Istnieje kilka sytuacji, w których możemy spotkać się ze wzrostem raty, którą co miesiąc oddajemy bankowi z tytułu zaciągniętego kredytu lub pożyczki. Najczęstsza i najbardziej prawdopodobna sytuacja tego typu, o czym warto przypomnieć, jest związana z tym, że kredyt, który spłacamy jest oprocentowany wg zmiennej stopy procentowej. Wiele osób nawet nie zastanawia się jaka jest różnica między zmiennym a stałym oprocentowaniem i co z tego dla nich – jako potencjalnych klientów - wynika. Dla większości klientów najważniejsze jest by gotówka była dostępna szybko, a rata była niska. Ten brak zainteresowania wynika czasem z braku wiedzy, niedbalstwa, pośpiechu, a czasem z założenia, że... banki nie chcą zarobić.
Co to jest „zmienne oprocentowanie”?
Nazwa wiele mówi sama za siebie – oprocentowanie, które może ulec zmianie. To oczywiste, dla większości. Oprocentowanie zmienne jest sumą pewnych składników. Najczęściej takie rozwiązanie jest stosowane w kredytach hipotecznych, rzadziej w kredytach gotówkowych. Oznacza to że na oprocentowanie składa się połączenie stałej marży oraz elementu zmiennego - wskaźnika WIBOR, EURIBOR czy LIBOR. Co oznaczają te skróty? WIBOR, LIBOR i EURIBOR to stopy procentowe kredytów oferowanych na rynku międzybankowym – oznaczają po jakim koszcie banki pożyczają sobie wzajemnie pieniądze. Wskaźniki te różnią się między sobą okresami: 1 miesiąc, 3 miesiące, 6 miesięcy, 1 rok, itp. Tak więc WIBOR 3M oznacza oprocentowanie trzymiesięcznej pożyczki na polskim rynku międzybankowym.
>>> Kredyty i pożyczki bez poręczycieli? Sprawdź, który bank ma taką ofertę
Przykład: Jeśli marża wynosi 3% a stawka WIBOR 3M 5% to oprocentowanie kredytu będzie wynosiło 8%.W przypadku wzrostu wskaźnika WIBOR 3M do 5,5% oprocentowanie może (ale nie musi) wzrosnąć do 8,5%.W przypadku obniżenia wskaźnika WIBOR 3M do 4,5% oprocentowanie może (ale nie musi) spaść do 7,5%.
Może, ale nie musi…
Tego typu sformułowania często są używane w umowach między bankami a kredytobiorcami. Są one swoistą furtką, która pozwala bankom na zastosowywanie zapisów o zmianie oprocentowania w sytuacji, w której uznają to za stosowne. Jedną z takich przesłanek do zmiany jest podniesienie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Jeśli RPP podniesie stopy procentowe banki bardzo chętnie podnoszą oprocentowania kredytów. Co więcej, często zdarza się, że zmiany te są bardzo rozciągnięte w czasie – banki potrafią podnieść oprocentowanie dopiero po pół roku od wprowadzenia nowych stawek. Z jednej strony oznacza to pół roku spłaty niższej raty, co należy liczyć bankowi na plus, z drugiej jednak możliwość niemiłej niespodzianki.
Klienci, którzy liczą na podobną reakcję w przypadku obniżenia stóp mogą się rozczarować. Wszak jest to tylko jeden z elementów, który może wpłynąć na oprocentowanie. Do tego dochodzi sytuacja na rynku, wskaźnik inflacji, etc. Niestety często dzieje się tak, że banki oprocentowanie podnoszą chętnie, ale obniżek unikają.
Co do wspomnianych wcześniej wskaźników WIBOR/LIBOR – tutaj wydawałoby się, że sprawa jest prosta. Dane na ich temat są przecież publiczne dostępne, więc w przypadku korzystnych zmian możemy liczyć na obniżkę, tak? Cóż, sam wskaźnik WIBOR/LIBOR to jeszcze nie wszystko. Liczy się jeszcze to w jaki sposób bank podchodzi do sprawy. W jednym banku wskaźniki te mogą być aktualizowane co miesiąc, w innym – co trzy miesiące lub pół roku.
Do tego dochodzi jeszcze wysokość zmian wskaźnika, od której będą one brane pod uwagę przy wyliczaniu nowego oprocentowania. Może być tak, że oprocentowanie będzie aktualizowane dopiero w momencie kiedy wskaźnik zmieni się o konkretną wartość np. 0,6%. Wszystko zależy od tego jakie zapisy istnieją w umowie i od polityki stosowanej przez dany bank, a tu sytuacja może być naprawdę różna.
>>> Sprawdź kredyty hipoteczne bez kruczków i haczyków
Masz złą umowę? Możesz się procesować
Jedną z głośniejszych spraw dotyczących kwestii oprocentowania i dziwnych zapisów w umowach kredytów jest zbiorowy pozew klientów BRE Banku (właściciel mBanku i MultiBanku), którzy wystąpili na drogę sądową ponieważ w ich umowach kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich znalazł się zapis mówiący, że oprocentowanie kredytu zależy od decyzji zarządu BRE Banku. Klienci uważają, że bank zawyżał oprocentowanie ich kredytów. Wprawdzie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów do tej pory tego konkretnego zapisu nie zakwestionował, ale w podobnej sprawie, gdzie podobny punkt znalazł się w umowach kredytów udzielanych w złotówkach – uznał to za niezgodne z prawem. W chwili obecnej do zbiorowego pozwu przystąpiło już 1247 osób! Część z kredytobiorców, którzy zawarli tego typu umowy albo poszło na ugodę z bankiem godząc się na przejrzystszą metodę wyliczania oprocentowania (LIBOR CHF plus marża ) albo walczą w pojedynkę bądź w mniejszych grupach, lub też sprawę sobie odpuściło…
By nie wyjść jak Zabłocki na mydle...
Czy pojedynczy klient może coś zdziałać w takiej sytuacji? Przede wszystkim trzeba pamiętać o dokładnej lekturze umowy. Wiadomo, że często jest ona skomplikowana i napisana trudnym językiem, co bankom wytykała nawet Komisja Nadzoru Finansowego. Wielu Polaków o tym zapomina, ale dokładne zapoznanie się z umową jest jedną z najważniejszych rzeczy jaką powinien zrobić klient nabywając w banku nowy produkt kredytowy. Negocjowanie zapisów umowy przed jej podpisaniem jest bowiem o wiele łatwiejsze niż po tym fakcie. Warto też pamiętać, że nie wszystko złoto co się świeci i nie każdy kredyt z reklamowaną tanią ratą jest najlepszy. Może się okazać, że wyjdziemy lepiej podpisując umowę na ofertę odrobinę droższą, ale bez dodatkowych obostrzeń, które mogą nam bardzo uprzykrzyć życie w późniejszym czasie...