Kobiety były duszą powstania styczniowego
Powstańczynie styczniowe - zapomniana historia kobiet, które wzięły udział w resurekcji 1863 r.
Powstanie styczniowe wybuchło w czasie wielkich przemian społecznych i ostatecznie je ugruntowało. To czas rodzącej się świadomości narodowej, czas formowania klasy robotniczej i walki o prawa pracy, to przede wszystkim początek ruchu wolności kobiet. Było to dopiero zarzewie nadchodzących zmian, ale bez tego nic by się nie wydarzyło.
Mówiąc o udziale kobiet w powstaniu styczniowym musimy zwrócić uwagę na ich pochodzenie społeczne. Większość patriotek przygotowujących i biorących aktywny udział w powstaniu pochodziła ze szlachty. Później dołączyły do nich także mieszczanki oraz chłopki.
Bitwa pod Miechowem – krwawe starcie z 17 lutego 1863.
To w czasie około 1863 roku ukuto pojęcie Matki-Polki. Kobiety niezłomnej, która stoi na straży ogniska domowego, wspiera męża walczącego od wolność ojczyzny, rodzi synów, wychowuje ich w duchu patriotycznym na przyszłych bohaterów. Wtedy zaczyna się głośno mówić, że taka kobieta-heros musi być wykształcona i odpowiednio przygotowana do udźwignięcia tej niełatwej roli. Uwierzono, że w rękach tysięcy dziedziczek szlacheckiego pochodzenia leży przyszłość Polski. I właśnie z tej warstwy społecznej, pań z towarzystwa, zawdzięczano zbiórkę pieniędzy na broń, a potem w czasie działań zbrojnych zaplecze aprowizacyjne i sanitarne.
Henryka Pustowójtówna, ps. Michał Smok, powstańczyni styczniowa, adiutantka gen. Mariana Langiewicza - dyktatora insurekcji 1863 r.
Tuż przed, a potem w trakcie powstania, kobiety były najskuteczniejszymi kurierkami i wywiadowczyniami. Dostarczały informacje, konno i pieszo przenosiły meldunki. Ubrane po męsku, w powstańcze czamary - rodzaj krótkiego, wciętego w pasie płaszcza, sięgającego połowy ud, podbitego futrem i ozdobionego szamerunkami - oraz rogatywki dosiadały konia i przemierzały znaczne odległości.
Henryka Pustowójtówna była córką polskiej szlachcianki i carskiego oficera pochodzenia węgierskiego. Jej kariera powstańczyni był imponująca. Dołączyła do oddziału Mariana Langiewicza 14 lutego i została początkowo adiutantem Dionizego Czachowskiego, a później samego Langiewicza. Brała udział w czterech bitwach. Aresztowana, a następnie uwięziona przez Austriaków, po uwolnieniu emigrowała do Francji. W Paryżu zarabiała, jako florystka, układaniem kompozycji kwiatowych. Tam spotkała poznanego w czasie powstania lekarza Stanisława Loewenhard, z którym miała czworo dzieci. Zmarła nagle w wieku 43 lat na atak serca.
Powstanie styczniowe. Akwaforta Walerego Eljasza-Radzikowskiego
Oprócz patriotek wywodzących się z rodzin szlacheckich, do powstania styczniowego dołączyły również markietanki. Wywodziły się ze zbiegłych chłopek, przypomnijmy, że do czasów zniesienia pańszczyzny 1864 r. kobiety tego stanu były przywiązane do ziemi licznymi obowiązkami, a ich życie praktycznie zależało od właściciela wsi. Markietanki zajmowały się handlem jedzeniem i piciem oraz jak to się eufemistycznie nazywa, drobnymi usługami na rzecz żołnierzy. Owe usługi to było pranie i cerowanie ubrań, gotowanie, opatrywanie ran. Powstańcze wojska pozbawione były przecież zaopatrzenia. Czasem markietanki świadczyły również usługi seksualne. Zarabiały, wykonując prace na które był popyt.
Uczestnicy Powstania Styczniowego. Fot.: Ignacy Mażek, 1863.
Powstańcy z oddziału Mariana Langiewicza, z prawej widoczna powstańczyni.
Powstańcze potyczki były niezwykle krwawe. Przewaga w uzbrojeniu zaborcy była znaczna. Styczniowym powstańcom brakowało wszystkiego, a szczególnie broni palnej i amunicji. Padali więc pod gradem kul, jak muchy. Najbardziej przedsiębiorcze kurierki, wkrótce zajmowały miejsca dowódców najniższych stopniem. Ruch emancypacji kobiet w całej swojej historii zawsze był naznaczony piętnem zastępstwa nieobecnych mężczyzn.
Po powstaniu osierocone przez zabitych, bądź zesłanych na Sybir, mężczyzn, musiały się szybko emancypować. Pozbawione majątku nie miały szans na zamążpójście, zaczynają więc pracować, jako nauczycielki, guwernerki, krawcowe, modystki, karczmarki lub zarządzają cudzymi domami. W samodzielnie zarabiających na siebie kobietach rodzi się potrzeba samostanowienia w każdym aspekcie życia.
„Śmierć Ellenai” pędzla Jacka Malczewskiego (1883 r.)
Karą za udział w powstaniu styczniowym była konfiskata majątku, nakaz meldunku w odległym regionie europejskiej części Rosji lub zsyłka na Sybir. Skazanych kobiet było niewiele, lecz ogromne rzesze ruszyło na Sybir za swoimi mężami, ojcami i braćmi. Pozbawione możliwości utrzymania się, zamężne kobiety towarzyszyły swoim często rannymi i okaleczonym mężczyznom. Warunki zsyłki były ciężkie. Niskie temperatury zimą, upał i wysoka wilgotność latem. Wiele powstańczyń nigdy stamtąd nie wróciło. Tak jak Ellenai towarzyszka wygnańca, która przedwcześnie umiera w poemacie "Anhelli" Juliusza Słowackiego. Powstaniec opłakuje stratę wybranki i jedynej towarzyszki niedoli, jedynej istoty, która go kochała, wspierała i rozumiała.
Maria Piotrowiczowa, uczestniczka bitwy pod Dobrą, dowódczyni oddziału.
Maria wraz z mężem Konstantym Piotrowiczem oraz częścią czeladzi dworskiej dołączyła do powstania pod koniec lutego 1863 r. Najpierw wspierała trzystu-osobowy oddział kosynierów na zapleczu. Jednak już wkrótce stanęła do walki w jednym szeregu z mężczyznami. W starciu pod Dobrą Maria Piotrowiczowa do końca broniła sztandaru podarowanego powstańcom przez łódzkie kobiety. Dzielna kosynierka walczyła kosą oraz przy pomocy rewolweru. Według doniesień powstańczej prasy, Piotrowiczowa okrążona przez kozaków „broni się mężnie, ubija jednego, rani drugiego, pod trzecim zabija konia”. Ostatecznie ginie jednak zakłuta bagnetami. Wśród poległych były także trzy inne kobiety.
Transport rannych powstańców styczniowych
Potyczki powstania styczniowego, jak wiele wojen tej epoki, dostarcza wielu ciężko i średnio rannych. Ci z lekkimi ranami walczą dalej. Cięcia szablą i postrzały unieruchamiają na długie miesiące, często pozostawiając mężczyzn okaleczonych na zawsze. Bez rąk, nóg lub oka. Ranni potrzebują długotrwałej opieki, tę zapewniają mi kobiety.
W pamiętnikach kobiet tego okresu często przewija się wyznanie, że do dworu trafiło tylu rannych, że zabrakło prześcieradeł na szarpie. W XIX w. jedynym materiałem na bandaże były rwane po skosie pasy płótna lnianego. W warunkach domowych ajlepiej do tego nadawały się prześcieradła.
Obóz oddziału Mariana Langiewicza, dyktatora powstania styczniowego
Przeciwko 7 tys. spiskowców wystąpiło 100 tys. żołnierzy armii rosyjskiej ze 170 armatami. Naszym powstańcom udało się przeprowadzić 32 akcje zbrojne – najwięcej, bo aż osiem, na Podlasiu. Dowództwo rosyjskie koncentrowało wojska w dużych miejskich garnizonach. Podobnie postąpił pułkownik powstania styczniowego, Apolinary Kurowski, który założył obóz w Ojcowie z 500 powstańcami.