Wczoraj w nocy odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o wynagrodzeniu minimalnym. Beata Mazurek z PiS wskazała na fakt, że aż 3 mln Polaków pracuje w oparciu o umowy zlecenie, nawet jeśli powinni dostać umowę o pracę. Pytanie więc, dlaczego rząd nie chce zacząć egzekwować już obowiązujących przepisów, np. tego, który mówi o tym, że każda osoba, która wykonuje pracę codziennie w tym samy miejscu i czasie, umowę o pracę jednak mieć powinna. Jak widać, po wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowe PiS nie powinien spoczywać na laurach.
Pomysł wprowadzenia minimalnej stawki za godzinę poparło PO, miało jednak swoje „ale". Izabela Katarzyna Mrzygłocka z klubu PO przypomniała, że pracodawcy będą musieli ponosić wyższe koszty z tytułu zatrudniania pracowników. Mimo to Platforma Obywatelska opowiedziała się za radykalną zmianą, gdyż – zdaniem jej przedstawicieli, 800 zł za miesiąc pracy jest niedopuszczalne.
Przeczytaj również: Niższy CIT daje oszczędności rzędu 57 zł miesięcznie. To dużo, czy mało? [SONDA]
Wielką przeciwniczką zmian w ustawie o wynagrodzeniu minimalnym jest Nowoczesna. Joanna Augustynowska utrzymuje nawet, że zaproponowany przez rząd projekt narusza swobodę umów cywilnoprawnych. Posłanka przekonywała, że rozliczenie godzin pracy w przypadku umowy zlecenie jest niemożliwe. Wielu pracodawców jest jednak innego zdania, ponieważ zatrudniają w oparciu o umowę zlecenie, żeby uniknąć podpisywania pociągającej za sobą więcej zobowiązań umowy na okres próbny. Godziny pracy rozlicza się „na gębę".
Parlamentarzystce z Nowoczesnej nie przypadł także do gustu pomysł zwiększenia uprawień Państwowej Inspekcji Pracy. W myśl nowych przepisów PIP będzie mogła kontrolować przestrzeganie minimalnych stawek nie tylko wśród pracodawców, ale także – przez zleceniodawców. Nowe uprawnienia pozwolą urzędowi przeprowadzić kontrolę o dowolnej porze, i to bez zapowiedzi, a nawet nałożyć na pracodawcę karę do 30 tys. złotych. Augustynowska ostrzegła, że Nowoczesna zgłosi poprawki do ustawy.
Może cię zainteresować: Sejm poparł propozycję wprowadzenia minimalnej stawki godzinowej
Kontynuacji prac związanych z projektem oczekuje także klub Kukiz'15. Jednak, w przeciwieństwie do Nowoczesnej, partia stanęła po stronie pracowników. Jarosław Porwich z Kukiz'15 zaproponował, żeby wynagrodzenie minimalne nie uwzględniało wszystkich dodatków, a nie tylko, jak chce rząd, dodatków za pracę w godzinach nocnych. Poseł wskazał też na konieczność zmniejszenia opodatkowania zatrudnienia.
Osobom, które pracują jak na „etacie", ale zarabiają poniżej najniższej krajowej na umowach śmieciowych, zapewne najbardziej przypadł do gustu pomysł PSL. Ludowcy chcą, żeby najniższa stawka godzinowa wynosiła 14 – 15 złotych. Ich zdaniem pracownik powinien mieć do wyboru umowy niosące ze sobą różne korzyści: albo pozwalającą na większą elastyczność pracodawcy umowę śmieciową, albo tańszą, ale dającą stabilność zatrudnienia, umowę o pracę.
Źródło: biznes.onet.pl