Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju z perspektywy lat
Po wyborach prezydenckich i parlamentarnych w 2015 roku doszło w Polsce do zmiany paradygmatu rozwojowego. Rząd utworzony przez Zjednoczoną Prawicę, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, nie bał się wskazać konieczności objęcia wiodącej roli przez Państwo w procesie rozwojowym kraju. Emanacją tej zmiany było ogłoszenie Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przez ówczesnego ministra rozwoju i późniejszego premiera Mateusza Morawieckiego. Plan ten, mimo podkreślania przez jego twórców iż wzorowali się na aktywności państwowej takich krajów jak Niemcy czy Francja, został skrytykowany przez część ekspertów jako powrót do gigantomanii z czasów PRL. Tymczasem rola protektora, jaką odgrywa państwo w gospodarkach niemieckiej, francuskiej czy innych bogatych krajów tzw. starej Unii Europejskiej, jest aż
nadto widoczna.
Rząd ogłaszając SOR zapewnił, że zamierza działać podobnie, a obszar jego aktywności nie będzie ani mniejszy ani większy, niż jest to dziś przyjęte w gospodarce światowej w sferze realnych działań. W praktyce oznaczało to odejście od modelu pełnego otwarcia rynku, na którym polscy przedsiębiorcy byli bez szans w starciu z bogatymi zagranicznymi koncernami, na rzecz wsparcia rodzimych podmiotów – oczywiście w obrębie możliwości wynikających z obostrzeń traktatowych i akcesyjnych w UE. W SOR podkreślono też znaczenie komponentu inwestycji państwowych w stymulowaniu rozwoju gospodarczego, opisując szczegółowo konkretne projekty, z których wiele nie zostanie jednak pewnie zrealizowanych lub też dynamika ich realizacji wciąż zostawia sporo do życzenia.
PPP musi wrócić do łask
Wśród spraw, które można uznać za obciążające wizerunkowo dla rządu, znajduje się chociażby kwestia rozwoju elektromobilności czy też budowa polskiego promu oceanicznego. Warto jednak podkreślić, że projekty nieudane nie dowodzą wcale, iż założenia SOR były niesłuszne. Przeciwnie, rekordowy wzrost gospodarczy czy też historycznie wysokie wyniki finansowe uzyskiwane przez spółki Skarbu Państwa w ostatnich latach dowiodły, że model rozwojowy zapisany w SOR sprawdza się w praktyce. Państwo nie ucieka od odpowiedzialności za swoich obywateli, których zaradność w latach minionych ujawniała się niestety głównie pod postacią masowej emigracji zarobkowej do bogatych krajów „starej Unii”, a także czuje się zobowiązane do udzielania możliwie jak największego wsparcia rodzimym przedsiębiorstwom, dokładnie tak jak robią to od wielu lat Niemcy czy Francuzi ze swoimi podmiotami biznesowymi.
Epidemia koronawirusa zmieniła jednak dramatycznie sytuację, wywołując globalną recesję, której także Polska będzie musiała stawić czoła. Czy oznacza to, że należy zredefiniować założenia zawarte w SOR? Przeciwnie – w obliczu tąpnięcia gospodarczego z jakimi nie mieliśmy do czynienia w naszej najnowszej historii, rola państwa powinna jeszcze wzrosnąć, ale nadal powinna być to rola stymulatora, dobrego organizatora i kreatora warunków rozwojowych dla prywatnych przedsiębiorstw, by jak najmniej ucierpiały one w wyniku kryzysu.
Oczywistym zatem wydaje się fakt, że do łask powinno wrócić partnerstwo publicznoprywatne, ale w odsłonie jakościowej z jaką jeszcze w Polsce nie mieliśmy do czynienia. W czasach zwalczania skutków kryzysu margines możliwych do popełnienia błędów bardzo się bowiem zawęził. Dziś nie będzie nas stać na projekty nieudane bądź nieudolnie realizowane. Wymaga to zatem solidniejszego niż zwykle planowania i bardzo starannego doboru partnerów.
Jeden z gości specjalnych ostatniej edycji Kongresu 590 prof. Bent Flyvbjerg, specjalizujący się w tematyce megaprojektów, ocenił, że model PPP ma szansę powodzenia tylko wówczas, gdy obie strony porozumienia „dysponują mocą”, a żadna z nich nie może być słabsza od drugiej. W Polsce wielokrotnie przekonywaliśmy się boleśnie o prawdziwości tych słów, gdy inwestycje realizowane w formule PPP zostawały przerywane z powodu kłopotów partnera prywatnego i to często kłopotów wynikających z jego zaangażowania w inne przedsięwzięcia, niezwiązane z realizacją zadań zlecanych przez państwo. Być może dochodziło do takich sytuacji z wypracowanego w ubiegłych dekadach przekonania sektora prywatnego, że kontrakt państwowy to bezwarunkowa „żyła złota”, a państwo zawsze dopłaci czy też zweryfikuje na naszą korzyść założenia kontraktowe, nie zważając na ponoszone straty. Dlatego też do pewnego momentu realizowane w Polsce inwestycje były jednymi z najdroższych na świecie w ujęciu np. kosztu budowy kilometra autostrady, drogi ekspresowej czy Stadionu Narodowego. Zdaniem wykładającego na uniwersytecie oksfordzkim Flyvbjerga klarowny podział obustronnych korzyści jest warunkiem sine qua non udanego PPP. I musi być to zawarte już na bardzo wstępnym etapie współpracy.
Partnerstwo kluczowe dla inwestycji infrastrukturalnych
Jako niewątpliwie pozytywne przykłady działań w ramach PPP można wskazać współudział spółki PKP Energetyka w procesie modernizacji i odbudowy polskiej sieci kolejowej. Zakrojony na olbrzymią skalę program mający uczynić z kolei podstawowy środek transportu odbywa się przy aktywnym udziale tego podmiotu, który dysponuje zdefiniowaną przez Flyvbjerga „mocą” w postaci know-how i bogatego zaplecza sprzętowo-organizacyjnego. Innym realizowanym z powodzeniem projektem w modelu PPP są usługi przewozowe świadczone przez spółkę CTL Logistics na rzecz podmiotów państwowych, w tym największych spółek skarbu państwa. Trzeba jednak zauważyć, że o powodzeniu współpracy państwa z PKP Energetyką czy CTL Logistics decyduje fakt, iż są to stabilne, sprawdzone podmioty, z dużym doświadczeniem branżowym, zabezpieczone także od strony finansowej. Tylko tacy partnerzy są w stanie sprostać wyzwaniom, jakie postawiło przed sobą państwo polskie.
Gospodarka 4.0, rozwój technologii telekomunikacyjnych i informatycznych, a w niedalekiej przyszłości wprowadzenie technologii 5G, mocno przyczyniły się do upowszechnienia rozwiązań Internetu rzeczy (IoT), wykorzystywanych także w budowaniu koncepcji SmartCity. Inteligentne miasta stają sie wygodniejsze dla ich mieszkańców, a nowoczesne wdrożenia pozytywnie wpływają na optymalizację procesów dla administracji samorządowej.
Jak wynika z raportu grupy roboczej do spraw Internetu rzeczy przy Ministerstwie Cyfryzacji w długim horyzoncie czasowym, realizacja koncepcji Inteligentnych miast, może stanowić istotną siłę napędową polskiej gospodarki, przynosząc wymierne korzyści dla mieszkańców, jednostek administracji publicznej, oraz przedsiębiorstw prywatnych.
Emitel, wykorzystując swoją infrastrukturę telekomunikacyjną, od lat rozwija sieć na potrzeby IoT/SmartCity na bazie technologii Long Range Radio, którą oferuje na terenie całego kraju. Dostępność takich rozwiązań ma na celu stymulowanie rozwoju usług na bazie sieci niskoenergetycznych w Polsce. Stwarza szansę dla lokalnych przedsiębiorców, start-up’ów oraz większych firm do tworzenia rozwiązań Internetu Rzeczy, w szczególności w ramach aglomeracji miejskich. Wspólnie z wieloma polskimi miastami, takimi jak Wrocław, Piaseczno czy dzielnicą Wilanów m.st. Warszawy przeprowadził wiele pilotażowych projektów z zakresu SmartCity. Wśród nich są czujniki miejsc parkingowych czy nowoczesne instalacje antenowe na potrzeby telefonii komórkowej, które zaprojektowano ze szczególną dbałością o estetykę i harmonijne wpasowanie się w istniejący układ architektoniczny Wilanowa.
CPK – gigantyczne wyzwanie inwestycyjne
W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o największych projektach, jakie mają zostać realizowane w najbliższej przyszłości, a więc budowie Centralnego Portu Komunikacyjnego wraz z siecią połączeń szybkich kolei, rozchodzącą się promieniście do wszystkich największych miast Polski. Będzie to największe wyzwanie inwestycyjne w najnowszej historii Polski, które na trwałe może zmienić nie tylko sposób komunikacji wewnątrzkrajowej, ale także przyczynić się do dużego wzrostu znaczenia Polski w sieci przepływów pasażerskich i towarowych na mapie świata. Eksperci specjalizujący się w zagadnieniach geopolitycznych już od dawna wskazują, że w postindustrialnej epoce z jaką mamy do czynienia w Europie, to właśnie położenie geograficzne jest głównym atutem Polski i realizacja takiego projektu, jak CPK pozwoli w pełni ten potencjał wykorzystać. Ambitne plany rządu zakładają uruchomienie Portu już w 2027 roku, ale bardzo prawdopodobne, że kryzys, z jakim przyjdzie się nam zmierzyć, może wpłynąć na opóźnienie inwestycji.
Rząd już zapowiada, że CPK będzie realizowany właśnie w formule partnerstwa publiczno-prywatnego, co oznacza, że konieczna będzie najwyższa ostrożność w doborze kontrahentów prywatnych. Dla wspomnianego już Flyvbjerga jest jasne, że o ile zainicjowanie planu budowy wiąże się z wolą polityczną, to już jej realizacja powinna odbywać się pod kierownictwem specjalistów z branży. Jako przykład inwestycyjnej katastrofy profesor wskazuje wciąż nieotwarte megalotnisko pod Berlinem. Jego stworzenie powierzono zespołowi politycznemu, który poza ślepą wiarą w perfekcję niemieckiej inżynierii nie dysponował jednak właściwie żadnym przygotowaniem merytorycznym. Polski nie stać na powtórzenie niemieckiego błędu, tym bardziej w czasie wychodzenia z kryzysu. O ile zatem wytyczenie szlaków i przygotowanie ogólnych założeń CPK w oparciu o możliwości inwestycyjne powinno być rolą państwa, o tyle szczegóły projektu, a zwłaszcza jego realizacja powinna odbywać się przez godne zaufania, doświadczone i zainteresowane szybką realizacją zysków konsorcja.
Skala i charakter planowanej inwestycji są z pewnością wielką szansą dla Polski na szybki powrót na ścieżkę wzrostu. Pieniądze inwestowane w CPK pobudzą rozwój gospodarczy już na etapie realizacji inwestycji, która w późniejszym czasie może zmienić na naszą korzyść rozkład szlaków komunikacyjnych i pasażerskich. Wbrew opiniom, formułowanym jedynie jako oręż w politycznej walce, nie należy odkładać realizacji takich zadań na czasy „po kryzysie”, gdyż to właśnie one są najlepszym lekarstwem na recesję. Świadczy o tym przykład amerykańskiego „New Deal”, czyli wielkiego planu rozwoju infrastruktury realizowanego jako antidotum na zapaść spowodowaną przez kryzys na początku lat 30. ubiegłego wieku. Amerykanie udowodnili, że wielki program modernizacyjny kraju jest w stanie przyczynić się do szybkiego uzdrowienia gospodarki zarówno w momencie jego realizacji jak i później, kiedy powstała infrastruktura zmienia mapę możliwości rozwojowych.
O tym jakie możliwości biznesowe zyskają polskie przedsiębiorstwa w kraju dysponującym nowoczesnym dużym hubem komunikacyjnym oraz siecią szybkich kolei dowiemy się za kilka lat, natomiast już dziś możemy zauważyć, że nasze zapóźnienia infrastrukturalne i konieczność ich nadrobienia są szansą na wytworzenie bodźców przywracających Polsce i rodzimym podmiotom biznesowym nadziei na powrót do szybkiego wzrostu gospodarczego.
Jednak tylko bardzo dobrze zaplanowana i bezbłędna realizacja tych planów będzie stanowiła gwarancję, że postawione cele uda się osiągnąć. Fundamentalnym zadaniem jest zatem wypracowanie satysfakcjonującego dla obydwu stron i jak najbardziej odpornego na wszelkie ryzyka i wstrząsy modelu PPP. Szeroko wdrożone w ramach tarczy antykryzysowej przez rząd, działania osłonowe dla przedsiębiorstw, dają powody by sądzić, że nawet w Polsce dotkniętej przez globalny kryzys nie zabraknie godnych zaufania partnerów spoza sektora publicznego do zafunkcjonowania w tym modelu współpracy. Wbrew bowiem opiniom formułowanym przez krytyków, model rozwojowy zaproponowany w SOR różni się w sposób fundamentalny od tych tworzonych w czasach PRL. Architekci SOR zawsze bowiem podkreślali, że polska droga do bogactwa musi wiązać się ze wzrostem wartość polskiego sektora prywatnego, a rolą państwa jest tworzenie warunków służących realizacji tego celu.
SPRAWDŹ TAKŻE: Aż 80 proc. firm doświadczyło naruszenia bezpieczeństwa systemów przemysłowych w ciągu ostatnich dwóch lat