Przy temperaturach w nocy, kiedy te spadają grubo poniżej 10 stopni, od razu zastanawiamy się, kiedy wreszcie włączą nam ogrzewanie, czy możemy coś zrobić, gdy od kilku dni odmarzają nam ręce, a spółdzielnia nawet nie myśli o włączeniu kaloryferów?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy kolejki do lekarza są krótsze? Raport o NFZ
Rozporządzenie Ministra Infrastruktury jasno wskazuje, że właściwa temperatura dla budynków mieszkalnych jest to 20 stopni w pokojach oraz 24 stopnie w łazienkach. Nie mówi jednak nic o tym, że spółdzielnie mieszkaniowe mają obowiązek taką temperaturę utrzymać, ani kiedy muszą rozpocząć ogrzewać nasze mieszkania. Nawet inne rozporządzenie ministra gospodarki jedynie opisuje, że „sezon grzewczy to okres, w którym warunki atmosferyczne powodują konieczność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów”.
Zarządcy budynków, w których mieszkamy, czy to osoby czy instytucje, powinny włączać ogrzewanie kiedy niska temperatura na zewnątrz utrzymuje się dłużej (nie jest to jednodniowe załamanie pogody) i wyłączać, gdy znowu robi się ciepło. Jeżeli wiesz, że na dworze temperatura spada poniżej 20 st. Celsjusza, a ogrzewanie w twoim domu nie jest włączone, możesz oficjalnie (telefonicznie lub listownie) wystąpić o uruchomienie centralnego ogrzewania i rozpoczęcie sezonu grzewczego bez względu na porę roku.
Najczęściej spółdzielnie włączają ogrzewanie w okolicach października/listopada, a kończą grzać w okresie marzec/kwiecień. Warto też sprawdzić kaloryfery w naszym domu – jeżeli włączono grzanie, a u nas nadal jest chłodno, kaloryfery trzeba odpowietrzyć. Gdy to nic nie da, zgłośmy zarządzającym naszym budynkiem awarię.