Zwolnienia lekarskie w dobie pandemii mają ogromne znaczenie. Niestety, stały się też polem do nadużyć. Niektórzy uciekają na L4 w obawie przed utratą pracy lub niemal przymusowym skierowaniem do pracy w niebezpiecznych warunkach. Ale nie ma też co ukrywać, że pandemia nie sprzyja ludzkiej psychice i długie zwolnienia lekarskie po prostu większej grupie są potrzebne. Jednak niebawem czas na regenerację i leczenie może być mocno skrócony. Jak to możliwe? Jak podaje "Puls Biznesu" wśród rządzących pojawił się pomysł, by po 182-dniowym zwolnieniu lekarskim nie było już możliwości niemal natychmiastowego uzyskiwania prawa do kolejnych 182 dni chorobowego. Nowe przepisy mają wymagać przynajmniej 60-dniowego okresu przerwy w zwolnieniu lekarskim, aby odnowić sobie prawo do kolejnych 6 miesięcy płatnej absencji od pracy. Czyli mamy zwolnienie na 182 dni. W dniu 183 trzeba wrócić do pracy na co najmniej 60 dni. I dopiero po tych 60 dniach można dostać kolejne zwolnienie lekarskie na maksymalnie 182 dni. Pomysł takich zmian ma Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej (MRiPS) i już zawarło swoje propozycje w projekcie zmian w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. Według "PB", resort rodziny i polityki społecznej szacuje, że dzięki tej zmianie ZUS zaoszczędzi rocznie co najmniej 700 mln zł. Rząd zakłada, że nowe regulacje wejdą w życie już od 1 kwietnia 2021 r.
Koniec lewych zwolnień lekarskich. Nie będzie chorobowego na pół roku
Długie zwolnienia lekarskie stały się zmorą pracodawców. W dobie pandemii wiele osób po prostu jest w dłuższej niedyspozycji, ale i nie brakuje takich, którzy uciekają na L4 w obawie przed utratą pracy lub zmuszaniem do pracy w dobie dużego zagrożenia epidemicznego. Rządzący mają na to pomysł. Pacjentom może się on nie spodobać.