładowo w Sylwestra jest prawdziwym samobójstwem dla portfela. Jesteśmy jednak przed zamówieniem ostrzegani, jaki jest aktualny "kurs"
→ Szacowany czas przejazdu: nie zawsze, ale często (szczególnie w godzinach szczytu lub kiedy człowiekowi spieszy się najbardziej) jest niższy niż realny. Zdarza się, że zamiast 5 minut czeka się 15, więc wzywanie Ubera w nagłym wypadku może wcale nie pomagać
→ Bezpieczeństwo klientów: kierowcy Ubera świadczą usługę przewozu osób, mimo braku posiadania licencji. O to głównie toczy się spór pomiędzy korporacjami taksówkarskimi a kierowcami Ubera. To od klienta zależy czy zdecyduje się jechać z kimś, kto nie posiada zawodowych uprawnień.
→ Nie do końca wyjaśniona sytuacja prawna. Nie wiadomo, jak skończy się działalność Ubera w Polsce. W kilku państwach na świecie batalia Ubera z taksówkarzami zakończyła się klęską.

TRASA

 

W piątek, 4. sierpnia przetestowałam obie aplikacje. Wyruszyłam z warszawskiego Powiśla do redakcji "Super Expressu", która mieści się przy ulicy Jubilerskiej 10 w Warszawie. W tym samym czasie druga osoba pojechała Traficarem. Spotkaliśmy się w punkcie docelowym. Koszt przejazdu Uberem na trasie, która liczyła 6,42 km wyniósł 14,97 zł. Czas oczekiwania wraz z przejazdem wyniósł ok. 17 minut.

 

Traficar


Model biznesowy wydaje się prosty: spółka oferuje innowacyjną usługę wynajmu samochodu na czas. Bez podpisywania umów, dodatkowych kosztów ubezpieczenia, opłaty za paliwo.
Pierwszym miastem, w którym od października 2016 roku ruszył wynajem samochodów na minuty był Kraków. Od czerwca flotę pojazdów w ramach car sharingu można znaleźć również w Warszawie, gdzie stopniowo wprowadzano możliwość wypożyczania i pozostawiania samochodów w kolejnych dzielnicach. Obecnie przejazdy nie są nadal dostępne w Wesołej, Wawrze i Rembertowie. W stolicy kursuje 300 samochodów marki Renault Clio, a w Krakowie 100 marki Opel Corsa i 100 Renault Clio.

Na czym to polega?
Korzystanie z wypożyczalni jest bardzo proste: zainteresowany użytkownik pobiera aplikację, zakłada konto, podpina swoją kartę kredytową oraz robi zdjęcie swojego prawa jazdy, które wgrywa do systemu. Warunkiem jest oczywiście posiadanie prawa jazdy oraz ukończenie 18. roku życia. Podobnie jak w przypadku Ubera, opłata będzie ściągana z konta zaraz po skorzystaniu z usługi. Proces weryfikacji przez pracownika trwa około godziny. Na widocznej w aplikacji mapie można zobaczyć wolne auta w okolicy i wybrać to, które chce się rezerwować. Na dojście do wozu ma się 15 minut (czas ten można przedłużyć ewentualnie o 5 minut).
Po zeskanowaniu kodu QR, który widoczny jest na samochodzie, pojazd otwiera się. Karta potrzebna do odpalenia auta znajduje się w środku. Po dotarciu do celu użytkownik chowa kluczyki do schowka i kończy usługę za pośrednictwem aplikacji. Trzeba tylko pamiętać o zaciągnięciu ręcznego i wyłączeniu świateł. Dodatkowo warto mieć na uwadze czystość pojazdu – jeśli zostawimy po sobie bałagan, kolejny użytkownik może ocenić nas negatywnie (wsiadając do auta wyświetla mu się komunikat proszący o wystawienie oceny dotyczącej porządku w pojeździe). W efekcie możemy zostać obciążeni kosztami sprzątania.

Zobacz także: Nowy trend - auto na minuty. Sprawdź czy to się opłaca


Plusy:
→ Dziecinne proste użytkowanie, szybka weryfikacja konta
→ Dobra obsługa, brak problemu z dodzwonieniem się na infolinię
→ Samochód jest ubezpieczony i w razie wypadku lub usterki kierowca nie ponosi żadnych kosztów. Klient ponosi jedynie opłatę za zniszczoną tapicerkę.
→ Możliwość rezerwacji auta oraz oszacowanie czasu na dojście do niego. Zazwyczaj okazuje się, że pojazd nie jest wcale tak daleko, jak podawała aplikacja.
→ Jeśli chcemy mieć gwarancję, że nikt nie zarezerwuje auta w czasie, kiedy np. idziemy na chwilę do sklepu, nie chowamy kluczyka, a zabieramy go ze sobą. Wtedy za każdą minutę płacimy 10 groszy, a pojazd czeka tylko na nas.

-> Możliwość "porzucenia" pojazdu w dowolnym miejscu pod warunkiem, że nie jest to parking zamknięty, prywatny czy istnieje zakaz

-> Brak opłat za parkingi - nie ponosimy żadnych dodatkowych kosztów

Minusy:
→ Niedozwolone jest zakończenie wynajmu jeżeli samochód zaparkowany jest na prywatnym, podziemnym, płatnym lub bezpłatnym parkingu należącym do osoby prywatnej, urzędu, firmy czy sklepu. Problem pojawia się w centrum miasta, kiedy nie ma wolnych miejsc, ale to sytuacja analogiczna, kiedy posiada się własne auto. W tym wypadku lepszy będzie jednak Uber.
→ Samochodem można wyjechać poza teren miasta, jednak trzeba pozostawić go na obszarze aglomeracji w której go wypożyczono. To oznacza, że możemy wyjechać nim w dowolne miejsce, jednak zapłacimy zarówno za czas przejazdu, jak i za czas postoju. Jeśli wybierzemy się na wycieczkę z Krakowa do Warszawy samochodem z Krakowa, będziemy musieli „oddać" go w Krakowie. Można postrzegać to jako minus, aczkolwiek to dość oczywista zasada.
→ Brak dostępności w innych miastach. Patrząc jednak na rosnące zainteresowanie i tzw. „pocztę pantoflową", wieść o Traficarze przyniesie mu zyski i pewnie ekspansję w dużych ośrodkach miejskich. Póki co trzeba zadowolić się Warszawą i Krakowem.
→ Cena rośnie wraz z czasem spędzonym w aucie. To zdecydowanie największy minus. To oznacza, że w korkach, których często nie da się przewidzieć zapłacimy więcej. A to może znacznie zmienić wycenę przejazdu. Za minutę spędzoną w aucie w trasie płacimy 0,50 zł (za postój - 0,1 zł, za kilometr - 0,8 zł).
→ Możliwość braku pojazdów w okolicy. Może okazać się, że nikt z kierowców nie „porzucił" auta w pobliżu.
→ Jeśli zostawimy auto i zamkniemy je, licząc, że nadal będzie tam czekać, kiedy będziemy mieć ochotę wracać, możemy się przeliczyć. Zainteresowanie wydaje się tak duże, że kiedy kilkukrotnie spróbowałam liczyć, że nikt go nie wypożyczy, mój sąsiad odjeżdżał w zaparkowanym wcześniej Traficarze.

W obu przypadkach plusem jest:
Oczywiście, brak konieczności posiadania własnego auta i wszystkich z tym związanych kosztów: ubezpieczenia OC, przeglądu, paliwa, kupna, wymiany opon i naprawy. Średni miesięczny wydatek na auto to ok. 600 złotych, zakładając, że w międzyczasie nic się w nim nie zepsuje.

 

TRASA:


Na tej samej trasie: z warszawskiego Powiśla do redakcji "Super Expressu" kierowca zapłacił 10,61 z. Ta sama trasa zajęła mu 12 minut. Samochód położony był na szczęście niedaleko - 2 minuty od punktu startowego. Szybkie zeskanowanie kodu QR, wyciągniecie karty ze schowka i włożenie do zapłonu - wyryszył o 7:57, na miejscu był szybciej, bo o 8:07. Porównując obie ceny w tym przypadku to różnica 4,36 zł, ale dystans nie był duży. Traficar w zestawieniu wypadł ok. 30 proc. taniej niż Uber.

 

Podsumowanie:

Traficar wydaje się dobrym rozwiązaniem na wieczory i weekendy. Cena okazuje się być nie tylko konkurencyjna wobec taksówek, ale i wobec Ubera. Sprawa wygląda inaczej, kiedy stoimy w korku - wtedy opłata rośnie, proporcjonalnie do czasu spędzonego za kierownicą.Dla przykładu, któregoś razu jechałam Traficarem, kiedy był olbrzymi korek i zamiast spędzić w nim max. 30 minut, spędziłam ok. 1,5 h (w międzyczasie zmieniając auta, gdzie tylko było to możliwe). Cała trasa zamiast wcześniejszych 17 złotych, wyniosła mnie tym razem 60 zł. W takim wypadku Traficar przestaje się opłacać.

Brać jednak należy pod uwagę również ruchome stawki w Uberze, które sprawiają, że za trasę możemy zapłacić parę razy wiecej. Użytkownikom posiadającym prawo jazdy zostaje więc swobodna decyzja i oszacowanie, czy Traficar czy Uber jest najlepszy w danej sytuacji. Jedno jest pewne: taksówki są poważnie zagrożone, a wizja braku klientów nie jest wcale tak nierealna.

 

Zobacz także: Fabryka mebli dofinansuje budowę lotniska w Suwałkach

Sprawdź również: PKP Intercity naprawi prawie 150 wagonów za blisko 900 tys. złotych

Polecamy: Przedstawiciele tych zawodów nie cieszą się szacunkiem

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze