- Analiza danych rynkowych ujawnia, jak nowe trendy w cyberprzestępczości zmuszają firmy do redefinicji ich strategii zarządzania ryzykiem
- Tradycyjne metody weryfikacji tożsamości nie chronią już płynności finansowej firmy przed atakami AI, co wymusza fundamentalną zmianę w modelu biznesowym
- Eksperci rynku wskazują, że asymetria kosztów między atakiem a obroną bezpośrednio zagraża rentowności i wymaga rewizji dotychczasowej strategii biznesowej
- Wdrożenie nowych regulacji prawnych i brak ekspertów spowalniają transformację cyfrową systemów bezpieczeństwa, dając przestępcom kluczową przewagę
- Badacze cyberbezpieczeństwa odkryli, jak łatwość klonowania głosu paraliżuje wewnętrzne procesy autoryzacji, stając się barierą dla bezpiecznego skalowania biznesu
Głos Twojej córki, twarz Twojego zarządu. Deepfake uderza tam, gdzie boli najbardziej
Sztuczna inteligencja, która potrafi tworzyć niezwykle realistyczne fałszywki, stała się potężnym narzędziem w rękach oszustów finansowych. Skalę problemu najlepiej oddają liczby. W ciągu zaledwie trzech lat liczba ataków z wykorzystaniem technologii deepfake wzrosła o zawrotne 2137%, a tylko w pierwszym kwartale tego roku odnotowano ich więcej niż przez cały 2024 rok. To już nie jest futurystyczna wizja, ale codzienna rzeczywistość, z którą mierzy się sektor finansowy. Aż 92% instytucji potwierdza, że obserwuje wykorzystanie AI w próbach wyłudzeń. Prognozy są równie niepokojące. Eksperci szacują, że straty spowodowane przez oszustwa wspierane przez AI wzrosną z 12,3 miliarda dolarów w 2023 roku do 40 miliardów dolarów rocznie już w 2027 roku.
Ataki stają się przy tym coraz trudniejsze do wykrycia, a ich ofiarami padają zarówno zwykli obywatele, jak i międzynarodowe korporacje. Za największe zagrożenie aż 60% specjalistów do spraw bezpieczeństwa uznaje klonowanie głosu. Wystarczą zaledwie trzy sekundy nagrania, aby stworzyć kopię głosu tak doskonałą, że aż 70% ludzi nie jest w stanie odróżnić jej od oryginału. Przekonała się o tym kanadyjska seniorka, która straciła 15 000 dolarów, wierząc, że rozmawia ze swoją córką. Z drugiej strony, ofiarą podobnego oszustwa padła globalna firma inżynieryjna Arup. Jej pracownik przelał 25 milionów dolarów po wideokonferencji, w której cały zarząd firmy został wygenerowany przez technologię deepfake. Te przykłady pokazują, że stawka jest ogromna, a średnia strata na jeden incydent w 2024 roku wyniosła pół miliona dolarów.
Oszustwo za 20 dolarów, obrona za miliony. Nierówna walka z cyfrowym cieniem
Kluczowym problemem, z którym boryka się sektor finansowy, jest nierówna walka między przestępcami a instytucjami. Przestępcy mają ułatwiony dostęp do zaawansowanej technologii. Narzędzia do tworzenia deepfake'ów można kupić w internecie w modelu „przestępczość jako usługa” już za 20 dolarów. Tymczasem banki i firmy muszą inwestować ogromne środki w systemy obronne. Tradycyjne metody weryfikacji, takie jak jednorazowe kody z SMS-ów czy pytania weryfikacyjne, stają się bezużyteczne. Szacuje się, że już co czwarty oszust potrafi je obejść. W odpowiedzi instytucje finansowe muszą wdrażać kosztowne, wielopoziomowe zabezpieczenia, takie jak biometria czy analiza zachowań klienta, co wymaga nie tylko pieniędzy, ale i czasu.
Sytuację dodatkowo komplikują regulacje prawne i brak wykwalifikowanych ekspertów. Unijna ustawa o sztucznej inteligencji (AI Act), która weszła w życie w sierpniu tego roku, nakłada na firmy rygorystyczne wymogi dotyczące przejrzystości, co spowalnia wdrażanie nowych systemów obronnych. Przestępcy, którzy działają poza prawem, nie mają takich ograniczeń i mogą bez przerwy doskonalić swoje metody. Co więcej, 65% instytucji finansowych przyznaje, że z powodu braku specjalistów wdrożenie systemów opartych na AI opóźnia się średnio o 14 miesięcy. Nawet gdy uda się je uruchomić, ich skuteczność w zderzeniu z kreatywnością oszustów potrafi spaść nawet o połowę. To, w połączeniu z ludzką podatnością na manipulację, tworzy niebezpieczną lukę w globalnym systemie bezpieczeństwa finansowego.
Polecany artykuł:
