Wygrana Trumpa oznacza wzrost inflacji
W normalnych okolicznościach dziś rynki emocjonowałyby się tym, jak Fed zareaguje na bardzo niejednoznaczne dane z amerykańskiej gospodarki. Jesteśmy tuż po bardzo mieszanych danych z rynku pracy, a przed nami decyzja Rezerwy Federalnej. Ale okoliczności nie są normalne. Czekamy na wyniki wyborów prezydenckich w USA, gdzie rynki mocno już obstawiły swojego faworyta.
Tzw. Trump Trade w ostatnich tygodniach dominował na rynkach finansowych. Jego myśl przewodnia była taka, że wygrana Trumpa oznacza wzrost protekcjonizmu, a ten jest proinflacyjny. Pewną ironią jest zatem fakt, że tuż po obniżce stóp przez Fed we wrześniu o 50bp amerykańskie obligacje zaczęły silnie tracić. Wzrost rentowności w USA przekłada się z kolei na mocniejszego dolara. Oczywiście nie jest to jedyny czynnik – z USA dostaliśmy sporo publikacji, które mogłyby hamować zapędy Fed do cięć stóp, jednak wątek wyborczy zdecydowanie dominuje.
Trump postrzegany jest też pozytywnie przez Wall Street, jak i rynek kryptowalut. Mimo iż większość firm BigTech bliżej jest do Harris i wspierały jej kampanię mocniej, wygrana Trumpa (szczególnie przy republikańskim Kongresie) daje większą szansę na przedłużenie cięć podatkowych, które mają ogromne znaczenie dla wycen spółek. Z kolei z Elonem Muskiem przy boku Trump postrzegany jest jako orendownik kryptowalut.
Banki centralne obniżają stopy procentowe. Co z Polską?
Rynki bardzo wyraźnie założyły wygraną Trumpa, ale trzeba pamiętać, iż wybory rozstrzygną się w dosłownie kilku stanach. Większość stanów jest wyraźnie po jednej stronie i tak naprawdę mamy 7 tzw. „swing states”, gdzie niewielka zmiana może zdecydować o wyborze. W tej kampanii języczkiem u wagi może być Pensylwania, gdzie ostatnie sondaże tylko minimalnie faworyzują Trumpa. Jego wygrana w tym stanie może przypieczętować prezydenturę, ale przegrana bardzo skomplikuje (choć Trumpa jeszcze nie skreśli) jego sytuację.
Oczywiście na dłuższą metę znacznie większy wpływ na notowania będą mieć inne czynniki, w tym przede wszystkim sytuacja gospodarcza. Trzeba pamiętać o stabilizującej roli Kongresu i o ile nie mielibyśmy kombinacji, w której Republikanie biorą wszystko i podejmują od razu bardzo mocne decyzje, wpływ wyborów zapewne nie będzie aż tak duży. Jednak tu i teraz to jest czynnik, którym żyją rynki, a ponieważ obstawiły one wygraną Trumpa, ewentualne zaskoczenie w drugą stronę wywołałoby silniejszą reakcję.
Warto pamiętać, że przed nami także decyzje banków centralnych. W Polsce cięcie stóp procentowych nie jest oczekiwane, ale być może prezes na konferencji odniesie się do słabszych danych i rzuci nieco światła na możliwość szybszych obniżek stóp procentowych. Obniżki oczekiwane są w za to w czwartek w Wielkiej Brytanii i USA. Wydaje się, że zaskakująco słaby raport NFP był nawet na rękę Fed, gdyż daje mocniejszą kartę aby obniżyć stopy o 25bp i poczekać na rozwój sytuacji, także tej politycznej.
W poniedziałek o 9:15 euro kosztuje 4,35 złotego, dolar 3,99 złotego, frank 4,62 złotego, zaś funt 5,19 złotego.
Autor: dr Przemysław Kwiecień CFA główny ekonomista XTB