sąd, sędzia, wymiar sprawiedliwości

i

Autor: Wojciech Jargiło wymiar sprawiedliwości

Zatrudniony na śmieciówce w Ministerstwie Zdrowia walczył o etat w sądzie

2016-05-31 15:58

Informatyk przez cztery lata pracował na śmieciówce w Ministerstwie Zdrowia. Sąd uznał, że powinien być pracownikiem etatowym. Należy mu się zatem zaległy urlop wypoczynkowy, zapłata za nadgodziny. Taki wyrok to zielone światło dla pozostałych niemal 40 tys. osób zatrudnionych latami na umowach śmieciowych w administracji państwowej.

Jak informuje "Rzeczpospolita" informatyk pracujący na umowie śmieciowej w Ministerstwie Zdrowia wywalczył w sądzie etat. Jak to możliwe? Mężczyzna pracę zaczynał jako student. Ale pomimo upływu czasu i podnoszenia przez niego kwalifikacji resort ochrony zdrowia nie zatrudnił go na etacie, tylko latami  przedłużał mu umowę śmieciową. W tym czasie urząd ogłaszał konkursy na stanowisko informatyka. Ale zdaniem urzędników, mężczyzna ten nie spełniał nigdy wymaganych w ogłoszeniach warunków. Natomiast na zasuwanie na śmieciówce w pełnym wymiarze godzin, pod nadzorem pracodawcy i w miejscu pracy nadawał się doskonale. Ale do czasu.

Zobacz: Młodzi zarabiają mniej niż seniorzy

Informatyk skierował sprawę do sądu. I sąd przyznał mu rację. Zdaniem Sądu Najwyższego mężczyzna był po prostu praconikiem w rozumieniu Kodeksu Pracy. Zatem należy mu się zaległy urlop, zapłata za nadgodziny i ochrona przed wypowiedzeniem.

Wyrok ten jest zielonym światełem dla około 40 tys. osób, które latami, kiedy to zamrażano pensje i etaty w urzędach, pracowały tam na śmieciówkach. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że umowy cywilnoprawne najczęściej były stosowane w Ministerstwie Rolnictwa (366 umów na kwotę 3,5 mln zł), Ministerstwie Środowiska (843 umowy na kwotę 1,2 mln zł).

 

Źródło: "Rzeczpospolita"

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze