Wśród nazwisk polityków, przywódców politycznych, urzędników i światowych prominentów, w aferze "Panama Papers", gdzie ujawniono skrywanie majątków przed urzędami skarbowymi na masową skalę, przewijają się również postacie doskonale znane wszystkim kibicom sportu na świecie.
Czytaj również: Tracą miliony złotych na dopingu. Biznes nie wybacza oszustw
Największe zaskoczenie wzbudziło, że wśród podejrzanych o finansowe malwersacje, pojawia się argentyński piłkarz – uważany za najlepsze współczesnego gracz i jego z najlepszych w historii, Lionel Messi. Nie są to jednak pierwsze kłopoty z podatkami gwiazdora FC Barcelony, ale oburzony pomówieniami sportowiec wytoczyć proces 109 redakcjom z całego świata, w tym także "Gazecie Wyborczej".
Wszystko to, co napisano o nas, jest kłamstwem. Działamy całkowicie legalnie. Urząd Skarbowy w Hiszpanii ma wszystko pod kontrolą od 2013 roku i zawsze płacimy odpowiednie podatki. Wszystkie zarzuty o malwersacje finansowe lub pranie pieniędzy są więc nieprawdziwe i ci, którzy je publicznie stawiają, będą musieli odpowiedzieć za nie przed sądem – napisał w komunikacie do mediów ojciec i zarazem menadżer Messiego, Jorge Horacio. O tym jednak czy wirtuoz futbolu nie trafi za kratki za unikanie płacenia podatków zdecyduje sąd. Termin rozprawy wyznaczono na od 31 maja do 3 czerwca tego roku.
Wielki mały piłkarz
Dziennikarze śledczy opisujący Panama Papers posiadają przynajmniej jeden dokument, na którym widnieje podpis Messiego. Ale jego problemy z prawem zaczęły się wcześniej.
Już trzy lata temu Leo Messi i jego ojciec Jorge Horacio zostali oskarżeni o to, że przy pomocy skomplikowanej sieci fikcyjnych firm w rajach podatkowych w Belize i Urugwaju uniknęli odprowadzenia do urzędu skarbowego sumy 4,16 mln euro podatku z tytułu praw do wykorzystania wizerunku piłkarza. Gdy sprawa wyszła na światło dzienne, to piłkarz zapłacić żądaną kwotę 5 mln euro. Ojciec Leo wziął też całą winę na siebie, aby chronić syna przed ewentualną odsiadką, która złamałaby jego karierę sportową.
Mimo że prokurator uznał sprawę za zakończoną, sąd stwierdził, że oddanie pieniędzy nie zwalnia obu mężczyzn od odpowiedzialności prawej. Leo Messi został uznany za współwinnego przestępstwa podatkowego popełnionego przez jego ojca. Gdyż sąd nie dał wiary, że napastnik Barcy nie wiedział o poczynaniach swojego ojca i menadżera.
Najpierw taką sentencję wydał rejonowy sąd w Gava, pod Barceloną. Werdykt ten podtrzymał sąd w Madrycie, który odrzucił odwołanie złożone przez adwokatów Messiego. Obaj staną 31 maja przed hiszpańskim sądem oskarżeni o przestępstwa podatkowe, za które grozi im kara dwóch lat pozbawienia wolności – ogłosił Sąd Najwyższy w Katalonii.
Godny następca
Brazylijczyk Neymar jest uważany za następce Messiego. Obaj grają w jednej drużynie i wraz Urugwajczykiem Suarezem tworzą pięknie grające i niezwykle bramkostrzelne trio. 24-letni Neymar nie tylko na murawie idziecie w ślady starszego o cztery lata kolegi z reprezentacji.
Podobnie jak Messiego, oskarżono go o niezapłacenie 16 milionów dolarów podatków. Według szacunków organów podatkowych, w 2013 roku zadeklarował jedynie 8 proc. swoich zasobów finansowych, nie uwzględniając m.in. dochodów z reklam i płacy w klubie piłkarskim FC Barcelona.
Na poczet ewentualnych kar finansowych na koncie Neymara zostało zamrożonych blisko 48 mln dol. Pieniądze te należą do nie tylko do młodego zawodnika, ale również jego rodziny i trzech rodzinnych firm. Najbliżsi Neymara argumentowali, że sędzia "nieprawidłowo odczytał dochody syna".
To nie jedyny zmartwienia Brazylijczyka. W jego ojczyźnie i Hiszpanii, gdzie gra na co dzień, toczą się przeciw niemu aż trzy postępowania. Zarzuty brzmią poważnie – oszustwa skarbowe, fałszowanie dokumentów, korupcja oraz tworzenie fikcyjnych firm w rajach podatkowych, by uniknąć płacenia podatków od praw do wizerunku.
Szefowie firmy DIS, która posiadała 40 proc praw do piłkarza domagają się odszkodowania uważając, że prezesi Barcelony, Neymar i jego ojciec zaniżyli kwotę transferu z Santosu w 2013 roku, by oszukać ich na dziesiątki milionów euro. DIS dostała 40 proc od 17 mln euro, podczas gdy w rzeczywistości wartość transferu wyniosła niecałe 90 mln euro.
Argentyńska choroba
Jest coś zastanawiającego w tym, że trzy z ostatnich i najgłośniejszych przypadków podatkowych nieprawidłowości wśród piłkarzy, dotyczą reprezentantów aktualnych wicemistrzów świata. Trzecim do spółki z Messim i Neymarem jest Javier Mascherano, również zawodnik FC Barcelony.
Argentyńczyk nie tylko unikał płacenie podatków, ale przyznał się do winy i został już nawet skazany prawomocnym wyrokiem na rok więzienia. Dlaczego jednak nadal biega po boisku i zarabia miliony euro, zamiast oglądać mecze w więziennej celi? Na jego szczęście hiszpańskiego w przypadku kar poniżej dwóch lat i bez udziału przemocy nie obliguje do wysłania za kratki.
Sprawdź również: Ile zarabiają skoczkowie narciarscy? Za wygraną dostają 40 tys. zł
Jedyną realną karę jaką poniósł to zapłata 800 tys. euro. Biorąc pod uwagę, że Mascherano gra w jednym z najbogatszych klubów świata od sześciu lat, to grzywa nie spowoduje wielkiej pustki w jego majątku. Jak swoje przewinienia tłumaczył w mediach skazany piłkarz? - Przez całą moją karierę byłem uczciwym człowiekiem, odpowiedzialnym i pełnym szacunku wobec swoich kolegów z drużyny, klubów i krajów, w których grałem. Na ekonomii się nie znam - napisał gracz Barcelony.
Upadła gwiazda Francji
Michael Platini to obok Seppa Blattera, byłego prezydenta FIFA, to synonim współczesnego futbolu targanego korupcją i ogromnymi pieniędzmi. Legenda Juventusu Turyn i reprezentacji Francji została niedawno został ukarana zakazem działalności w futbolu przez sześć lat. Platini nie potrafił wytłumaczyć zasadności przelewu w wysokości 1,8 miliona franków szwajcarskich, który dostał od Blattera.
Panamska kancelaria prawnicza Mossack Fonseca, nadzorująca podatkowe oszustwa, miała w 2007 roku utworzyć dla Platiniego spółkę Banley Enterprises – czyli w czasie, gdy szefował już Unii Europejskich Związków Piłkarskich.
Włoska „La Gazzetta dello Sport" twierdzi, że w proceder zakładania firm w rajach podatkowych, a być może także prania pieniędzy, zaangażowani są właściciele Interu Mediolan, Realu Sociedad San Sebastian i argentyńskich Boca Juniors.
Afera "Panama Papers" pokazuje, że podatkowe malwersacje to w dużej mierze argentyńska specjalność. Na liście uciekających przed podatkami i ukrywających dochody znaleźli się także emerytowany już piłkarz Gabriel Heinze, były zawodnik Manchesteru United i Realu Madryt oraz jego rodak, napastnik Leicester Leonardo Ullola, a także legenda chilijskiej piłki Ivan Zamorano.