Dorota Niećko: Co pan robi w samolocie podczas lotu długodystansowego?
Jozsef Varadi, CEO Wizz Air: Co ja robię? Och, siedzę, czytam, śpię, piję, jem, takie rzeczy.
Wie pan, dlaczego pytam. Wprowadzacie nowe samoloty - Airbusy A321XLR, które pozwalają wydłużyć maksymalny czas lotu z sześciu do ośmiu godzin. I ogłaszacie już takie długie trasy.
Tak, planujemy je, ale w ograniczonym zakresie. Ogłosiliśmy już dwie takie, które trwają siedem godzin lub nieco ponad siedem godzin. To trasy z Mediolanu do Abu Zabi i z Londynu Gatwick do Dżuddy (Jeddah) w Arabii Saudyjskiej - od marca 2025. I będziemy mieć jeszcze kilka. Nie sądzę, aby nasze samoloty różniły się od klas ekonomicznych innych linii lotniczych. To w zasadzie ta sama koncepcja. Ludzie już chętnie latają nawet sześć godzin. Myślę, że wiemy już, jak odbyć taki lot z pewnym poziomem komfortu. Jest zapotrzebowanie na dłuższe loty i wiem, że pasażerowie byliby zadowoleni, gdyby "dostali" niskie ceny, tani dostęp do niektórych miejsc, za które w tej chwili płacą... Ale inni przewoźnicy działają podobnie.
Z drugiej strony, ogłosiliście nową trasę z Krakowa - do Bukaresztu. To bardzo krótki lot, trwa około półtorej godziny. Więc jakie trasy są obecnie idealne? Dłuższe, krótsze?
Trudno tak je ocenić. Patrzymy na potrzeby rynku, potrzeby naszych konsumentów i na tej podstawie działamy - mamy i loty godzinne, i siedmiogodzinne. To naprawdę zależy od rynku. Oczywiście, im więcej krótszych tras wykonamy, tym mocniejsza jest nasza obecność na rynku, bo możemy rotować samolotem wiele razy w porównaniu, inaczej niż w przypadku jednej długiej trasy. Zatem mamy więcej pasażerów, czyli - więcej klientów. Ale staramy się zrozumieć, gdzie jest popyt, co ludzie chcą robić i dokąd chcą latać i działamy na tej podstawie. Jednak pamiętajmy, że nasza siarka nie jest tak naprawdę zaprojektowana, aby obejmowała tylko krótkie lub długie trasy. "Mieszamy" je.
Niskie ceny są dla pasażera ciągle najważniejsze. To jest dla nich numer jeden. Latanie, zwłaszcza loty krótkodystansowe, to towar, tu cena zawsze ma największe znaczenie dla konsumenta. Ale biorą również pod uwagę rozkład lotów, lotnisko, porę dnia startu i lądowania, być może to, czy jest inna alternatywa bezpośredniego lotu lub alternatywa lotu łączonego - mówi Jozsef Varadi, CEO Wizz Air, w rozmowie z Superbiznesem.
Czego szukają dziś pasażerowie? Wolą niskie ceny biletów, czy większy bagaż pokładowy, a może czy po prostu chcą latać i mieć duży wybór tras?
Niskie ceny są dla pasażera ciągle najważniejsze. To jest dla nich numer jeden. Latanie, zwłaszcza loty krótkodystansowe, to towar, tu cena zawsze ma największe znaczenie dla konsumenta. Ale biorą również pod uwagę rozkład lotów, lotnisko, porę dnia startu i lądowania, być może to, czy jest inna alternatywa bezpośredniego lotu lub alternatywa lotu łączonego. Podejmowanie decyzji przez pasażera jest dość skomplikowane. Ale uważam, że cena jest najważniejszym czynnikiem. To się nie zmienia.
Jakie jest idealne lotnisko dla takiej linii jak Wizz Air?
Przede wszystkim takie, które jest łatwe w obsłudze. Z dobrym pasem startowym, "odporne" na warunki pogodowe i "wydajne". Takie, na którym czas, spędzony przez samolot na ziemi jest minimalny, gdzie pasażerowie łatwo dotrą do terminala. Ma dobrą obsługę w terminalach, gdzie pasażerowie są odprawiani sprawnie i, szybko mogą wejść pokład samolotu i wysiąść z niego. wysiadania z samolotu itp. Z perspektywy biznesowej oczywiście ma znaczenie to, jakie koszty ponosimy, jakie są opłaty lotniskowe, koszty obsługi naziemnej, opłaty za ochronę itp. Połączenie tych czynników definiuje najlepsze lotnisko dla nas.
Mamy takie lotniska w Polsce?
Tak. To jest jedno z nich (rozmawiamy w Katowice Airport - red.). Lotnisko w Katowicach jest dobrym lotniskiem. Gdańsk też jest dobrym lotniskiem. I macie całkiem sporo takich lotnisk. To zazwyczaj nie są główne lotniska - huby, które są trudne pod względem operacyjnym. Dużo czasu tam marnujemy na ziemi, są też zazwyczaj kosztowne. Ale takie średniej wielkości porty regionalne są świetne pod względem operacyjnym i biznesowym. A Wizz Air buduje swoją siatkę właśnie na takich lotniskach. 60 proc. naszych operacji dotyczy portów regionalnych lub lotnisk drugorzędnych, a tylko 40 proc. to główne lub stołeczne lotniska.
Patrzymy na potrzeby rynku, potrzeby naszych konsumentów i na tej podstawie działamy - mamy i loty godzinne, i siedmiogodzinne. To naprawdę zależy od rynku. Oczywiście, im więcej krótszych tras wykonamy, tym mocniejsza jest nasza obecność na rynku, bo możemy rotować samolotem wiele razy w porównaniu, inaczej niż w przypadku jednej długiej trasy. Zatem mamy więcej pasażerów, czyli - więcej klientów. Ale staramy się zrozumieć, gdzie jest popyt, co ludzie chcą robić i dokąd chcą latać - tłumaczy CEO Wizz Air.
A CPK, który ma powstać w Baranowie, będzie dobry dla niskokosztowych linii lotniczych?
(śmiech) Przede wszystkim mam nadzieję, że będę jeszcze żył, kiedy to lotnisko zostanie otwarte. Porozmawiamy o tym, kiedy to lotnisko powstanie. Jeszcze nie widziałem lotniska, które zostałoby ukończone na czas. Oczywisty i niedaleki przykład to Berlin-Brandenburg. Na szczęście to nie będzie mój problem. Zobaczymy, co się będzie dziać w tej sprawie i wtedy będziemy analizować CPK.
Będą nowe trasy z i do Polski?
Cóż. Jeśli spojrzymy na to, co działo się w ciągu ostatniego roku, a w zasadzie w ciągu kilku ostatnich lat, nie da się ukryć, że nie byliśmy w stanie znacząco się rozwinąć w naszej siatki. Powodem są problemy z przeglądami silników (chodzi o silniki Pratt&Whitney montowane w A320neo i wyprodukowane z wadliwych podzespołów, co spowodowało uziemienie setek samolotów - red.). Ale w tym samym czasie odebraliśmy już wiele nowych samolotów. Tylko w tym roku - 35. Natomiast uziemionych samolotów mamy 45. Więc dostawy nowych samolotów pokryły nam braki. Osiągnęliśmy dno pod względem liczby uziemionych samolotów, gorzej już nie będzie. A dostawy nowych samolotów będą źródłem wzrostu w przyszłości. Zatem - możemy się rozwijać. W 2025 roku spodziewamy się od 15 do 20 proc. wzrostu pojemności. I myślę, że Polska będzie jednym z beneficjentów tego wzrostu. Już ogłosiliśmy, że dodamy więcej samolotów w Warszawie. W ciągu najbliższych kilku tygodni będzie ich więcej na lotniskach regionalnych. Bardzo skupiamy się na Polsce i nadal tu inwestujemy. Ponieważ wszystko zaczęło się w Polsce, na lotnisku w Katowicach, w maju 2004 roku.
Rozmawiała: Dorota Niećko
Polecany artykuł: