Czy taniejąca ropa pomoże gospodarkom na świecie?

2008-08-20 14:42

Zgodnie z prognozą Ministerstwa Finansów i oczekiwaniem ekonomistów, roczna inflacja w lipcu wyniosła 4,8% wobec 4,6% w czerwcu - podał GUS.

W najbliższych dniach poznamy lipcową inflację w strefie euro czy USA - wskaźniki mające dziś bardzo istotne znaczenie dla kształtowania koniunktury na rynku akcji. Kluczowa wydaje się odpowiedź na pytanie, czy taniejąca od początku lipca ropa stwarza szanse do ustąpienia presji inflacyjnej, z którą borykają się światowe gospodarki.

Połowa miesiąca to tradycyjnie czas publikacji danych o inflacji na świecie. W ostatnich dniach poznaliśmy różnego typu wskaźniki z Chin, Wielkiej Brytanii i Niemiec za lipiec. Wciąż nie napawają optymizmem. Albo rosną, albo - jak w Chinach - co prawda obniżają się, ale wciąż pozostają na poziomach trudnych do zaakceptowania. W Polsce inflacja nie zaskoczyła. Można jednak oczekiwać, że w sierpniu czeka nas dalszy wzrost.

Sezon publikacji danych o cenach

W Chinach wskaźnik cen konsumentów (CPI) spadł w lipcu do 6,3% wobec oczekiwanych 6,5% oraz 7,1%w poprzednim miesiącu. Wskaźnik cen producentów (PPI) osiągnął natomiast 10% wobec prognozowanych 9% i 8,8% miesiąc wcześniej. W Wielkiej Brytanii CPI przyspieszył do 4,4%. Na poziomie cen producentów wzrost wyniósł aż 10,2% wobec 10% miesiąc wcześniej i 10,3% oczekiwanych. Bazowy PPI miał 6,7% wobec 6,5% oczekiwanych i 6,4% miesiąc wcześniej. W Niemczech inflacja na poziomie cen hurtowych przyspieszyła do 9,9% wobec zapowiadanych 9% i 8,9% w czerwcu.

Przyspieszenie w USA?

W najbliższych dniach czeka nas kolejna porcja takich informacji. Jeszcze dziś poznamy zmianę cen importowych w USA (oczekiwany jest minimalny spadek w lipcu do 20,4% z 20,5% w czerwcu). Na jutro zaplanowana jest publikacja wskaźników CPI w Niemczech, USA i strefie euro. U naszego zachodniego sąsiada ma wynieść 3,3% (taki sam poziom, jak w czerwcu), w Stanach Zjednoczonych przyspieszyć do 5,1% (z 5% w czerwcu), a po wyłączeniu cen żywności i paliw pozostać na poziomie 2,4%. W Eurolandzie CPI ma przyspieszyć do 4,1%, a bazowy wskaźnik pozostać na poziomie 1,8%.

Oczekiwanie na pozytywny wpływ tańszej ropy

Widać więc, że presja inflacyjna wcale nie ustępuje, ale szansę na to daje trwający od początku lipca spadek cen paliw i innych surowców. Oczekiwanie jednak na to, że problemy z inflacją szybko się rozwiążą jest złudne. Zauważymy, że mimo ostatniej ostrej przeceny ropy 12-miesięczna zmiana wciąż sięga 2/3. To oznacza, że z tej strony utrzymuje się duża presja na wzrost cen. Pozytywny wpływ tańszej ropy, oczywiście przy założeniu, że nie zacznie ona znów iść w górę, może pojawić się dopiero jesienią. Jednocześnie kluczowym pytaniem jest to czy dotychczasowy wzrost cen paliw nie był na tyle duży (12-miesięczna zmiana w szczycie sięgała 95% i była najwyższa od ok. 30 lat), aby doprowadzić do wzrostu oczekiwań inflacyjnych, co z kolei znajdowałoby przełożenie na inflację bazową, która jest główną podstawą podejmowania decyzji przez banki centralne odnośnie stóp procentowych.

Już teraz widzimy, że stopniowo to właśnie inflacja bazowa zaczyna niepokoić, a gdy ta zacznie rosnąć banki centralne nie będą mogły zwlekać z podniesieniem kosztów pieniądza. Dla giełd i rynków obligacji byłaby to zła wiadomość. Równocześnie reakcja inwestorów na pojawiające się wiadomości powinna pokazać, w jakim stopniu uwierzyli, że tańsze paliwa pomogą walczyć z presją inflacyjną. Wydaje się, że rynki nie są przygotowane na żadne rozczarowania w zakresie presji inflacyjnej, więc wyższe odczyty inflacji będą negatywnie odbierane. Jednocześnie jednak musimy pamiętać, że kwestia inflacji i stóp procentowych to nie jedyne czynniki oddziałujące na kondycję rynków finansowych.

Silny spadek rentowności obligacji

W Polsce na uwagę zasługuje bardzo silny spadek rentowności obligacji. Dochodowość obligacji 5-letnich spadła dziś przed publikacją danych poniżej 6,2% z 6,29% we wtorek. Przypomnijmy, że jeszcze na początku lipca rentowność wynosiła 6,88%, zatem od tego czasu spadła już o prawie 70 pkt. bazowych. Spadek rentowność w Polsce ma związek z sytuacją na świecie. Dochodowość niemieckich obligacji 10-letnich spadła od szczytu w drugiej Polowie czerwca już o 49 pkt. bazowych i wynosi obecnie 4,2%.

W przypadku polskich obligacji powstaje pytanie czy spadek obserwowany od początku lipca należy traktować jako sygnał odwrócenia trendu (co byłoby dobrą wiadomością dla funduszy inwestujących na rynku długu), czy też czeka nas kolejny ruch w górę, w ramach którego dochodowość mogłaby przekroczyć 7%. Sytuacja na rynku będzie zależała od trzech podstawowych czynników: koniunktury na światowym rynku obligacji, momentu wystąpienia szczytu inflacji w Polsce oraz przyszłości złotego. Obecnie przewiduje się, że poziom 4,2% powinien zatrzymać dalszy spadek rentowności obligacji w Niemczech. W Polsce szczyt inflacji spodziewany jest w sierpniu, kiedy jej poziom może przekroczyć 5%. Jeżeli jednak inflacja nie przestałaby spadać w IV kwartale, oczekiwania dotyczące liczby podwyżek stóp zostałyby z pewnością zaostrzone, co powinno skutkować wzrostem rentowności. Nowym czynnikiem proinflacyjnym jest słabnący złoty. Od szczytu z końca lipca euro zdrożało już o ponad 8 groszy. Jeżeli osłabienie złotego nie okazałoby się zjawiskiem przejściowym, byłby to raczej zły sygnał dla rynku długu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze