Panie prezesie, czy STRABAG działa w Rosji?
STRABAG Polska nie działał w Rosji, natomiast STRABAG SE miał tam swoje przedstawicielstwo. Ale po pierwsze, obroty tej spółki były marginalne dla całej grupy - 57 mln euro przy ponad 16 miliardach euro obrotów całej grupy kapitałowej. A po drugie, 24 lutego zarząd podjął decyzję o zamknięciu działalności w Rosji i definitywnym wyjściu z rynku rosyjskiego. Żadne nasze inwestycje nie są tam realizowane.
Ale wciąż macie rosyjskich udziałowców.
W tej chwili nie ma żadnego rosyjskiego udziałowca, który mógłby wykonywać prawa akcji. Oczywiście nie jest tajemnicą, że akcjonariuszem mniejszościowym STRABAG pośrednio jest jeden z rosyjskich oligarchów - Oleg Deripaska.
Co to znaczy pośrednio?
Rosyjski udziałowiec MKAO Rasperia Trading Limited posiada 27,8 proc. akcji STRABAG SE. Zaraz po rozpoczęciu wojny akcjonariusze austriaccy próbowali odkupić te akcje, ale on nie chciał ich sprzedać. Na szczęście, na początku kwietnia, w ramach kolejnej transzy sankcji Komisji Europejskiej Oleg Deripaska znalazł się na liście sankcyjnej. Został jednocześnie wykreślony z listy beneficjentów wszystkich spółek grupy STRABAG. Tym samym wszystkie relacje zostały zerwane i nie ma żadnego wpływu na działalność firmy.
Jakie inwestycje realizuje obecnie w Polsce STRABAG i na jaką kwotę?
Jesteśmy jednym z liderów rynku dużych inwestycji infrastrukturalnych. Mamy portfel zleceń sięgający 7,5 miliarda złotych. Cała grupa kapitałowa zatrudnia blisko 7 tys. osób.
Które z inwestycji uważacie za kluczowe?
To portfel kontraktów autostradowych i dróg szybkiego ruchu. W fazie budowy i projektowania jest łącznie ponad 180 km tras, w tym m.in. fragmenty – A1, A2, S19,S12, S14, S19 oraz S 7 w pobliżu Mławy, łączący Gdańsk z Warszawą. Ale to nie tylko drogi, bo są i linie kolejowe, np. E59 pomiędzy Szczecin z Poznaniem oraz aglomeracyjna linia w Krakowie z trzema nowymi mostami na Wiśle. Poza tym realizujemy ponad 500 budów infrastrukturalnych dla samorządów. Jesteśmy największym w Polsce producentem mas bitumicznych i największą lokalną firmą budowlaną działającą we wszystkich regionach Polski. Jesteśmy również wykonawcą inwestycji strategicznych, chociażby fragmentu Baltic Pipe, czy infrastruktury wojskowej dla NATO.
Zatrzymajmy się na chwilę przy tych strategicznych inwestycjach. Czy po wybuchu wojny na Ukrainie z racji posiadania rosyjskiego udziałowca, kontrahenci nie podważali waszej wiarygodności i tego że możecie realizować kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa budowy?
Pojawiały się wątpliwości i pytania zarówno po stronie kontrahentów, pracowników, jak i naszych partnerów chociażby z rynku finansowego. Natomiast od początku działaliśmy transparentnie i komunikowaliśmy wszystkie ruchy zarządu – od wypowiedzenia umowy akcjonariuszy, przez wstrzymanie wypłaty dywidendy, aż po zamrożeniu kapitału. Poza tym bardzo silnie zaangażowaliśmy się w pomoc na rzecz Ukrainy.
Jakiego rodzaju?
Przekazaliśmy pieniądze fundacjom, które zajmują się profesjonalnie pomocą humanitarną. Przekazaliśmy na rzecz uchodźców nasze dwa duże obiekty - biurowiec Atrium w Warszawie i galerię handlową Plaza w Krakowie. Nasi pracownicy naszymi busami przewieźli kilka tysięcy osób z przejść granicznych w najbardziej kryzysowym momencie, kiedy fala uciekinierów była olbrzymia. Wspieramy lokalne inicjatywy charytatywne, które podejmują nasi pracownicy. Zaoferowaliśmy też wszystkim pracownikom trzy dni płatnego wolontariatu. Wiemy, że ta pomoc musi być długofalowa. To jest maraton, a nie sprint. Dlatego już teraz przygotowujemy kolejne inicjatywy. Cieszy mnie bardzo, że nasze akcje i zaangażowanie naszych pracowników zostało dostrzeżone i docenione, jak chociażby na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach, gdzie otrzymaliśmy z rąk ambasadora Ukrainy nagrodę - Wektora Serca.
Każda wojna, a szczególnie wojna pełnoskalowa z jaką mamy do czynienia na Ukrainie, oznacza szok dla gospodarki. Co agresja rosyjska oznacza dla branży budowalnej?
Po pierwsze, zerwanie łańcucha dostaw. Po drugie, znacznie boleśniejszy dla nas wzrost cen surowców. Pamiętajmy, że już przez cały 2021 r. obserwowaliśmy wzrost cen surowców ale po rosyjskiej agresji nastąpiła swoista eksplozja.
I te wzrosty cen przekładają się na ogólny koszt inwestycji?
Tak, oczywiście. Obecna sytuacja ma istotny wpływ na nasze kontrakty. Widzimy konieczność zmian tzw. klauzul waloryzacyjnych, bo są one w naszym przekonaniu na niewystarczającym poziomie. Przypomnę, że tylko połowa ceny kontraktu jest waloryzowana i możemy ją zmienić w oparciu o koszyk cen materiałów i ogólny wskaźnik inflacji maksymalnie do 5 proc. To ograniczenie, w obecnej sytuacji, powinno zostać zniesione albo zmienione.
Do jakiej wysokości chcielibyście podnieść wskaźnik waloryzacji?
Do 15 proc.
A jak tak się nie stanie?
My nie mówimy o całkowitym pokryciu ryzyka wzrostu kosztów spowodowanych konfliktem zbrojnym, czy wcześniej dużą inflacją. My nie chcemy wykorzystywać obecnej sytuacji do śrubowania zysków. Ale bez tej zmiany ukończenie kontraktów stanie pod znakiem zapytania i będziemy mieli do czynienia z sytuacją znaną z przeszłości, jak choćby przed Euro 2012, gdy wiele firm budowalnych zbankrutowało i pozostały po nich puste place budów. Panie prezesie, każda wojna się wcześniej czy później skończy. Wojna na Ukrainie też się zakończy. Czy STRABAG będzie chciał wziąć udział w odbudowie Ukrainy? Myślę, że powinnością każdego człowieka jest trzymanie kciuków za zakończenie tego konfliktu, za zwycięstwo Ukrainy. W tej chwili nie mamy planów związanych z odbudową Ukrainy ale z chęcią weźmiemy w tym dziele udział. Z pewnością niezbędna będzie ogromna międzynarodowa pomoc dla Ukrainy, taki drugi plan Marshalla. Gotowi jesteśmy służyć swoim doświadczeniem.