To nie żarty. W ciągu zaledwie kilku dni polskie banki zmieniły zasady przyznawania swoim klientom kredytów. Ludzie, którzy przychodzą po pieniądze na zakup mieszkania czy rozkręcenie swoich małych firm, są odsyłani z kwitkiem. Tak jak Andrzej Babicz (43 l.) z Białegostoku. - Nagle, kiedy kredyt miałem już obiecany, okazało się, że jestem dla banku niewiarygodny. To nieuczciwe! - mówi "SE" ofiara finansowego kryzysu.
- Chciałem rozbudować swój zakład, kupić nową maszynę i starałem się o kredyt na ten cel - wyjaśnia Babicz, właściciel małego zakładu fotograficznego w Białymstoku. Potrzebuje na to 50 tys. zł. Złożył więc w banku wszystkie wymagane dokumenty i na ich podstawie instytucja przyznała mu kwotę, o jaką wnioskował. Miał już pozytywną decyzję banku i umowę wstępną oraz wyznaczony termin podpisania umowy właściwej i wypłaty kwoty kredytu. Mimo to w ostatniej chwili pracownicy banku odmówili mężczyźnie pożyczki, nie podając żadnej zrozumiałej przyczyny. - Najpierw zapewniano mnie w banku, że kredyt dostanę - mówi zbulwersowany Babicz. - Przecież spełniam wszystkie wymagania! Jak tak można? - pyta.
Nic dziwnego, że jest zdenerwowany. Dla polskiej gospodarki nadciągają trudne czasy. Żeby utrzymać się na rynku, trzeba być konkurencyjnym. Małe firmy muszą więc podnosić jakość swoich usług - kupować nowe sprzęty itd. Dlatego kredyty są im niezbędne. Tymczasem banki nie chcą już pożyczać pieniędzy. Przez światowy kryzys na giełdach, instytucje finansowe wnikliwiej zaczęły przyglądać się klientom. Pod byle pretekstem odrzucają coraz więcej wniosków. Zaostrzyły kryteria udzielania kredytów, a nawet wycofują się z tych, które już przyznały.
To oznacza nie tylko problemy dla drobnych przedsiębiorców. Tysiące Polaków muszą pożegnać się z marzeniem o własnym "M". Nawet jeśli ktoś ma już obiecaną pożyczkę na mieszkanie i podpisaną wstępną umowę zakupu, może nie dostać pieniędzy. Prawie pewne jest, że banki odrzucą wnioski kredytowe osób, które nie mają żadnego wkładu własnego w mieszkaniu (oszczędności, które stanowić będą kilka procent wartości nieruchomości). A jeszcze do niedawna bez trudu można było dostać kredyt na 100 czy 130 proc. wartości nieruchomości. Nawet na 45-50 lat. Dziś nie ma na to szans.
Kolejny problem to oprocentowanie kredytów. Banki je właśnie podnoszą. Do tego podwyższają swoje marże i skracają okres kredytowania. Oznacza to, że kredyty nie tylko są trudniej dostępne, ale i droższe.
- O kredyty będzie coraz trudniej - przewiduje ekonomista Robert Gwiazdowski (48 l.) z Centrum im. Adama Smitha. - To z kolei spowoduje, że mieszkania stanieją - dodaje. Marna to pociecha. Bo nawet jeśli spadną ceny nieruchomości, i tak bez kredytu ani rusz...
O to zapyta cię bank
1. Źródła i wysokość dochodu w gospodarstwie domowym
2. Minimalne koszty utrzymania (już teraz wynoszą 650-750 zł, niebawem wzrosną do 850 zł)
3. Stan cywilny kredytobiorcy
4. Liczba osób w gospodarstwie domowym
5. Posiadany majątek (papiery wartościowe, ubezpieczenie na życie)
6. Preferowana forma spłaty kredytu
7. Dotychczasowa historia kredytowa (czy terminowo spłacaliśmy pożyczki)
8. Wysokość wpłaty własnej (jeśli starasz się o kredyt na mieszkanie)
Nie przegap szansy.
Skontaktuj się z naszym doradcą!