Tylko kilkanaście procent Polaków może zarabiać średnią krajową
Sedlak wyjaśnia, że informacje z GUS dotyczą bowiem płac w firmach, w których – licząc w etatach – pracuje powyżej dziesięciu osób.
Jak wylicza dyrektor w firmie Sedlak&Sedlak, w I kwartale przeciętnie w takich firmach pracowało w sumie 6,5 mln osób, podczas gdy w gospodarce pracownikami pod koniec ub.r. było ok. 13,5 mln osób. W tej grupie nie ma też zatrudnionych w sektorze publicznym (urzędników, nauczycieli, lekarzy), rolników oraz samozatrudnionych czy pracujących w mikrofirmach.
– Oznacza to, że co miesiąc poznajemy informacje o zarobkach jednej trzeciej pracowników – tłumaczy Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradczej Sedlak & Sedlak. – Średnia jest to liczba statystyczna i niewiele mówi o realnych zarobkach. To tak, jakbyśmy dodali wzrost wszystkich Polaków, wagę wszystkich Polaków, podzielili przez liczbę Polaków i stworzyli średniego – przeciętnego Polaka – Kazimierz Sedlak uważa, że najwyżej kilkanaście proc. zatrudnionych otrzymuje tyle, ile wynosi podawana co miesiąc przeciętna płaca- – wyjaśnia w rozmowie z gazetą Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradczej Sedlak & Sedlak.
Zdaniem ekspertów to nie średnia krajowa powinna być najważniejsza, ale siła nabywcza. Najprościej rzecz ujmując to, ile za daną pensję można kupić. Ten parametr najlepiej pokazuje, czy faktycznie pensje idą w górę.
Średnia krajowa w Polsce znowu w górę
Przypomnijmy, że dane dotyczą całego I kwartału 2023. Z danych GUS w ujęciu miesięcznym w kwietniu wyniosło 7508,34 zł brutto i wzrosło w ujęciu rocznym o 12,6 proc.
Teoretycznie więc wynagrodzenia pracowników w Polsce wciąż rosną, co nie pozostaje bez wpływu na poziom inflacji. Według szybkiego szacunku GUS inflacja w kwietniu 2023 r. wyniosła 14,7 proc. liczona rok do roku, wobec 16,1 proc. w marcu br.