„Rzeczpospolita” przypomina szacunkowe dane Głównego Urzędu Statystycznego, zgodnie z którymi w 2020 r. liczba Polaków zmniejszyła się o ok. 115 tys. osób.
„To nie tylko skutek wyższej, spowodowanej głównie przez COVID–19 śmiertelności, ale taeż mniejszej liczby urodzeń. GUS szacuje, że w 2020 r. zarejestrowano 355 tys. urodzeń żywych, tj. o ok. 20 tys. mniej niż w poprzednim roku” – czytamy w „Rz”.
Cytowany przez dziennik demograf z Uniwersytetu Łódzkiego prof. Piotr Szukalski, zauważa, że spadek liczby narodzin widoczny jest zwłaszcza w ostatnim kwartale ubiegłego roku.
„To może oznaczać, że Polacy w obliczu niepewnej sytuacji, teleporad i ograniczonego dostępu do służby zdrowia odłożyli decyzje o dziecku” – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Szukalski. Z danych GUS wynika, że w I półroczu liczba nowo urodzonych dzieci była o 29 tys. mniejsza niż w analogicznym okresie roku poprzedniego.
„Takie podejście może także dominować w bieżącym roku. W 2021 r. przewiduję dalszy spadek dzietności. Tym bardziej że ubywa też kobiet w wieku rozrodczym, co jest efektem zmniejszonej dzietności w latach 1983–2003” – dodaje ekspert. Jak podaje „Rz”, dane statystyczne pokazują także, że w ubiegłym roku zawarto nieco ponad 145 tys. związków małżeńskich, tj. o 38 tys. mniej niż rok wcześniej.
Groźna piramida udaremniona przez prezesa. Inwestowałeś tam pieniądze? Sprawdź koniecznie
„To ważne, bo liczba ślubów przekłada się na urodzenia. Ponad połowa dzieci przychodzi na świat w pierwszych trzech latach małżeństwa” – czytamy.
Zdaniem prof. Szukalskiego efekt pandemii będzie widoczny zwłaszcza za dwa, trzy lata. „Tym bardziej że część par, które przełożyły ślub, już nie stanie na ślubnym kobiercu, bo lockdown i praca zdalna sprzyjają rozstaniom” – dodaje.
Dziennik zauważa, że w danych GUS jeszcze tego nie widać. W 2020 r. rozwiodło się ok. 51 tys. par małżeńskich, tj. o ok. 14 tys. mniej niż rok wcześniej.