LATO FESTIWALOWE: Od drożyzny w Gdyni po "odważny" festiwal we Wrocławiu [GALERIA]

Opener, który rozpoczął się już w środę, jest najdroższym polskim festiwalem. Za przyjemność obejrzenia Red Hot Chili Peppers, PJ Harvey, Florence and The Machine, Pharrella Williamsa czy Zbyszka Wodeckiego grającego z Mitch&Mitch trzeba słono zapłacić. Karnet 4-dniowy kosztuje niespełna 600 złotych, a możliwość spania w namiocie podbija cenę o kolejne 70 złotych. Można wybrać opcję weekendową, która kosztuje 400 złotych, a za pole dopłacimy 60 złotych. Jeden dzień to 239 złotych. Dzieci, czyli wedle organizatorów osoby do 12 roku życia, mają niewiele lżej, bo tylko 50 procent zniżki.

Jak nie nad morze, to ciekawą propozycję ma stolica Dolnego Śląska. We Wrocławiu, który jest w tym roku Europejską Stolicą Kultury, rozpoczyna się Brave Festival. Karnet na wszystkie wydarzenia, rozciągające się na dwa tygodnie, kosztuje 190 złoty, na jeden tydzień 105 złotych. W repertuarze są przedstawienia teatralne, balet, koncerty zagranicznych wykonawców związanych ze sceną etno, a także program kinowy. Mottem 12. edycji festiwalu są "wykluczeni".

ZOBACZ TEŻ: Po Brexicie Brytyjczycy chcą być… Polakami!

Zainteresowani egzotycznymi kulturami będą mogli wybrac się do Krakowa na 26. Festiwal Kultury Żydowskiej. Na koncerty główne, czyli m.in. Glass House Orchestra, Kronos Quartet, czy The Brothers Nazaroff kosztuje 370 złotych, na pojedyncze koncerty bilety są już od 30 złotych.

Dla miłosników dźwięków elektronicznych organizowany jest Sabat Czarownic na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej. Zaczyna się w piątek wieczorem, a kończy w niedzielę rano. Wejście kosztuje 20 złotych, a grających będzie kilkunastu. Dla fanów muzyki improwizowanej w warszawskiej Zachęcie odbędzie się Polyphonic Festival. Dwa dni koncertów, wykonawcy krajowi i zagraniczni, a wstęp jest bezpłatny.