500 zł mandatu i 12 punktów karnych od 1 marca. Kierowcy, rowerzyści i piesi na celowniku drogówki

Policja rozpoczyna akcję "łapki na kierownicę". Na celowniku kierowcy, rowerzyści i piesi

Od 1 marca policja rozpoczyna akcję "Łapki na kierownicę", która położy nacisk na sprawdzanie, czy kierowcy nie korzystają z telefonu podczas jazdy. Akcja potrwa do 31 marca i zostaną w niej wykorzystane drony, oraz nieoznakowane radiowozy z wideorejestratorami. Kontrolowani mają być nie tylko kierowcy, ale także piesi (którzy nie powinni korzystać z telefonu podczas przechodzenia przez jezdnię), czy rowerzyści.

Jak wysoki mandat grozi? Jak wynika z art. 45 ust. 2 pkt ustawy Prawo o ruchu drogowym "kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku". Za złamanie przepisu grozi mandat 500 zł i 12 punktów karnych. Policja może jednak w ekstremalnych przypadkach nałożyć większą karę. Cytowana przez dziennik.pl Kancelaria Lega Artis przytoczyła przypadek kierowcy, który na warszawskiej obwodnicy wielokrotnie korzystał z nawigacji trzymając urządzenie w dłoni, za co dostał aż 3000 zł mandatu!

Z kolei pieszym korzystającym z telefonu podczas przechodzenia przez jezdnię, przejście dla pieszych, drogę dla rowerów, lub torowisko (lub podczas wchodzenia na nie) grozi mandat 300 zł.

Jak uniknąć mandatu za korzystanie z nawigacji podczas jazdy?

Jak więc korzystać z nawigacji w telefonie podczas jazdy? Powinniśmy mieć specjalnych uchwyt, w którym będzie umieszczone urządzenie. Jeśli rozmawiamy przez telefon w trakcie jazdy możemy to robić z pomocą zestawu słuchawkowego lub głośnomówiącego. 

- Mało kierowców zdaje sobie sprawę z tego, że droga zatrzymania przeciętnego auta osobowego z prędkości 50 km/h to ponad 30 m, a odwrócenie wzroku od pola widzenia na ekran telefonu trwa przeważnie więcej niż sekundę [...] Należy pamiętać, że telefon zajmuje nie tylko ręce kierowcy, ale przede wszystkim ogranicza świadomość i w znaczący sposób wpływa na percepcję, a wtedy łatwo może dojść do tragedii - powiedział w rozmowie z dziennik.pl Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji,