Koronawirusem na świecie zaraziło się już ponad milion osób, a tysiące zmarły. W Polsce bilans wydaje się być coraz gorszy. Rząd postanowił, że sytuację uratuje tarcza antykryzysowa, warta setki miliardów złotych. W związku z tym pojawiły się głosy, by ukrócić programy socjalne, w tym 500 plus. Chociaż oficjalnie nie ma mowy, by do tego doszło, to dzieci już odczuwają skutki kryzysu. Powód? Alimenciarze.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Maseczki i rękawiczki ochronne. Które kupić? Jak ich używać?
- Współpracujemy z organizacjami samodzielnych rodziców, m.in. Stowarzyszeniem „Dla Naszych Dzieci” i Fundacją KiDs. Sygnały są jednoznaczne. Epidemia powoduje duży spadek wpływu alimentów nie tylko w egzekucji. Także tam, gdzie do tej pory były one regulowane osobiście – tłumaczy, w rozmowie z „DGP” Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.
Widać to po liczbie księgowań na koncie kancelarii komorniczej. Są to m.in. kwoty z egzekucji z wynagrodzenia albo pieniądze, które przelewają sami dłużnicy.
- Przed wybuchem epidemii było ich ok. 500 w tygodniu. Teraz liczba spadła o połowę – mówi dziennikowi komornik Robert Damski. Jak dodaje, tylko ostatnio dostał kilkanaście wniosków o „zamrożenie alimentów”. - W związku z trudną sytuacją proszę o niepobieranie ode mnie alimentów do lipca – brzmiała treść wniosków.