- Analiza danych rządowych ujawnia, że alternatywny model biznesowy wsparcia jest systemową pułapką, która może wykluczyć nawet 85% dotychczasowych beneficjentów
- Zamrożenie kwoty zasiłku w obliczu ponad 40% inflacji to strategia, która drastycznie obniża płynność finansową najsłabszych grup społecznych
- Eksperci rynku wskazują, że powiązanie świadczeń z trendami rynkowymi, takimi jak płaca minimalna, jest jedynym skutecznym mechanizmem ochrony ich realnej wartości
- Obecna polityka rządu w zakresie finansów publicznych tworzy niemal szesnastokrotną przepaść w systemie wsparcia, podważając jego spójność i sprawiedliwość
- Analiza budżetu na 2026 rok nasuwa pytanie, czy rządowa optymalizacja procesów finansowych to świadome zarządzanie ryzykiem kosztem marginalizowanych obywateli?
3386 zł kontra 215 zł. Dwie prędkości państwowego wsparcia
W polskim systemie wsparcia dla opiekunów osób z niepełnosprawnościami funkcjonują dwa, skrajnie odmienne standardy. Z jednej strony mamy świadczenie pielęgnacyjne, którego wysokość jest powiązana z płacą minimalną. Dzięki temu mechanizmowi, podobnie jak wynagrodzenia, świadczenie rośnie co roku automatycznie. Zgodnie z prognozami, od 1 stycznia 2026 roku wzrośnie ono o 99 złotych, osiągając poziom 3386 złotych miesięcznie. Taki system gwarantuje opiekunom przewidywalność i chroni wartość ich wsparcia przed inflacją, ponieważ podwyżka nie zależy od jednorazowej decyzji politycznej, lecz od obiektywnych wskaźników gospodarczych.
Na drugim biegunie znajduje się zasiłek pielęgnacyjny, którego kwota od listopada 2019 roku jest zamrożona na poziomie 215,84 złotych. W przeciwieństwie do świadczenia pielęgnacyjnego, jego ewentualna podwyżka zależy wyłącznie od dobrej woli rządu, a nie od stałych reguł. W praktyce oznacza to, że przez niemal sześć lat kwota ta nie drgnęła, a rząd już zapowiedział jej utrzymanie przynajmniej do 2028 roku. W tym czasie skumulowana inflacja przekroczyła 40%, co drastycznie obniżyło realną wartość zasiłku. Jego siła nabywcza to dziś równowartość około 140-150 złotych z 2019 roku, podczas gdy koszty leków, rehabilitacji czy usług opiekuńczych znacząco wzrosły.
Pułapka świadczenia wspierającego. Dlaczego 85% potrzebujących zostanie z niczym?
Rząd uzasadnia brak waloryzacji zasiłku pielęgnacyjnego głównie kondycją finansów publicznych oraz istnieniem alternatywnej formy pomocy. Podniesienie świadczenia, które pobiera około milion osób, nawet o 100 złotych miesięcznie oznaczałoby dodatkowy wydatek z budżetu państwa w wysokości 1,2 miliarda złotych rocznie. W kontekście planowanego na 2026 rok rekordowego deficytu, Ministerstwo Finansów uznaje taki koszt za zbyt wysoki. Jednocześnie administracja rządowa wskazuje, że beneficjenci zasiłku mogą ubiegać się o świadczenie wspierające, które ma być docelowym rozwiązaniem systemowym.
Jednak gdy przyjrzymy się kryteriom, okazuje się, że dla większości osób ta alternatywa jest iluzoryczna. Świadczenie wspierające jest przeznaczone dla osób o znacznym stopniu niepełnosprawności, które uzyskają wysoki wynik (minimum 70 punktów) w specjalnej skali oceny potrzeby wsparcia. Tymczasem szacuje się, że nawet 80-85% z miliona osób pobierających zasiłek pielęgnacyjny to osoby z umiarkowanym stopniem niepełnosprawności, które nie mają szans na spełnienie tych rygorystycznych wymogów. W efekcie tworzy się gigantyczna, niemal szesnastokrotna przepaść w wysokości pomocy (3386 zł wobec 215,84 zł), co budzi poczucie niesprawiedliwości i marginalizacji. Zdaniem organizacji społecznych obecna kwota zasiłku nie wystarcza nawet na pokrycie podstawowych kosztów leczenia, co odbierane jest jako ciche wygaszanie tej formy wsparcia.
 
               
                  
 
            
         
            
         
            
         
            
         
            
        