Ekonomiści oceniają prezesurę Marka Belki w NBP: Słaby prezes bez żadnej wizji

2011-09-14 23:48

Słaby, pozbawiony wizji, zupełnie nie nadaje się na ciężkie czasy światowego kryzysu - to opinie coraz większej liczby ekonomistów i polityków o obecnym prezesie NBP Marku Belce. Krytycy Belki zarzucają mu też stronniczość polityczną, chaos strategii komunikacyjnej banku narodowego oraz brak działań prowadzących do umocnienia złotówki. Choć Belka kieruje bankiem centralnym dopiero rok, te opinie są niestety uzasadnione.

Prezes NBP kojarzony jest przez Polaków głównie jako pomysłodawca 19- -proc. podatku od zysków kapitałowych, zwanego od jego nazwiska podatkiem Belki. Wielu też nie może mu wybaczyć przynależności do PZPR, a później działalności w Iraku, gdzie był odpowiedzialny za politykę gospodarczą. "Co Polska z tego miała? Nic. A firmy innych krajów - i owszem" - zastanawiał się niegdyś Ludwik Dorn w wywiadzie dla Radia Zet.

Ni pies, ni wydra

Najczęstszy jednak zarzut wobec prezesa NBP to brak jasnego stanowiska w sprawie pieniądza i polskiej gospodarki. Na podstawie enigmatycznych wypowiedzi Marka Belki można bowiem odnieść wrażenie, że czasami nawet on sam gubi się we własnych poglądach. Mówi o sobie: "Jestem lewicowym ekstremistą wśród liberałów i liberalnym ekstremistą wśród lewicowców".

- Czyli ni pies, ni wydra - komentuje Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha. - Pan profesor jest znany z bardzo dobrych bon motów, tylko mają one to do siebie, że świetnie brzmią, a nic nie mówią. Bo nie można być trochę w ciąży. W związku z tym nie można być socjalnym liberałem ani liberalnym socjalistą - dodaje ekonomista.

Podobnego zdania jest prof. Krzysztof Rybiński. - Belka jest eklektyczny w swoim rozumieniu rzeczywistości i w poglądach na gospodarkę. Dziś trudno się wypowiadać, jaka jest jego wizja prezesury NBP - mówi ekonomista i dodaje: - Nie wiadomo, czy zaryzykuje trochę za niskie stopy procentowe, żeby pomóc koniunkturze gospodarczej, jak to robił Allan Greenspan (szef amerykańskiego banku centralnego), czy może nadrzędnym celem będzie dla niego stabilizacja inflacji, jak dla Balcerowicza.

Słowa ważą

Nie najlepszej opinii przysparzają Markowi Belce jego... wypowiedzi. Niepohamowany język prezesa NBP i bardzo emocjonalny ton nieraz były krytykowane przez ekonomistów. - Marek Belka czasami powie o jedno słowo za dużo. Typowy szef banku centralnego powinien o wiele bardziej ważyć słowa. Dlatego, że jego wypowiedzi dotyczące np. kursu walutowego są bardzo uważnie słuchane przez inwestorów na całym świecie. I czasem taka jedna wypowiedź może potrząsnąć rynkami - mówi prof. Krzysztof Rybiński.

Kiedyś w wywiadzie dla "Polityki" prezes NBP dowodził, że polscy przedsiębiorcy mają się wyjątkowo dobrze, bo "start jest stosunkowo łatwy, koszty niewielkie, a system podatkowy sprzyja tworzeniu firm". - Jakby pan prezes sam poprowadził firmę przez rok, to wiedziałby, z jakimi trudnościami się borykają przedsiębiorcy - komentuje Robert Gwiazdowski.

Burzę wywołały też słowa Marka Belki, gdy w jednym z wywiadów powiedział, że nie powinniśmy używać określenia drożyzna.

- To słowo jest jak najbardziej na miejscu w odniesieniu do wielu mieszkańców Polski B i do wszystkich, którzy muszą płacić 5,30 zł za paliwo, mierzyć się na co dzień z rosnącymi szybko cenami żywności czy kosztami kredytów - uważa Rybiński.

- Wypowiedź Marka Belki, że nie powinniśmy mówić o drożyźnie, dokładnie wpisuje się w słowa ministra Rostowskiego, który twierdzi, że w Polsce nie ma kryzysu i nie ma drożyzny - oburza się Beata Szydło z PiS. - Trochę to dziwi, bo Marek Belka wywodzi się z formacji, która powinna drożyznę dostrzegać. A kolejne podwyżki stóp procentowych na pewno tę drożyznę, o której pan prezes nie chce mówić i nie chce jej nazywać, jeszcze pogłębiły.

Problem z komunikacją

- NBP, a w szczególności RPP brakuje strategii komunikacyji - zauważa prof. Krzysztof Rybiński i dodaje, że bankierzy centralni komunikują się z otoczeniem za pomocą przygotowanych wcześniej komunikatów i wystąpień. Tymczasem u Belki są chaotyczne wypowiedzi rzucane w korytarzu dziennikarzowi. A przecież jego słowa mają wpływ na rynki. Co powinien zrobić prezes NBP? Zdaniem Rybińskiego, powinien opracować strategię komunikacji, mniej się wypowiadać ad hoc, a więcej w postaci odczytywanych wystąpień przy okazji różnych konferencji i spotkań z ludźmi biznesu. - Tymczasem ze strony NBP płynie kakofonia głosów, która wzmacnia niepewność na rynkach finansowych - mówi ekonomista. - Lepsza komunikacja z rynkami finansowymi, to przykład jednego z wielu działań wyprzedzających które, trzeba podjąć, bo jak twierdzi premier Tusk, kryzys już puka do naszych drzwi - dodaje.

Zakładnik rządu

- Jako prezes NBP Belka bezkrytycznie realizuje założenia i cele rządu - nie ma wątpliwości Beata Szydło z PiS. - Polityk wziął w nim górę nad ekonomistą. Na pewno niezależność banku centralnego powinna być większa. Być może Belka jest pod bardzo silną presją rządu, może to kwestia spłacenia długu honorowego, moralnego, bo go powołano na tę funkcję. Widać, że jeżeli minister finansów oczekuje pewnych reakcji, to Belka na jego żądanie zmienia zdanie.

Gdy Marek Belka został szefem NBP, wszyscy zastanawiali się, jak ułoży się jego współpraca z ministrem finansów.

- Nie wiem, jakie są ustalenia pomiędzy Belką i Rostowskim, ale w kwietniu triumfalnie obwieścili, że współpraca między nimi jest świetna - mówi Gwiazdowski. - No i w maju inflacja podskoczyła do 5 proc.! Być może to przypadek, ale może panowie porozumieli się co do tego, że zwiększą inflację, żeby w efekcie pan minister mógł zaprezentować lepsze wskaźniki budżetowe. Bo inflacja tak naprawdę jest podatkiem - wyższa oznacza większe wpływy do budżetu i mniejszy dług.

Kiedy Bronisław Komorowski zgłaszał kandydaturę Belki na prezesa NBP zapewniał: "Nie jest to kandydatura polityczna". Ale czy na pewno? Belka to jednak polityk związany z lewicą. Właściwie zawsze działał na pograniczu dwóch światów - ekonomicznego i politycznego.

Wybór Marka Belki na strażnika polskiego pieniądza doprowadził do zgrzytu w koalicji. Kiedy w maju 2010 roku pełniący wówczas obowiązki prezydenta Bronisław Komorowski zgłosił kandydaturę Belki na szefa NBP, zaprotestował wicepremier Waldemar Pawlak. Nie był też zachwycony Ludwik Dorn, były marszałek Sejmu. Nawet poparcie PO nie było bezdyskusyjne. Ostatecznie Marek Belka został wybrany na prezesa NBP głosami PO i SLD. Kandydatury nie chciał poprzeć ani PiS, ani PSL.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze