- Nauczyciele oraz inni pracownicy szkół i placówek oświatowych realizujący nauczanie zdalne będą mogli zostać oddelegowani do pracy w domu z wyłączeniem przypadków, gdy jest to niezbędne do realizowania zadań na terenie placówki. Rozwiązanie to przyczyni się do zmniejszenia rozprzestrzeniania się wirusa wśród pracowników na terenie placówki - podało MEN.
Aby ułatwić pracę i życie osobom, które znalazły się na pierwszej linii walki z koronawirusem od 9 listopada br. szkoły podstawowe będą miały obowiązek zapewnienia funkcjonowania świetlic szkolnych dla uczniów, których rodzice są bezpośrednio zaangażowani w walkę z pandemią COVID-19.
Jednocześnie nowe zasady dają możliwość zawieszenia funkcjonowania przedszkola, oddziału przedszkolnego w szkole podstawowej i innych form wychowania przedszkolnego, szkoły lub placówki edukacyjnej, jeżeli występują przesłanki zagrażające życiu i bezpieczeństwu uczniów.
Mówiąc wprost, świetlice otwarte są dla dzieci urzędników, lekarzy i policjantów. Czy reszta rodziców musi radzic sobie sama?
ZOBACZ TEŻ: Nauka zdalna: Jak skutecznie uczyć się w domu?
Jak wyjaśnia MEN, dyrektor szkoły jest zobowiązany do zapewnienia zajęć opiekuńczo-wychowawczych w świetlicy szkolnej uczniom, których rodzice są bezpośrednio zaangażowani w walkę z pandemią COVID-19.
- W związku z narastającą liczbą chorych występuje potrzeba wsparcia państwa przez zwiększenie liczby personelu, zarówno medycznego, jak i pomocniczego oraz wolontariuszy (np. do pomocy osobom starszym). Zapewnienie opieki w szkolnej świetlicy dzieciom rodziców zaangażowanych bezpośrednio w walkę z pandemią, może znacząco wpłynąć na zwiększenie liczby pracowników chętnych do pracy - czytamy.
W rozmowie z Money.pl Sławomir Broniarz, szef ZNP, stwierdził, że projekt jest dyskryminujący dla innych grup zawodowych niż medyczne.
- Kryzys zarządza rządem, a nie rząd kryzysem. Skończy się na tym, że ciężar zorganizowania opieki nad wszystkimi 9-latkami, których rodzice nie mogą skorzystać z zasiłku opiekuńczego, spadnie na szkoły. Dzwonią do mnie prezydenci miast i pytają, czy dzieci niepełnosprawne będą miały zapewnioną jakąś opiekę? W kraju panuje totalny chaos - uważa związkowiec.