Frank szwajcarski

i

Autor: Łukasz Solski

Ustawa frankowa. Eksperci się cieszą, kredytobiorcy oburzeni

2016-08-02 18:41

- Przedstawiony dziś projekt ustawy frankowej jest najbardziej liberalny ze wszystkich propozycji – mówi specjalnie dla portalu SuperBiz.pl ekonomista Marek Zuber. - Oczywiście, dla banków – dodaje. I faktycznie, wygląda na to, że prezydent Andrzej Duda, który się pod projektem podpisał, postanowił pójść na rękę instytucjom bankowym. Frankowicze są tym bardzo rozczarowani.

Najnowsza propozycja prezydenta zakłada, że, przynajmniej na razie, na banki nie zostanie ustawowo nałożony obowiązek przewalutowania kredytów zaciągniętych w walutach obcych. Banki dostaną rok na dogadanie się z kredytobiorcą. Ustawodawcy chcą się przyjrzeć, na jakich zasadach będzie się to odbywało i dopiero w razie czego nałożą na instytucje finansowe konkretne zobowiązania. Klienci banków będą mogli za to liczyć na zwrot niesłusznie pobranych spreadów, ale tylko do wysokości 350 tys. kredytu na osobę. Koszt nowych regulacji dla banków ma wynosić od 3,6 do 4 mld zł. Wszystko to jest już kolejną wersją prezydenckich propozycji ws. pomocy frankowiczom. - Najbardziej liberalną dla banków – ocenia ekonomista, Marek Zuber.

ZOBACZ TEŻ: Ustawa frankowa. Nie będzie przewalutowania [SZCZEGÓŁY]

- Mogę odetchnąć z ulgą, bo wprowadzenie ustawy w którejś z wcześniejszych wersji oznaczałoby destabilizację systemu finansowego w Polsce. Otoczenie prezydenta najwyraźniej zrozumiało do po analizach NBP i KNF – dodaje Zuber. Jak mówi, ma jednak zastrzeżenia do samej prezentacji projektu. - Podano właściwie tylko szczegóły dotyczące zwrotu spreadów, a niepewna jest część nowych regulacji, czyli kwestia dogadania się banków z klientami – precyzuje ekonomista. Jego zdaniem nie bardzo wiadomo, na czym miałaby się opierać próba porozumienia banków z kredytobiorcami i dlaczego nagle instytucje finansowe same z siebie miałyby chcieć się dogadać, skoro do tej pory nie było to możliwe. Nie wiadomo też, jakie restrykcje mają objąć banki, które jednak się z klientami nie porozumieją.

Zuber dostrzega też błędy w części projektu, który dotyczy zwrotu spreadów. - Ustawodawca mówi, że spready to łamanie prawa. A więc dlaczego ich rozliczenie ma dotyczyć tylko kwoty do 350 tys. zł? Powyżej niej wszystko jest w porządku?! - pyta retorycznie ekonomista. Jego zdaniem z proponowanych regulacji mogą się ucieszyć przede wszystkim banki, frankowicze nie będą zadowoleni. Zubera niepokoją też słowa prezesa NBP, Adama Glapińskiego, który oświadczył, że działania organów państwa wobec banków będą zależały od sytuacji finansowej danej instytucji. - Dlaczego bank, który lepiej zarządzał swoimi środkami, ma teraz płacić za błędy konkurencji? - zastanawia się ekspert. Dodaje też, że wskutek nowych przepisów banki będą zapewne mniej chętnie udzielały kredytów np. przedsiębiorcom, którzy będą mieli mniejsze szanse na rozwój, „o czym nikt teraz nie myśli”.

W podobnym tonie jeszcze przed ogłoszeniem prezydenckiego projektu wypowiadał się doradca ekonomiczny PwC Witold Orłowski. - Jeśli prezydencki projekt nie przewiduje przymusowego przewalutowania, jakie zakładano w pierwszej wersji, to jest to dobra wiadomość, bo byłoby to niebezpieczne dla sektora, a dodatkowo narażało na procesy sądowe. Zwrot spreadów jest dobrym rozwiązaniem, bo w zasadzie wszyscy eksperci uważali, że klientom to się należy. Natomiast jeśli w projekcie nie ma zachęt do przewalutowania, nie rozwiązuje to problemu dużego udziału kredytów walutowych w portfelach banków – cytuje go bankier.pl.

ZOBACZ TEŻ: Co proponowano ws. zwrotu spreadów w styczniu

Tymczasem, zgodnie z przewidywaniami Marka Zubera, z proponowanych rozwiązań nie są zadowoleni frankowicze. - Myślę, że słowo „rozczarowanie” jest bardzo delikatne w tej sytuacji. Projekt daje coś, co powinno być od dawna (…) zwracane na podstawie reklamacji, czyli tzw. zwrot spreadów. Najnowszy projekt jest wielokrotnie gorszy niż ten, który było pokazany 15 stycznia. Z naszej strony na pewno nie będzie poparcia dla tej propozycji, nawet będziemy ją zwalczać, bo może utrudnić dochodzenie na drodze sądowej. Nie oszukujmy się - jeśli ktoś ma obecnie (przy średnim kredycie 300 tys. zł) saldo 500 tys. zł, zwrot 10 czy 15 tys. zł kompletnie nic nie daje –  tłumaczy Arkadiusz Szczęśniak ze Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu w rozmowie z portalem polskieradio.pl.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze