Projekt zakłada swoistą "unię personalną", w której prezydent stolicy będzie równocześnie burmistrzem nowego tworu, składającego się oprócz Warszawy z 32 okolicznych gmin. Ich przedstawiciele razem z reprezentantami 18 obecnych dzielnic Warszawy stworzyliby 50-osobową radę, która by zarządzała nowo powstałym tworem. To rodzi obawy po obu stronach. Rządzący obecnie Warszawą obawiają się, że o kształcie miasta decydować będą burmistrzowie okolicznych miejscowości, z kolei mieszkańcy przedmieści obawiają się wielokrotnego skoku niektórych kosztów życia, jak opłaty za wywóz śmieci, czy koszty komunikacji.
Zobacz też: Skok PiS-u na Warszawę. Stolica może się powiększyć o 32 miejscowości [MAPA]
- Jeszcze za wcześnie, żeby dzielić zadania i przeliczać dokładne koszty, ponieważ nie ma jeszcze przepisów wykonawczych do projektu. Ale na pierwszy rzut oka, to raczej dołoży nam to obowiązków. Na Bemowie mamy tylko 3-osobowy zarząd, a obowiązków nam nie ujmą - mówi Michał Grodzki, burmistrz warszawskiej dzielnicy Bemowo.
Burmistrz Bemowa twierdzi, że nowy mechanizm finansowy nie do końca byłby niekorzystny dla mieszkańców. Jego zdaniem obecnie to 1,7-milionowa Warszawa ponosi część kosztów, który wydawane są na mieszkańców okolicznych 32 gmin, liczących 270 000 mieszkańców.
- To my obecnie ponosimy część kosztów utrzymania mieszkańców sąsiedniej gminy Starych Babic, takich jak koszty komunikacyjne, czy utrzymanie systemu edukacji. My korzystamy z infrastruktury sąsiadów, ale to są aktywności typu weekendowy wypad do Kampinosu - mói Michał Grodzki.
Nowy system administracyjny mógłby być zdaniem warszawskich samorządowców bardziej sprawiedliwy, a koszta utrzymania infrastruktury, szkolnictwa, czy służby zdrowia rozłożyłoby się na wszystkich korzystających. - Na pewno od wszystkich lokalnych polityków, w tym od wójtów podwarszawskich gmin, nowe zasady wymagałyby więcej odpowiedzialności - mówi Michał Grodzki.
Sprawdź również: Wiemy, kiedy trafi do obiegu 500-złotowy banknot NBP [GALERIA]
Autorzy projektu chwalą go, wskazują wzmocnienie dzielnic: burmistrz dzielnicy będzie wykonywać zadania i kompetencje burmistrza gminy Warszawa w zakresie zadań dzielnicowych z mocy ustawy - nie będzie już konieczne upoważnianie. Zdaniem kierujących dzielnicami to zmieni niewiele, bo dzisiaj i tak mają pełnomocnictwa od prezydent Warszawy, a te dają im zbliżone kompetencje. Sceptycznie odnoszą się równocześnie do mitycznych podwyżek wszystkich możliwych opłat.
- Opłaty nie będą rosły automatycznie, czy arbitralną decyzją nowego prezydenta, ale decyzjami rady nowego powiatu. Ale w przypadku często przytaczanych opłat za śmieci, to one w tym momencie są już tak wygórowane, że wyższe już nie mogą być. Inaczej będzie z transportem aglomeracyjnym, który dzisiaj działa "jako tako". Szersze granice Warszawy spowodowałyby, że do wspólnego worka transportowego wpadałoby więcej. Więcej bysmy mogli byśmy dostać subwencji oświatowych - puentuje Michał Grodzki, burmistrz Bemowa.