Polacy biją mandatowe rekordy. Za granicami naszego kraju

"Liczba zapytań o dane polskich kierowców z roku na rok rośnie. W 2018 r. wyniosła 1,5 mln. W porównaniu z 2017 r. to wzrost aż o 50 proc. Tegorocznych danych na razie nie ma" - podała "Rzeczpospolita".

ZOBACZ TEŻ: Polska wymiera. Te województwa mają największy problem z dzietnością. 500 plus to za mało?

Najwięcej polskich piratów drogowych odnotowano w Niemczech. Stamtąd pochodzi 729 64 zapytań. Kolejny kraj, który ma problemy z polskimi kierowcami to Włochy. Tam o Polaków pytano 143 218 razy. Ponadto zapytania często płyną z Francji (133 194) i Holandii (124 659).

Jak pisze "Rzeczpospolita", mandatów za przekroczoną prędkość nie zawsze trzeba płacić. Zależy to od ich wysokości. Jak tłumaczy cytowany przez "Rzeczpospolitą" Dariusz Rogala, współautorem programu egzekwującego kary pieniężne w UE, 

Wyegzekwować udaje się ponad 70 proc. mandatów, a reszta jest umarzana po wymienię korespondencji. - To głównie mandaty do 70 euro. Zagranicznej policji nie opłaca się wysyłać korespondencji, tłumaczyć pism przy niewielkich mandatach - mówi.

Tymczasem w Polsce kierowcy muszą przygotować się na zmianę przyzwyczajeń. Dotychczas zalecana jazda na tzw. "suwak" już niebawem stanie się obowiązkowa. Wszystko po to, aby zlikwidować, a przynajmniej zmniejszyć korki na ulicach.

 Z kolei w Małopolsce wystarczył tydzień, posypały się setki mandatów. W regionie zaczęła działać specjalna policyjna specgrupa Speed i są już pierwsze, zatrważające wyniki jej działalności.