- Sytuację mamy, jaką mamy. Jest pandemia, koszty wzrosły, ale nie mogę się wycofać, skoro to już zacząłem – mówił o problemach w najnowszym biznesie. - Kiedyś banki same do mnie dzwoniły i oferowały kredyt. Jednak w moim oddziale pracuje nowa osoba, człowiek, który mnie nie zna, i kiedy wpisuje mnie do systemu, a mu się wyświetla spadek dochodu o 70 procent, to mówi, że nie mogę dostać kredytu – opowiadał w wywiadzie dla "Faktu".
- Pech chciał, że przez pandemię wszystko się poprzewracało i według systemu bankowego po prostu jestem bankrutem – przyznał Miller.
Na szczęście jednak bank w końcu zgodził się pomóc i Marcin Miller może ruszać ze swoim biznesem. - Wszystko dobrze się skończyło. Wpływy na konto są. Bank powiedział, że chętnie pomoże – skwitował.