Sieci detaliczne uciekają przed podatkami do internetu

2016-03-30 14:40

Ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej może stać się motorem napędzającym handel internetowy żywnością. Eksperci spekulują, że wiele sieci spożywczych zadebiutuje na rynku e-commerce, aby uniknąć płacenia podatku od obrotów ze sprzedaży. Wprowadzenie sprzedaży internetowej rozważają kluczowe dyskonty spożywcze, m.in. Lidl.

Czy sklepy spożywcze wyemigrują do internetu?

- Obecnie skupiamy się na sprzedaży naszych produktów w ponad 550 stacjonarnych placówkach w całym kraju, jednak nie wykluczamy uruchomienia e-sklepu – powiedziała serwisowi Dzienik.pl Anna Biskup, rzeczniczka prasowa Lidl Polska.

Prawdopodobnie podatkiem od sprzedaży detalicznej nie będą obciążone sklepy internetowe. Dlatego eksperci spodziewają się, że handel żywnością w sieci zyska na popularności. Debiut na rynku rozważa nie tylko Lidl, ale także Netto.

Jak zwraca uwagę firma doradcza PMR, w zeszłym roku sprzedaż internetowa produktów gastronomicznych wzrosła o 20 procent. Eksperci spodziewają się, że w tym roku wzrost sprzedaży żywności online przyśpieszy do 30 procent.

Wysokie podatki i różne stawki podatkowe

Minister finansów Paweł Szałamacha do dziś nie przedstawił ostatecznej wersji ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej. Ekonomiści i retailerzy mają zastrzeżenia do poprzednich projektów, w tym szkicu zaprezentowano w lutym bieżącego roku. Z krytyką spotkał się m.in. pomysł wprowadzenia progresywnej stawki podatkowej. Tymczasem, jak deklarowało ministerstwo, ustawa ma przede wszystkim zwiększyć dochody podatkowe budżetu państwa. Pozyskane w ten sposób środki zostaną przeznaczone na realizację programu „Rodzina 500+".

Ostatnia wersja ustawy zakłada, że kwota wolna od podatku wyniesie 1,5 mln zł obrotów miesięcznie, co daje 18 mln zł w skali roku. We wcześniejszej propozycji MF przyjęto, że firmy, których miesięczny przychód nie przekracza 300 mln zł, będą płacić 0,7 proc. od obrotu, a przedsiębiorstwa osiągające przychód powyżej 300 mln zł w miesiącu – 1,3 procent. Taka kwota miała również obowiązywać w niedziele i święta w przypadku firm, których miesięczne przychody nie przekroczyły 300 mln zł. Dla przedsiębiorstw osiągających miesięczne przychody powyżej 300 mln zł miało to być 1,9 procent.

Może zainteresować cię także: Śmieciówki i firmy mogą strajkować

Nowi gracze na rynku e-commerce, którzy będą prowadzić internetową sprzedaż produktów spożywczych, nie powinni się spodziewać, że ich sklepy online wygenerują więcej niż 1 – 2 proc. obrotów w pierwszych latach działalności. Obroty dyskontów ze sprzedaży online artykułów spożywczych rzadko przekraczają 4 proc. obrotów.

Plusy i minusy podatku od sprzedaży detalicznej

Konfederacja Lewiatan domaga się, aby płacony przez detalistów podatek wynosił 0,4 proc. wartości obrotów. W praktyce jednak sklepy mają uiszczać dużo wyższą daninę. Spekuluje się, że takie prawo uderzy w tych przedsiębiorców z Polski, którzy prowadzą sprzedaż detaliczną na mniejszą skalę.

Przeciwnicy ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej są zdania, że KE może zanegować jej zgodność z prawem europejskim. Zastrzeżenia wzbudza także brak dostatecznej ochrony mniejszych detalistów, w tym franczyzobiorców. Dodatkowo niektórzy postulują, aby nie nakładać podatku na przedsiębiorstwa handlujące węglem.

Natomiast zwolennicy ustawy chcą zasilić państwowy budżet pieniędzmi pochodzącymi z międzynarodowych sieci sprzedaży. Nowe stawki podatkowe szczególnie miałyby odczuć duże koncerny – wśród nich Jeronimo Martins i Eurocash.

Obecnie sprzedaż internetową produktów spożywczych prowadzą już takie marki, jak Alma (przez delikatesy Alma24.pl) czy Auchan (przez Auchandirect.pl). Podobne próby podjęła także księgarnia internetowa Merlin.

Źródła: Gospodarka.dzinnik.pl, Biznes.interia.pl, Money.pl, Ksiegowosc.infor.pl

Najnowsze