Niemcy zmieniają politykę energetyczną. Skracają sobie czas na transformację energetyczną. Do 2030 roku chcą zrezygnować z węgla na rzecz przyjaźniejszych środowisku paliw. Nowo utworzona koalicja FDP-Zieloni-SPD ustaliła, że będzie dążyć do odejścia Niemiec od węgla już w 2030 r., podnosząc jednocześnie udział odnawialnych źródeł energii w tym czasie do 80 proc. Powoływany właśnie rząd naszego zachodniego sąsiada chce, by w ciągu najbliższej dekady co najmniej połowa ciepłownictwa stała się neutralna klimatycznie. Warto zaznaczyć, że rząd Angeli Merkel na taką transformację energetyczną dawał sobie czas do 2038 roku, czyli osiem lat więcej niż rząd Olafa Scholza. A co to oznacza dla Polski? Niestety, nasza transformacja energetyczna tak szybko nie przebiega. W Polsce wygaszenie kopalń węgla przewidziano dopiero na 2049 rok. Zatem w przypadku, kiedy to Niemcy zrealizują plan odejścia od węgla do 2030 r., to Polska będzie odpowiadała wówczas za 63 proc. unijnej produkcji energii z węgla. Ponad 95 proc. unijnego węgla wydobywane będzie wtedy w zaledwie trzech krajach - Polsce, Czechach i Bułgarii.
Polecany artykuł: