Paryż 1924. 100 lat debiutu biało-czerwonych na igrzyskach olimpijskich
Paryż 1924. 100 lat debiutu biało-czerwonych na igrzyskach olimpijskich
Polska reprezentacja (57 osób) na igrzyska olimpijskie w Paryżu 1924
Adam Królikiewicz (1894-1966) i jego rumak Pikador, Paryż 1924
Na Igrzyskach w Paryżu, Adam Królikiewicz, major pułku szwoleżerów, debiutant na olimpiadzie, dosiadając konia Pikador, zdobył brązowy medal w skokach przez przeszkody.
Adam Królikiewicz i jego ogier Pikador
Królikiewicz dosiadając Pikadora w Paryżu pokonał 16 przeszkód, z których część sięgała 1,4 m, na trasie posypanej piaskiem, co utrudniało odbicie do skoku. Pomimo punktów karnych za zrzucenie poprzeczek, jego wynik (10 punktów) dał mu 3. miejsce, za Szwajcarem i Włochem. Był to pierwszy medal olimpijski dla sportowca ze Lwowa i pierwszy dla jeźdźca z Polski.
Reprezentacja Polski w kolarstwie, Paryż 1924
Drużyna kolarska, która zdobyła srebrny medal na Igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 1924 roku. Stoją od prawej: Józef Lange, Tomasz Stankiewicz, Franciszek Szymczyk i Jan Łazarski.
Józef Lange (1897-1972)
Józef Lange - właściciel zakładu garbarskiego, kolarz z pierwszej połowy lat dwudziestych, członek drużyny torowej, która zdobyła (1924) pierwszy dla Polski (srebrny) medal olimpijski, zwany przez prasę „Żelaznym Lange”
Jan Łazarski (1892-1968)
Polski kolarz torowy, po zakończeniu kariery działacz i trener.
Jan Łazarski: kolarz, który pokonał niemożliwe
1919 rok stał się dramatycznym punktem zwrotnym w życiu Jana Łazarskiego, utalentowanego polskiego kolarza. Przypadkowy postrzał z rewolweru w lewe kolano zagrażał nie tylko jego karierze sportowej, ale i sprawności ruchowej. Mimo pesymistycznych prognoz lekarzy, Łazarski nie poddał się.
Jan Łazarski: kolarz, który pokonał niemożliwe, c.d.
Z determinacją i wytrwałością podjął się forsownych treningów, stopniowo odzyskując siłę i sprawność w kontuzjowanej nodze. Kula, która utkwiła w kolanie, pozostała z nim do końca życia, stając się symbolem jego niezłomnego ducha i walki z przeciwnościami losu.
Siła woli i wytrwałość Łazarskiego zaowocowały powrotem na kolarski tor. Nie tylko wrócił do ścigania, ale stał się jednym z najlepszych polskich kolarzy torowych. W 1924 roku zdobył srebrny medal olimpijski w wyścigu drużynowym na dochodzenie podczas igrzysk w Paryżu.
Jan Łazarski: kolarz, który pokonał niemożliwe, c.d.
Jego historia jest świadectwem tego, że nawet najpoważniejsze przeszkody można pokonać, jeśli posiada się silną wolę i nie zniechęca się przeciwnościami losu. Jan Łazarski stał się inspiracją dla wielu sportowców i osób niezwiązanych ze sportem, udowadniając, że granice wytrzymałości człowieka są przesuwane siłą charakteru i determinacją.
Wawrzyniec Cyl (1900-1974) – polski piłkarz, reprezentant Polski, olimpijczyk
98 lat temu, w blasku paryskich świateł, Wawrzyniec Cyl (na zdjęciu podczas meczu z Węgrami) zapisał się na kartach historii jako pierwszy olimpijczyk Łódzkiego Klubu Sportowego. Choć debiut na Igrzyskach Olimpijskich 1924 roku nie należał do najbardziej udanych, zarówno dla Cyla, jak i całej reprezentacji Polski, to wydarzenie to miało ogromne znaczenie, stając się kamieniem milowym w dziejach nie tylko łódzkiego, ale i polskiego futbolu.
26 maja 1924 roku na nieistniejącym już dziś stadionie Stade Bergeyre, w 19. dzielnicy Paryża, biało-czerwoni zmierzyli się z reprezentacją Węgier. To historyczne spotkanie oznaczało dla Polaków debiut na dużym turnieju piłkarskim. Cztery lata wcześniej, w Antwerpii, ich marzenia o olimpijskiej premierze pokrzyżowała wojna z bolszewicką Rosją. Dopiero w Paryżu nadszedł czas na spełnienie futbolowego marzenia.
Wawrzyniec Cyl, wywodzący się z rodziny ziemiańskiej, był wychowankiem Łódzkiego Klubu Sportowego. Z Łodzią nierozerwalnie związał swoje życie, zarówno prywatne, jak i sportowe. Na co dzień, w dobie oficjalnie amatorskiego futbolu, Cyl zarabiał na życie jako księgowy w Ubezpieczalni Społecznej. Jednak jego prawdziwą pasją był sport. Popularny "Wosiek" słynął z inteligencji na boisku, umiejętności kierowania grą zespołu i niezwykłej ofiarności. Jak mawiał Józef Kałuża, legenda Cracovii, łodzianin "swoje niedociągnięcia techniczne nadrabiał kolosalną pracowitością i twardością w grze".
Cyl rozegrał w barwach ŁKS-u 300 meczów (w tym 86 spotkań i 6 goli w lidze), często pełniąc rolę kapitana. Nic dziwnego więc, że jego talent i zaangażowanie zwróciły uwagę na niego selekcjonerów reprezentacji Polski.
Polska reprezentacja piłkarska, Paryż 1924.
26 maja 1924 roku na paryskim stadionie Stade Bergeyre miało miejsce wydarzenie, które na stałe zapisało się w historii polskiego futbolu. Tego dnia biało-czerwona jedenastka, w której barwach wystąpił m.in. łódzki bohater Wawrzyniec Cyl, zmierzyła się z reprezentacją Węgier w meczu otwierającym Igrzyska Olimpijskie.
Na papierze zapowiadała się batalia gigantów. W ofensywie błyszczeć miały gwiazdy takie jak Józef Kałuża, Henryk Reyman i Wacław Kuchar. Jednak boisko zweryfikowało brutalnie te nadzieje. Zamiast zgrana drużyna, na murawie pojawił się zbiór indywidualności, "ciągnących każdy w swoją stronę", jak mawiali ówcześni obserwatorzy.
Już przed wyjazdem do Paryża atmosfera wokół reprezentacji była gęsta od niedomówień. W kraju nikt nie miał złudzeń co do nastawienia biało-czerwonych. Wyjazd nad Sekwanę nie miał być przede wszystkim sportowym wyzwaniem, ale raczej misją o charakterze propagandowym.
Sytuację doskonale obrazuje fakt, że reprezentacja, w której znalazł się Cyl, podróżowała do Paryża pociągiem... trzeciej klasy! Na pokrycie kosztów wyprawy Polski Związek Piłki Nożnej zorganizował nawet "zbiórkę na piłkarski fundusz olimpijski".
Mimo nikłych szans na medalowy sukces, igrzyska w Paryżu stały się dla polskiej piłki momentem przełomowym. Po raz pierwszy biało-czerwoni zaprezentowali się na arenie międzynarodowej tak szerokiej publiczności. Był to zwiastun nadchodzących sukcesów i budowania futbolowej potęgi, jaką Polska miała stać się w kolejnych dekadach.
Historia polskiej drużyny z Paryża 1924 roku to opowieść o kontrastach: z jednej strony gwiazdy na papierze, z drugiej brak zgrania i drużynowego ducha. To również historia o skromnych początkach i marzeniach o wielkiej piłce, które miały się ziścić w kolejnych latach. I choć występ w Paryżu nie przyniósł medalu, to stał się ważnym krokiem na drodze polskiego futbolu ku chwale.