Expander sprawdził, jak przeciętna polska rodzina może radzić sobie z inflacją.
Wysoka inflacja zachęca do bieżącego konsumowania dochodów z uwagi na spadek ich siły nabywczej. Z drugiej strony spadek siły nabywczej dochodów powoduje, że za tę samą pensję można dziś kupić znacznie mniej towarów czy usług niż rok temu. Wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw rosną co prawda prawie trzy razy szybciej niż ceny konsumpcyjne, jednak ten dodatni bilans nie dotyczy wszystkich polskich rodzin.
Co zrobić w sytuacji, gdy pensje nie rosną jednak tak szybko, jak inflacja? Powstały w ten sposób deficyt w domowym budżecie można uzupełniać na różne sposoby, np. przez zaciągnie pożyczek na większe wydatki. W wielu wypadkach jest to rozwiązanie nieuchronne, zanim jednak sięgniemy po pożyczkę warto przyjrzeć się domowym wydatkom. Zdaniem Expandera jest tam często miejsce na oszczędności - wystarczy nieco zmienić podejście do kupowania.
Najlepszym sposobem na drożejące produkty żywnościowe, benzynę, energię elektryczną i inne produkty jest oszczędzanie. Dzięki temu może oszczędzić miesięcznie nawet kilkaset złotych.
Expander przyjrzał się budżetom domowym swoich klientów. Okazało się, że przeciętna rodzina, która skorzystała z usług Expandera od początku 2008 roku, co miesiąc wydaje 1948 zł. Są to stałe wydatki na opłaty oraz zakup towarów i usług konsumpcyjnych. Szacujemy, że poprzez racjonalizację wydatków tę kwotę można zmniejszyć nawet o 25%. W przypadku rodziny o przeciętnych dochodach równych dwóm średnim pensjom może to oznacza prawie 500 zł oszczędności co miesiąc, czyli 10% do 12% miesięcznych dochodów netto, zatem więcej niż wynosi inflacja.
Jak uzyskać takie oszczędności? Pierwszym krokiem do rozpoczęcia oszczędzania jest zapisywanie wszystkich dokonywanych wydatków. Okazuje się, że większość rodzin nie zdaje sobie sprawy ile pieniędzy wydaje i na co. Po miesiącu lub dwóch skrupulatnych zapisów należy przeprowadzić analizę dokonanych wydatków.
Najważniejszą pozycją w budżetach Polaków zajmują wydatki na żywność (według danych GUS za 2006 rok stanowią one 27% wszystkich wydatków gospodarstw domowych). Kwoty przeznaczone na ten cel można łatwo ograniczyć, zamieniając sklepy na te... gdzie ceny są niższe. Przede wszystkim trzeba zrezygnować z zakupów w mniejszych sklepach, gdzie ceny mogą być o ponad 20% wyższe niż w super- i hipermarketach. Expander szacuje, że ok. 210 zł miesięcznie (7 zł dziennie) można odłożyć kupując, rozsądnie, tzn. porównując ceny w okolicy i wybierając tańsze sklepy. Oczywiście dotyczy to głównie mieszkańców większych miejscowości, którzy mają do wyboru kilka miejsc na robienie zakupów.
Inną dobrą pozycją do oszczędności są używki np. papierosy. Ich paczka kosztuje średnio 7,5 zł, czyli w ciągu miesiąca osoba paląca paczkę dziennie wydaje 225 zł. Już zmniejszenie liczby spalanych papierosów o jedną czwartą powinno dać prawie 60 zł oszczędności. Korzyści na zdrowiu palacza z powodu zmniejszenia dawki szkodliwej używki nie da się obliczyć.
Spore oszczędności może dać też rezygnacja z dojazdu do pracy własnym samochodem na rzecz komunikacji publicznej. Przy założeniu codziennego pokonywania 20 km, ceny benzyny na poziomie 4,5 zł za litr oraz zużycia paliwa na poziomie 7 l/100 km, miesięczny wydatek na paliwo wynosi ok. 160 zł. Jeżeli przyjmiemy cenę biletu miesięcznego na poziomie 55 zł, to w kieszeni zostanie 105 zł.
Oszczędzać można też energię elektryczną, gaz czy wodę. Skorzysta na tym nie tylko domowy budżet, ale też środowisko. Zużycie energii można ograniczyć na wiele sposobów - najprostszy sposób: wymiana żarówek w miejscach gdzie światło pali się najczęściej na energooszczędne. Warto też dokładnie sprawdzić starsze urządzenia użytkowane w domu, często mogą być one bardzo energochłonne. Zawsze też warto wyłączać te, których w danym momencie nie używamy. Ograniczenie stałego zużycia o 300W w ciągu całego miesiąca będzie skutkować obniżeniem rachunku za prąd o ok. 50 zł. Wydaje się, że taką oszczędność mogłaby poczynić przynajmniej co druga rodzina.
Oszczędzając energię przyczyniamy się do obniżenia emisji dwutlenku węgla do atmosfery. To dokładnie pokazuje, że nie należy wstydzić się oszczędzania. Czasy, gdy ostentacyjna konsumpcja była synonimem bogactwa, a oszczędzanie synonimem biedy odeszły już do przeszłości. W racjonalnym wydawaniu pieniędzy nie chodzi o to, by pozbawiać się tego, czego potrzebujmy, ale o to, by kontrolować wydatki oraz zużycie dóbr.
Znaczącą kwotę jesteśmy też w stanie oszczędzić - i to uwaga bez wyrzeczeń - zmieniając swoje kredyty na tańsze. Przykładowo, jeśli spłacamy kredyt hipoteczny na kwotę 300 tys. zł zaciągnięty 3 lata temu na 30 lat, to jego obecne oprocentowanie w złotych wynosi 8,6 proc. (marża 2 proc.). Refinansowanie go przyniesie nam obniżenie oprocentowania o 1 pkt. proc. (dzięki zmniejszeniu marży). W efekcie miesięczna rata spadnie z 2328 zł do 2118 zł, czyli o prawie 200 zł. Tyle samo zyskamy obniżając o 1 pkt. proc oprocentowanie analogicznego kredytu we frankach szwajcarskich. Jeszcze więcej można zyskać przewalutowując swój kredyt właśnie na franki szwajcarskie.
Oszczędne wydawanie to nie wstyd
W budżetach wielu polskich rodzin są rezerwy, które mogą zrównoważyć obecne podwyżki cen - ocenia Expander. Dzięki racjonalizacji wydatków przeciętna rodzina może miesięcznie wygospodarować dodatkowe kilkaset złotych, dzięki czemu wpływ inflacji będzie mniej odczuwalny.